Rempis/Zimpel/Traczyk/Szpura w Pardon to tu

Autor: 
Małgorzata Lipińska, Kajetan Prochyra
Autor zdjęcia: 
Krzysztof Machowina

Trzeba przyznać, że ostatnio Warszawa ma szczęście do zagranicznych gości związanych z amerykańską sceną improwizowaną. Jedne z ciekawszych koncertów odbywają się, w znanym już dobrze Czytelnikom Jazzarium.pl, klubie Pardon, To Tu. W połowie listopada mogliśmy posłuchać tam gry Joe McPhee, a w poniedziałek i wtorek Dave Rempis'a - chicagowskiego saksofonisty, znanego m.in. zespołu Vandermark 5 oraz własnych projektów takich Triage, The Engines a ostatnio The Dave Rempis Percussion Quartet czy Ballister.

Na tę okazję zawiązany został kwartet, którego spoiwem był klarnecista Wacław Zimpel. Z Rempisem spotkał się już wcześniej, chociażby w ramach Resonance’u Kena Vandermarka. Był także gościem chicagowskiego Umbrela Music Festival, którego jednym z kuratorów jest właśnie alcista. Kwartetu dopełnili na kontrabasie Wojtek Traczyk (grający z Zimplem w trio The Light) i na pekrusji Paweł Szpura (Hera). Muzycy więc “zaocznie” zdąrzyli się już poznać. Do tego przed koncertem przygotowali kilka kompozycji, które wieczorem posłużyć miały za pretekst do improwizacji.

Poniedziałkowy wieczór otworzył utwór Wacława Zimpla oparty na motywie granym przez klarnet i saksofon. Dopiero po chwili dołączyli do nich bas i bębny. Było coś w tej kompozycji z muzyki liturgicznej. Prostota i nośność motywu łączyła się z gorącą improwizacją najpierw Rempisa a następnie Zimpla. Od początku, aż do końca koncertu, znakomicie zaprezentował się Paweł Szpura. To muzyk, który nie potrzebuje oddzielnego miejsca na solo by swoją grą budować sobie nową i coraz większą przestrzeń.

Kolejne kilka kompozycji wyszło spod ręki Dave’a Rempisa. Dosłyszeć można było w nich wiele brzmień muzyki amerykańskiej. Blues, funk - niektórzy dosłyszeli nawet dixie...
Koncert ten był jednak przede wszystkim rozmową tu i teraz, dla której tematem stawało się to, co każdy z muzyków przyniósł do wspólnego stołu.

Hitem obu wieczorów z kwartetem Rempis/Zimpel/Traczyk/Szpura stała się “Kolęda” Wacława Zimpla - z jego pięknym, porstym a nieoczekiwanym, radosnym, ciepłym solo.

Na finał poniedziałkowego koncertu zabrzmiała kompozycja Rempisa “Glass”, w której od siarczystego ogrnia improwizacji duetu saksofon-perkusja muzycy przeprowadzali słuchaczy płynnie przez kaleidoskop emocji i energii.

Na ogół takie koncerty są wydarzeniem jednorazowym. Tym razem jednak usłyszeliśmy kwartet zdecydowanie nieprzypadkowy. Była w tej muzyce myśl. Może prosta, ale intrygująca. Swobodna improwizacja Rempisa/Zimpla/Traczyka/Szpury nie brała się z nikąd - odsłaniała swoje korzenie, pochodzenie. Traktując je w sposób bardzo lekki, zabawowy, ich gra mówiła bardzo wiele o muzycznej improwizacji jako takiej. Warto byłoby jeszcze ich w tym składzie posłuchać.