II Festiwal Nowa Muzyka Żydowska
Gdzie można usłyszeć najciekawsze przedsięwzięcia polskiej muzyki improwizowanej? Na festiwalu Nowa Muzyka Żydowska! Ten paradoks powinien dać do myślenia organizatorom kilku polskich festiwali z jazzem w nazwie.
Bracia Olesiowie, Jorgos Skolias, Raphael Rogiński, Mikołaj Trzaska, Wacław Zimpel, Paweł Szamburski, Michał Górczyński, zespół Daktari w ciagu trzech dni przewinęli się przez sceny warszawskiego festiwalu, nad którym pieczę artystyczną sprawuje Miron Zajfert, a gości i organizuje Tomasz Kaliński i Dom Kultury Praga. Co ważne, tegoroczna, druga edycja, nie była przypadkowym zbiorem muzyków, którzy kiedyś, gdzieś zagrali coś do nieparzystego rytmu, ale to sam festiwal zainicjował dwa bardzo ciekawe muzyczne wydarzenia: Sefardix i Zikaron Lefanaj.
Korzeni muzyki żydowskiej doszukujemy się najczęściej w Europie Środkowo-Wschodniej. To tu, w sztletlach i miastach Galicji i na Ukrainie rozwijała się kultura Żydów Aszkenazyjskich: twórczość języka jidysz, obrzędowość chasydzka, opowiadania Singera, pieśni Gebirtiga i muzyka klezmerów. Ta, część kultury żydowskiej jest nam chociaż odrobinę znana, co najmniej z piosenek ze "Skrzypka na dachu"... Nie wiele jednak wiemy o wielowiekowej historii Żydów z drugiego końca Europy - z Sefaradu, czyli półwyspu iberyjskiego, a, jak pokazała historia jeszcze bardziej z krajów śródziemnomorskich. Ponoć już z Fenicjanami przybyli Żydzi na półwysep iberyjski i żyli tam w umiarkowanym spokoju, zarówno pod władzą muzułmańską jak i chrześcijańską. Rolę centrum kultury żydów sefardyjskich, literatury i pieśni w języku ladino pełniło Toledo. Tak trwało to do roku 1492, w którym to, na mocy dekretu alhambryjskiego, żydzi zostają wypędzeni z półwyspu. Płyną więc statkami, głównie na Bałkany, do Grecji i do Afryki Północnej. Ich historia odbija się bardzo wyraźnie w ich muzyce, w której słychać zarówno pieśni Andaluzji jak i rytm z krajów Magrebu.
Sefardix
Greckie ślady kultury sefardyjskiej zebrał na płycie kantor z Salonik David Saltiel. Na album trafił Miron Zajfert i podał dalej Jorgosowi Skoliasowi – wirtuozowi głosu (do tego o greckich korzeniach) i znakomitym Braciom Olesiom – kontrabasiście Marcinowi i perkusiście Bartłomiejowi „Bratu”. Tak festiwal połączył dwie absolutnie pierwszoligowe strony polskiego jazzu, które o dziwo dotąd ze sobą nie współpracowali. Projekt Sefardix nadrobił te wielką zwłokę, łącząc ze sobą trzech świetnych poszukiwaczy dźwięku.
Na koncercie było energicznie, mistycznie i bardzo nieparzyście – rzadko kiedy rytm nie był na 5, 7 i więcej. Fantastycznie było obserwować przy pracy Braci Oleś, szczególnie, że sala Novego Kina Praha, jej akustyka i wytłumienie (podobnie jak na wcześniejszym koncercie premierowym tria Marcina Wasilewskiego), faworyzuje perkusistów i basistów. Każdy szmer, stuk, otarcie blach jest doskonale, pierwszoplanowo słyszalne. Podobnie gra Marcina Olesia, czy to lirycznym smyczkiem czy energicznym, gitarowym riffem.
Wstyd przyznać, pierwszy raz (nie licząc maratonu podczas Dnia Szakala) byłem na koncercie Jorgosa Skoliasa, choć jego muzykę znałem z płyt (a nawet kaset, np. ze słuchowiskiem o Sindbadzie Żeglarzu – dzięki której stał się on bohaterem mojego dzieciństwa). Wokalista, pieśniarz, głosolog... ma na koncie już co najmniej jeden epizod związany z muzyką żydowską – fenomenalny gościnny występ na tzadikowej płycie „Balan: Book of Angels” gdzie w utworze „Suria” wzbogaca brzmienie Cracow Klezmer Band. Mogę go słuchać w nieskończoność, podobnie jak „Little Wing” z Bohdanem Hołownią. To czarodziej. Słuchanie jego nagrań jest wielką przygodą i zagadką – jak on to zrobił? Na koncercie dochodzą bodźce wzrokowe, podglądanie. Szczęśliwie zdobyłem koncertowy bootleg i dopiero wtedy doceniłem pełniej popisy mistrza. Czekam na oficjalną płytę Sefardix. Mam nadzieję, że nie będę czekał długo.
IRCHA - Zikaron Lefanaj - Pamięć przede mną
Mikołaj Trzaska od kilku już lat bada obszary muzyki żydowskiej – w trio Shofar z Raphaelem Rogińskim i Maciem Morettim czy Michaelem Zerangiem. Trzaska orgaznizuje w gdańskiej synagodze koncerty.....
Ircha to swoista klarnetowa super-grupa. Obok Trzaski Wacław Zimpel, Paweł Szamburski i Michał Górczyński na koncie mają już jedną płytę pod tym szyldem, w dodatku z udziałem słynnego chicagowskiego stroikowca Joe'go McPhee. Po wakacjach powinna się też ukazać ich kolejna płyta, a projekt jest wart szczególnej uwagi. Płytowe wydanie Irchy „Lark Uprising” - powstanie skowronków intryguje. Koncertowe – pochłania, (znów) czaruje. To wielki teatr muzyczny. Na płycie dźwięki klarnetów splatają się w materię, na scenie w żyjący organizm.
Zikaron Lefanaj – z hebrajskiego Pamięć przede mną miało być próbą skonstruowania muzyki żydowskiej ponad doświadczeniem Shoah. Jak brzmiałaby, jak rozwiajałaby się, jak brzmiałaby dziś, gdyby nie Holocaust. Ich występ miał w sobie coś z widowiska. Nie tylko widać było kto kiedy gra (co nie jest takie proste do rozszyfrowania z płyty), ale na sali kinowej, rzucając na ekran cienie, grali do jednego zbierającego mikrofonu – bardzo blisko siebie. Nie był to za nic standardowy, jazzowy kwartet. Każda odległość między muzykami tworzyła różnicę w brzmieniu, zmieniało się przywództwo-protagoniści. Ich choreografia, choć, jak się potem dowiedziałem, wymuszona w ostatniej chwili przez warunki akustyczne, była perfekcyjna, ze zmianami klarnetów - rekwizytów-lalek jak ożywianych jak w kukiełkowym teatrze – włącznie.
Uwielbiam Mikołaja Trzaskę. Jego muzyka, pod szyldem Miłości czy NRD wprowadzała mnie w świat jazzu, czy yassu. Po paru latach słuchania trafiłem na koncert War Songs, bodajże w składzie Shofarowym (z Rogińskim i Morettim), reinterpretującym pieśni żołnierskie, polskie, radzieckie, różnorakie. Do dziś pamiętam jakie wrażenie zrobiła na mnie ich interpretacja tematu z filmu „Prawo i pięść” - „Nim wstanie dzień” (kompozycja Krzysztofa Komedy), pełny szału, ale też wzruszenia, zrozumienia. Zagrany tego wieczora, marsz, pieśń zwycięstwa, w nastroju bojowych pieśni Bundu. Ale nie tylko wtedy tego wieczora ciarki przechodziły całe moje ciało. Z tego koncertu nie tylko płyta CD ale i DVD powinna zrobić furorę.
Obok polskich muzyków wystąpiły także 3 grupy zagraniczne: amerykańsko-rosyjski duet muzyczno-kabaretowy, jazzowo-punkowy Psoy Korolenko i Daniel Kahn, mający w repertuarze m.in. żydowskie oblicze muzyki The Rolling Stones oraz dwie grupy namaszczone już przez Johna Zorna: francuski zespół AutorYno prezentujący połączenie rocka, elektrycznego jazzu i muzyki klezmerskiej, o których Zorn powiedział. Ich muzyki można posłuchać na tzadikowej płycie: ”Pastrami Bagel Social Club"; oraz urodzony w Odessie, wychowany w Izraelu, obecnie mieszkający w Krakowie, wirtuoz akordeonu Boris Malkovsky (na koncie również tzadikowa płyta "Time Petah-Tikva" – tym razem kompozycje z tej płyty zaprezentował w towarzystwie polskiego kwartetu smyczkowego Dafó
Festiwal odbył się w Warszawie w dniach 31 marca a 3 kwietnia w Synagodze im. Nożyków, Novym Kinie Praha i klubie Skład Butelek pod patronatem RadioJAZZ.FM
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.