Recenzje

  • Pathfinder

    Radek Nowicki – saksofonista sopranowy i tenorowy. Prawdę powiedziawszy nie trzeba zbytnio rozpisywać się na jego temat, ponieważ jest muzykiem obecnym na jazzowej scenie od kilka lat. Przez ten czas wypracował sobie opinię instrumentalisty rzetelnego, poświadczała to wydana pięć lat temu koncertowa płyta dołączona do magazynu Jazzforum i chętnie zatrudnianego - współpraca z Tomaszem Stańko, Audiofeeling Band czy Zbigniewem Namysłowskim. Sopran i tenor.

  • Planetary Unknown

    Nie ma w tej płycie nic czego miłośnicy twórczości Davida S. Ware’a nie mogliby się spodziewać. Nie ma ani jednego momentu zaskoczenia jeśli chodzi o stylistykę, czy estetykę muzycznego przekazu. Aż chciałby się powiedzieć, że to przecież tak nie może być, że taka saksofonowa znakomitość wraz z nową płytą nie chce pokusić się choćby o minimalne  przemeblowanie swoich muzycznych zapatrywań. Przecież to właśnie on jest jednym z najbardziej otwartych muzyków dzisiejszej sceny, tak przynajmniej twierdzą zaciekli admiratorzy jego twórczości.

  • Mechanisms

    Nie ma że boli! Poboli i przestanie! Surowe brzmienia saksofonów Rempisa i bębnów Nilssena-Love’a uzupełnia amplifikowana wiolonczela Freda Lonberga-Holma. Panowie dali sobie tu tyle swobody, ile tylko zdąrzyli unieść. I powstała muzyka bardzo ciekawa. I bardzo groźna w starciu bezpośrednim!

  • Jazz na Hradě

    Słuchając tej płyty nie mogę oprzeć się wrażeniu, że kwintet Piotra Barona to w rzeczywistości paczka dziwnych, wyjętych może ze świata Jacka Kerouaca, przyjaciół, którzy pod wieczór zgarnęli mnie - słuchacza - z jakiejś przydrożnej stacji benzynowej między wschodnim a zachodnim brzegiem jazzowego mainstreamu. Z czasem, kiedy kilometry wspólnej podróży mijają, każdy z nich zaczyna się przede mną otwierać i snuć swoją własną opowieść. 

  • NP3

    Nils Petter Molvaer konsekwentnie odchodzi od jazzowego pulsu na rzecz groove'u. Już nawet nie takiego, którego korzenie zaczynają się w muzyce soul jazzowej lat 1960, od Silvera, Smitha by przywołać tych najbardziej znanych. Na Khmerze groove Molvaera miał swoje korzenie jeszcze w muzyce Davisa z lat 1970, tuż przed kilkuletnią przerwą w jego aktywności. 

  • Where Do You Start?

    W ostatnim czasie Brad Mehldau bardzo zintensyfikował swój wydawniczy kalendarz. Jeszcze nie dawno pisaliśmy o płycie „Ode” – pierwszej w całości wypełnionej własnymi kompozycjami i nagranej przez jego aktualne trio, tak teraz, zaledwie pół roku później, na sklepowe półki trafia kolejny album „Where Do You Start”. Ten z kolei poza jednym utworem zatytułowanym „Jam” w całości zawiera materiał złożony z coverów. Co ciekawe jednak, i muzyka na „Ode” i na „Where Do You Start” powstała podczas tej samej sesji nagraniowej.

  • 1

     

  • LIVE

    Kiedy przyłożymy sobie palec do nadgarstka by wyczuć własne tętno, wydawać się nam będzie, że to jednostajny, miarowy, prosty puls. Wiemy jednak doskonale, że to nie prawda. Inaczej płynie nam krew w organizmie gdy śpimy, inaczej gdy biegniemy w pościgu za tramwajem, inaczej podczas pracy w biurze, inaczej w ciemnej uliczce. Człowiek nie żyje podług metrum. Podobne wrażenie można mieć, kiedy słuchamy płyty grupy Nika Bärtscha -  Ronin - tym razem w wersji koncertowej.

  • Terronia

    Magiczny kalejdoskop czas zacząć. "Terronia" jest bowiem takim muzycznym, magicznym kalejdoskopem. Obrót i zmiana. Pino Minafra należy do kręgu muzyków z południa Europy, którzy już niemal zawsze prezentując swe nowe dokonania, ukazują muzykę bez żadnych ograniczeń. 

  • Sabino

    Tony Malaby jazzowego szlifu nabrał grywając z czołówką nowojorskiej bohemy i choć nie były to postaci z pierwszych stron gazet zawsze grywał z muzykami należącymi do ścisłej czołówki współczesnego jazzu.

  • Intents and Purposes

    Wytwórnia International Phonographic wydała właśnie zremasterowaną reedycję albumu The Bill Dixon Orchestra „Intents and Purposes“, który nagrany został w latach 1967/68 i pierwotnie ukazał się w katalogu RCA w roku 1967.

  • Shine

    To była jedna z najbardziej elektryzujących informacji w światowym show-biznesie. W lipcu 2007 roku ogłoszono wszem i wobec, że kolejną gwiazdą firmy Hear Music będzie jedna z największych artystek wszech czasów – Joni Mitchell. Pikanterii dodawał fakt, że Hear Music to płytowy oddział ogromnego konsorcjum Starbuck dostarczającego światu parzonej na milion sposobów kawy. „Kolejna kawiarniana gwiazda” zagrzmieli dziennikarze, których pamięci nie uszły okoliczności wycofania się siedem lat temu Joni Mitchell z muzycznego biznesu.

  • Elements

    I to są chwile kiedy siadanie do klawiatury i pisanie recenzji jest najprawdziwszą przyjemnością. Nawet pomimo tego, że słowa nigdy nie będą w stanie oddać tego co zawiera płyta  ni jak się mają do wydobywającej się z głośników muzyki. Ale w takich chwilach sądzę pisać trzeba bez względu na rezultaty.

  • Ragged Jack

    I znów płyta nie nowa. To źle, że przez całe wieki nie było w Polsce dostępu do wielu płyt. W ten sposób nie wiedzieliśmy, co dzieje się na Świecie w muzyce jazzowej. Owszem dochodziły produkcje wielkich koncernów, ale wbrew pozorom te nie są, jak się teraz okazuje, najbardziej reprezentatywne dla współczesnego jazzu, którego kroniką są małe niezależne wytwórnie płytowe.

  • Bending Bridges

    Czasem zdarza się, że gdy bierzemy do ręki nieznaną płytę, widzimy na okładce takie nazwiska, które gwarantują jakość i zapowiadają interesujące przeżycia muzyczne. I nie jest zaskoczeniem, jeśli są to albumy doświadczonych, w tym wypadku, gitarzystów, na przykład: Pata Matheny'ego, Johna Scofielda czy Freda Fritha, a więc muzyków z długim stażem. Jednak gdy wpadnie nam w ręce najnowszy album gitarzystki 31-letniej i wtedy pomyślimy: „To będzie coś!", to jest sytuacja niebywała.

Strony