Elements

Autor: 
Maciej Karłowski
Maciej Garbowski Trio
Wydawca: 
iMp Records
Data wydania: 
14.04.2012
Dystrybutor: 
iMp Records
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Maciej Garbowski – bass, Piotr Damasiewicz – trumpet, Jon Falt – drums

I to są chwile kiedy siadanie do klawiatury i pisanie recenzji jest najprawdziwszą przyjemnością. Nawet pomimo tego, że słowa nigdy nie będą w stanie oddać tego co zawiera płyta  ni jak się mają do wydobywającej się z głośników muzyki. Ale w takich chwilach sądzę pisać trzeba bez względu na rezultaty.

Tak więc Maciej Garbowski. Kto to jest, wiadomo. Jedna trzecia tria RGG, jego kontrabasowy filar, brzmieniowa oś, wokół której pozostali dwaj panowie mogą malować swoje pejzaże. Oprócz tego znany jest także jako sideman. Jest kontrabasistą dostrzeżonym i słusznie docenionym. Jest także stypendystą projektu Take Five Europe, w trakcie trwania którego zasięgał nauk w świecie, gdzie jazz traktuje się poważnie nie tylko jako hasło, ale także dziedzinę artystycznej aktywności. Z tego znamy go od lat. W najbliższym czasie będziemy mieli okazję poznać inne jeszcze jego twórcze zamysły, ale zanim to nastąpi mamy też obywatelski obowiązek pochylić się nad jego najnowszą płytą, której zawartość w przed dwoma tygodniami mogliśmy w całości podziwiać u nas na stornach Jazzarium.

Obowiązek ten pozwalam sobie nałożyć na wszystkich miłośników jazzu, nie dlatego, że płyta powstała w Polsce, jest firmowana przez Polaka, i dwie trzecie zebranej do sesji ekipy to także krajanie, jedyny nie Polak to Jon Felt – perkusista, którego nazwisko i grę w znacznej mierze spopularyzował u nas Tomasz Stańko, zapraszając młodego jegomościa do nagrania płyty „Dark Keys”. Powód jest prosty i w swej prostocie olśniewający! To po prostu, bardzo dobra płyta. Ah gdzie tam! To płyta znakomita. Nagrana została w bardzo niewdzięcznej formule, bo choć w tej materii trochę u nas sytuacja zaczyna się zmieniać (patrz choćby „Solar Ring” Macieja Fortuny czy triowe płyty braci Olesiów z nieodżałowanym Andrzejem PRzybielskim)), to jednak wciąż kontrabas, perkusja i trąbka to medium nie często spotykane. I fakt ten nie dziwi, bo żeby z takim składem grać, to konieczne jest być muzykiem, a nie instrumentalistą. A tu muzyków jest aż trzech. I grają tak, że serce rośnie.

W cudowny sposób balansują na granicy swobodnego improwizowania jazzowego i kompozycji. Zostawiają sobie nawzajem ogromną przestrzeń, kto wie czy nie tak dużą, że każdy czuć się może współarchitektem całości, nie ulegając jednocześnie pokusie wysadzenia w powietrze naszkicowanego konturu całości.  Mają także doskonałe narzędzia żeby uczynić muzykę wielką przygodą estetyczną, fascynującą pod względem brzmieniowych niuansów i rytmicznych struktur.

Jedni powiedzą, że gdzieś nad tym graniem unosi duch starszych nagrań Tomasza Stański, z czasów pięknej skąd inąd płyty „Bluish”, jeszcze inni, choć tych może będzie mniej, postarają się porównać ją  do triowych płyt Dona Cherry’ego, gdzie za rytm odpowiedzialny był wielki Ed Blackwell. Ale, jak już konieczne będzie czynienie takich porównań, to mam też wielką nadzieję, że znajdą się i tacy, którym przypomną się również nagrania Billa Dixona – zapewne jednego z największych i najmniej popularnych trębaczy naszych czasów. W skupieniu i dbałości o każdy nawet najmniejszy dźwięk, a także pod względem umiejętności zagrania tych najbardziej istotnych dźwięków, Piotr Damasiewicz właśnie Dixona przypomina mi najbardziej.

Przypomina jednak tylko, bo i on, i Jon Felt w trakcie trwania „Elements” stworzyli bardzo oryginalną muzykę, tak oryginalną, jak bardzo sami jako improwizatorzy są oryginalni. To taka muzyka, wktó®ej ani lider, ani nikt inny nie pacha się na afiszu. Słucham tej płyty od dobrych dwóch tygodni, czasem nawet kilka razy w ciągu dnia i bez dwóch zdań, obydwiema rękoma podpisuje się, że pod stwierdzeniem, że oto mamy jedną z nielicznych płyt, które są wyśmienite nie dlatego, że są polskie, tylko dlatego, że są bez względu na geografię po prostu wyśmienite.

 

1. Tellus 5:58; 2. Oceanus 2:43; 3. Ventus 10:38; 4. Ignis 7:07; 5. Sonus 7:41; 6. Vitae 7:55