Untacked in Hannover

Autor: 
Maciej Karłowski
Tom Rainey Obbligato
Wydawca: 
Intakt Records
Data wydania: 
16.04.2021
Dystrybutor: 
Intakt
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Ingrid Laubrock: tenor saxophone; Ralph Alessi: trumpet; Jacob Sacks: piano; Drew Gress: bass; Tom Rainey: drums.

Cofamy się do czasów sprzed zarazy. Jest 2018 rok, połowa października, hanowerski Jazz Club. Za konsoletą ekipa reżyserska NDR, a na scenie band, który sądzę wszystkim zastanawiającym się nad nowojorską sceną jazzową, szczególnie jej kreatywniejszym odłamem, dawno temu już wpadł w ucho, Tom Rainey Obbligato.

Co prawda nie w dokładnie takim składzie jakiego mogliśmy doświadczać na dwóch wcześniejszych albumach grupach wydanych przez szwajcarską INTAKT Records, ale w bardzo podobnym. Właściwie tylko jedna zmiana, za klawiaturą fortepianu nie Kriss Davis, a Jacob Sacks, laureat konkursu Theloniousa Monka, który sporo czasu spędziła grając w trio z Eyvindem Opsvikiem i Thomasem Morganem. Można chyba śmiało powiedzieć, że dla koncepcji bandu zmiana to raczej tylko kosmetyczna. Nie mniej cieszy ogromnie możliwośc posłuchania jak znakomicie Sacks zasymilował się z grupą stałych i lubiących się współpracowników: Tomem Raineym, Ingrid Laubrock, Drew Gressem i Ralphem Alessim.

 

Ale tak naprawdę wcale nie to cieszy najbardziej. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich albumów, które powstały w zaciszach nagraniowych studiów, Untacked in Hannover jest rejestracją live. Pewnie nie kompletną, bo mamy tu niecałe 55 minuty muzyki, ale zupełenie wystarczającą żeby nabrać mocnego przekonania, że jeśli jest sens grać standardy jazzowe, to właściwie tylko w taki sposób, w jaki robi to kompania Toma Rainey’a.

Z jednej strony czytelnie podane tematy, z drugiej przestrzeń do wyrażenia siebie jako solistów, z jednej strony łatwo identyfikowalny szkielet formalny, z drugiej wzbogacanie go o własne pomysły, z jednej strony tradycja i pamięć o historii, z drugiej odcinanie się od muzealnictwa i strzepywania pyłków kurzu z pomników amerykańskiej kultury rozrywkowej. Standardy w rękach Obbligato rozrastają się niekiedy do bardzo wyczerpujących formatów, jak w przypadku „Just in Time”  czy „What’s New” i w każdej swojej odsłonie pokazują czym może być kolektywna kreacja, rozmach wykonawczy i wspólna praca nad wspólnym brzmieniem.

Żeby tak grać trzeba mieć wiedzę, warsztat, ale przede wszystkim odwagę i szeroki horyzont myśli. Wówczas można śmiało unikać nużącego efekciarstwa, grając bardzo efektownie. Można pozostać bardzo interesującym i progresywnym nie uciekając się do free jazzowych sztuczek. W końcu też można zostawić słuchacza w stanie żywego intelektualnego ożywienia nie serwując paraintelektualnych farmazonów.

I tak oto dostajemy co najmniej bardzo dobrą płytę, wydaną z powodów muzycznych, a nie z powodu potrzeby zamanifestowania oryginalności, oryginalną nie dlatego, że jest free, ale dlatego, że stworzyli ją mądrzy i oryginalni muzycy. Jak sądzicie czy może to w dzisiejszych czasach kogoś obchodzić?

 

1. If I Should Lose You, 2. Stella by Starlight, 3. What’s New / There is No Greater Love, 4. I Fall In Love Too Easily, 5. Just in Time / In your Own Sweet Way, 6. Long Ago and Far Away.