Sweet Tooth
Mali Obomsawin ma 28 lat i wywodzi się według mitologii wprost od „Indian drewnianych”, których dobry bóg Kechi Niwaskw stworzył niezadowolony ze swojego pierwotnego dzieła czyli ludzi z kamienia. Historycznie to lud zamieszkujący obszary przygraniczne pomiędzy dzisiejszą Kanadą i USA, który w wojnach kolonizacyjnych pomiędzy stroną brytyjską i francuzką stanął po stronie tych drugich i który począwszy od połowy XVII wieku stopniowo znikał z antropologicznej mapy, ale nie zniknął całkiem. Abenakowie, bo o nich mowa przetrwali i są wśród nich wciąż ludzie znający stary język praojców. Wśród nich jest także Mali.
Mali nie jest ani antropolożką, ani tylko działaczką walczącą o kulturowe zachowanie w pamięci tradycji i odrodzenia rodzimej kultury. Jest także muzyczką, która odebrała wykształcenie w Dartmouth College w New Hampshire, instytucji założonej w celu szkolenia rdzennych Amerykanów na chrześcijańskich misjonarzy. Gra na kontrabasie, komponuje, śpiewa i jako kobieta muzyki stoi na czele własnego zespołu, który w końcówce ubiegłego roku w barwach labela Out Of Your Head wydała swój debiutancki woli lidera album „Sweet Teeth”
Z perspektywy pochodzenia Mali, jej aktywności poza społeczno-kulturowych, nie jest zaskakujące, że album odwołuje się zarówno do historycznych jak i teraźniejszych uwarunkowań życia Indian Abenaki. Nie dziwi też, że młoda artystka zdecydowała się na formę suity, którą w jakimś uproszczeniu rzecz jasna można słusznie potraktować jako dogodną i adekwatną formę do ukazania subtelności tak ważnych zjawisk jak proces, trwanie, ciągłość czy adaptacja. Sweet Tooth bowiem łączy historie i pieśni Wabanaki z kompozycjami dotyczącymi współczesnego życia rdzennych mieszkańców, problemów kolonizacji i trudów przetrwania w warunkach okrutnej opresji. Jest to równocześnie album intymny. Sięga po nagrania terenowe krewnych z Odanak First Nation i opowiada szerszą historię ludu Wabanaki. W warstwie muzycznej z kolei odwołuje się w równej mierze do inspiracji bluesem, jazzem, co hymnami, pieśniami ludowymi będącymi częścią rdzennej kultury oraz wkładu rdzennych mieszkańców w wspomniane gatunki muzyczne.
"Opowiadanie rdzennych historii językiem jazzu nie jest nowym zjawiskiem" - wyjaśnia Obomsawin. "Mój lud musiał bez końca wprowadzać innowacje, aby nasze historie zostały usłyszane - nauczyć się wyrażać siebie po francusku, angielsku, w języku Abenaki... ale czasami słowa nas zawodzą i musimy użyć dźwięku.”
Z perspektywy europejskiego fana jazzu wzmianka o ścisłych konotacjach muzycznych pomiędzy tradycyjną kulturą Indian ze stanu Maine czy Quebecu zabrzmieć może jak kompletna egzotyka albo jakieś grube promotorskie nadużycie. Bo ostatecznie muzyka jest albo dobra, albo niedobra i najlepiej jak obroni się sama nie odwołując się do jakichś poza muzycznych spraw. Tymczasem jestem przekonany, że fakt czy muzyka jest dobra czy nie ma znaczenie dalece nie pierwszoplanowe, no chyba że szukamy w muzyce wyłącznie potwierdzenia swoich dotychczasowych estetycznych sympatii lub antypatii i albo muzyk jest z nami albo przeciwko nam. O wiele bardziej istotne jest czy muzyka jest intrygująca i nie bez znaczenia pozostaje kontekst, a jakim powstaje.
Sweet Tooth jak wspomniałem jest suitą składającą się z trzech części po dwie kompozycje przypadające na każda z nich. Rozpoczyna się od kompozycji Odana, będącą aranżacją, pochodzącej z początków XVII w. ballady Abenaki, opowiadającej historię powstania jej wioski. W dalszej kolejności mamy Lineage, tym razem utwór oryginalny przywołujący pamięci okres ponad 12 000 lat, jaki upłynął przed przybyciem Europejczyków na ziemię Wabanaki. Potem Wawasint8da, którego osnową jest z jednej strony tłumaczenie hymnu jezuitów, przyniesionego do indiańskiej społeczności przez francuskiego księdza zamierzającego dokonać indoktrynacji, z drugiej żałobna pieśń Sami'metwehu, którą Mali poznała z ust Dwayne’a Tomaha ze szczepu Passamaquoddy. Ostatnia cześć suity z kolei to dwie kompozycje autorskie, do których wiedzie nas nagranie terenowe dokonane przez znanego gawędziarza z plemienia Odanak, Théophile'a Panadisa. Odniesienia do tradycji, historii i dziedzictwa kultury Abenaki są więc obecne na każdym kroku i ubrane zostały przez Mali w szaty nie tylko pieśni, ale również chwilami mocno dysonansowych improwizacji z echami fascynacji muzyką takich jak Don Cherry, Jim Pepper czy Mildred Bailey. Z tego mariażu wyłania się muzyka ogromnie intrygująca daleka od podporzadkowania estetyce jazzowej i stawiająca ludowość w centralnym punkcie całej narracji i jako taka intryguje, stawia słuchacza poza ulubioną strefą komfortu, ale bez naiwnego uciekania się w abstrakcyjne erupcje niezgody i protestu.
Jeden z recenzentów określił ją nawet suitą oporu. Niech i tak będzie. Grunt, że „Sweet Tooth” to ciekawy album, nagrany z istotnych powodów i na bardzo dobrym instrumentalnie poziomie! A to jak wiadomo rzadkie zjawisko.
1. Odana, 2. Lineage, 3. Wawasint8da, 4. Pedegwajois, 5. Fractions, 6. BLood Quantum
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.