Nocturnes
No i mamy kolejnego muzyka klasy światowej, którego najnowsza płyty nie znajdziemy w katalogu ECM, a której mogliśmy się tam spodziewać, biorąc pod uwagę dokonania wydawnicze Dominique’a Pifarely’egoz ostatnich kilku lat.
Zarówno solowy recital z roku 2015 jak i rok późniejszy kwartetowy album Traces Provisoire zasiliły monachijskiego hegemona, a i wcześniej zdarzało się, że Dominique wydawał w ECM, co prawda nie pod swoim nazwiskiem, a choćby innej legendy francuskiej sceny jazzowej Louisa Sclavisa. Dla nowego dzieła kwartetu miejsce w ECM się już nie znalazło, ale żałować chyba nie ma czego, ponieważ Noturny zawitały do katalogu innej poważnej oficyny wydawniczej Clean Feed. Dla nas, słuchaczy, zmiana to nie za wielka, ponieważ obydwa labele mają swoje przedstawicielstwa w Polsce, co daje jakieś szansę spotkania ich na sklepowych półkach. Informacja ta jest tu o tyle ważna, że Nocturnes należy do grona, jeśli nie albumów, które powinny znaleźć się w żelaznej kolekcji, to przynajmniej zasługujących na bliższe poznanie.
Skład mamy więc ten sam co wcześniej, a więc Francois Merville na perkusji, Bruno Chevillon na kontrabasie i najnowszy w składzie kwartetu Antoin Rayon na fortepianie. Można zaryzykować stwierdzenie, że taki band to idealne medium, dla urodzonego w Belges artysty, który przez ostatnie dekady wypracował sobie pozycję najpopularniejszego, a kto wie czy jednego z najważniejszych dziś skrzypków na scenie muzyki improwizowanej z jazzowym rodowodem.
Pierwsze co bez najmniejszego trudu zauważymy słuchając albumu to brzmienie bandu. Wczesniejsza ECMowska realizacja nosiła bardzo silny odcisk producencki Manfreda EIchera. Tutaj ten wodny znak już nie istnieje, co z kolei sprawia, że kwartet zabrzmiał mroczniej, jakby bardziej ziarniście i przez to w o wiele bardziej bogaty i zróżnicowany sposób. To wbrew pozorom bardzo ważny parametr muzyki Dominique’a Pifarely’ego i jego zespołu. Składa się on bowiem nie tylko z wybornych sidemanów, co przede wszystkim instrumentalistów obdarzonych ogromną wyobraźnią i wrażliwością na sound, pozwalającą wydobywać ze swoich instrumentów przebogate palety kolorów. Tym bardziej to warte odnotowania, że poetycki charakter muzyki kwartetu wydaje się wprost kontynuacją zamysłów powziętych na płycie poprzedniej, które dopiero teraz nabrały istotnie donioślejszego kształtu.
Można wszak jednak postrzegać Nocturnes w oderwaniu od całego tego ECMowskiego kontekstu. Wówczas z pewnością uwagę przykuję w jak wyrafinowany i konsekwentny sposób band realizuje ideę ścisłych związków pomiędzy improwizacją, a kompozycją. Ład i zamysł ogólny muzycznej narracji splata się w fascynującym tańcu z wolnością i śmiałością indywidualnej artystycznej wypowiedzi. Zupełnie jakby muzycy znaleźli się na idealnie prostej drodze do odnalezienia idealnej proporcji pomiędzy obydwoma, wbrew obiegowym opiniom bardzo odległymi od siebie światami.
Dla mnie kolejnym ważnym i podnoszącym walory płyty czynnikiem jest ledwie tylko dostrzegalne jazzowe tło. Muzyka na Nocturnes, w całej swojej narracyjności nie jest badaniem jazzu w jazzie lecz bardzo kuszącym zaproszeniem do odłożenia na bok rodzajowych etykiet.
Jednym słowem, Nucturnes to znakomity album, którego słucha się jak fascynującej opowieści ludzi, którym udało się wznieść bardzo wysoko ponad stylistyczne klasyfikacje i uczynić to z klasą, mądrą erudycją i rozmachem. Do album dla dorosłych słuchaczy, ale dla takich płyt warto dorastać.
1. Nocturne 1, 2. O sono, 3. LaRumeur Qui Vient Part 1, 4 La Rumeur Qui Vient Part 2, 5. Nocturne 2, 6. Nocturne 3, 7. Les Ombres Part 1, 8. Noctune 4, 9. O Sohno, 10. Ad Augusta 11. Les Ombres Part 2
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.