Jellyspace
Wytwórnia Not Two Records przyzwyczaiła nas do tego, że raz na jakiś czas prezentuje słuchaczom nagrania koncertowe z krakowskiej Alchemii. Trzeba przyznać, że klub to wyjątkowy i nie tylko dlatego, że jest umiejscowiony na magicznym Kazimierzu. Atmosfera panująca w Alchemii jest niepodrabialna i jedyna w swoim rodzaju. W takich warunkach muzyka wybrzmiewa ze zdwojoną siłą. A nawet jeśli nie, to łatwiej przymknąć na to oko.
Ta atmosfera miejsca, czemu dowodzi zawartość “Jellyspace”, udzieliła się saksofoniście Mikołajowi Trzasce, basiście Rafałowi Mazurowi oraz duńskiemu perkusiście Peterowi Ole Jørgensenowi pewnego zeszłorocznego marcowego wieczoru. Można tak stwierdzić po wysłuchaniu ich wspólnego albumu, który po brzegi wypełnia muzyka naładowana energią w duchu free jazzowej improwizacji. Dźwięki saksofonu, akustycznej gitary basowej oraz perkusji już od samego początku "The beginning: from Jellydust to Jellystars" uderzają z dużym natarciem i intensywnością. Kłębią się silne emocje, brzmienie robi się coraz gęstsze, a momenty wyciszenia zdarzają się niezwykle rzadko. Wszystko wydaje się doskonale niezaplanowane, bo przecież na tym właśnie polega zamysł tego rodzaju muzyki. Najważniejsze są interakcje między artystami i to, co z nich wynika.
“Jellyspace” zostało wydane tylko na winylu i mimo, że to udany album, to raczej trudno go traktować jako szczególnie istotny w dyskografii Trzaski, Mazura i Jørgensena. Ot, solidna porcja ognistego free jazzu, z ostrymi jak brzytwa partiami saksofonu, smolistym basem i wszędobylską perkusją, która zachwyci fanów np. Volume, ale nowych tym trzem dżentelmenom raczej wielu nie przysporzy.
A1. The beginning: from Jellydust to Jellystars; A2. The gravity assist maneuvers; A3. On the Jellyspace; B1. Collapse of Jellyhole; B2. Centre of meta-universe (multiverse); B3. Return to the Jellyspace
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.