Recenzje

  • Unleemited

    Oaza spokoju. Muzyka na taki wieczór jak dziś. Ciemno. Pod butami mokre, nieprzyjemne, gnijące liście. Deszcz. Gdzie zatem szukać czegoś przyjemnego, jak nie u siebie w domu? A tutaj można wybrać ze swej płytoteki także coś takiego. Tylko saksofon altowy bądź sopranowy i fortepian niekiedy zamieniany przez rzadko słyszaną w jazzie czelistę, a raz nawet z nim współbrzmiąc. I jedenaście utworów Alaina Guyoneneta.

  • A Moment's Peace

    Piętnaście lat temu John Scofield podpisał kontrakt z Verve Music Group. Na płytowym rynku ukazała się wówczas tytułem debiutu w barwach nowej firmy płyta „Quiet” - album w swej urodzie zupełnie niezwykły i w karierze wielkiego Sco wyjątkowy.

  • ... Till Then

    Pochodzący z Panamy pianista zasługuje być może na większą uwagę, niż się powszechnie sądzi. Jest przede wszystkim ceniony jako członek aktualnej, świetnej formacji Wayne’a Shortera („Footprints Live!”, „Alegria”). Ale warto też poznać nagrania sygnowane przez niego, jako lidera. Oto ukazała się autorska płyta Péreza, ciekawie zaprojektowana i wykonana.

  • Changing Places

    Słucham tej płyty czas już jakiś i ilekroć ją włączę, wprawdzie wybrzmi do końca, to jednak gdzieś po drugim, trzecim najdalej utworze zapominam, że w ogóle coś gra. To nie jest rekomendacja. Wiem. Ale, chyba, to nagranie rekomendacji się nie poddaje.

  • Rendezvous in New York

    Może być zaskakujące, że płytę Chicka Corei , jak głoszą opisy na okładce, nagraną dla jego własnej wytwórni Sketch Records produkuje i dystrybuuje nie firma Cocord, jak dotychczas, ale Universal Music Group. Warto poświęcić tej płycie miejsce na półce. Warto, pomimo że jest składanką koncertową i jako taka nie wnosi zbyt wiele do tematu pt. Chick Corea.

  • Up All Night

    John Scofield wydaje się na dobre wszedł na drogę podrasowanego elektroniką funku. Estetyka, którą po raz pierwszy pokazał na swej poprzedniej płycie „Uberjam”, okazuje się nowym pomysłem na twórczej drodze tego słynnego gitarzysty. I przyznam szczerze, że trudno mi się z tym pogodzić.

  • Heartcore

    Nudna jest to płyta niewymownie. Nudna, bo brzmienia jednakie i tematy brzmieniami tymi poprzykrywane jak moskitierą.

  • Blue Decco

    I kolejna płyta jednego z muzyków, których chętnie słucham i bardzo cenię. Mat Maneri, bo o nim mowa pewnie nie byłby tym, kim w chwili obecnej jest, gdyby - pomijając kwestię talentu - nie wychowywał się pod kierunkiem swego ojca, również jazzowego muzyka, kompozytora i teoretyka muzyki - Joe Maneriego. 

  • The Athens Concert

    Charles Lloyd jest jednym z jazzowych gigantów. Od lat też cieszy się niesłabnącym powodzeniem prawdziwego tzw. Starmakera. Trzeba nam bowiem pamiętać, że to spod jego skrzydeł wyszły takie osobowości jak kontrabasista Cecil McBee, Perkusista Jack DeJohnette no i nade wszystko Keith Jarrett. To dawniejsze dzieje, ale ciągle Lloyd lubi otaczać się znacznie młodszymi od siebie muzykami i ciągle akces do jego zespołu oznacza wzrost pozycji na jazzowym rynku.

  • Tonic

    Zadziwiające jest odnajdywanie się współczesnych muzyków w różnych stylistykach. Najbardziej znanymi kameleonami sceny jazzowej są m.in. Dave Douglas, Marty Ehrlich czy nawet John Scofield. Do grona tych muzyków dołącza trio Medeski, Martin & Wood. Tonic, to zdaje się, pierwsza od ich debiutu akustyczna płyta. 

  • Amusos

    Jeszcze zanim posłuchałem tak koncertu, jak i samej płyty, dochodziły do mnie informacje, że projekt ten jest kontynuacją wcześniejszego projektu Adama "Digivooco". Słuchając - mam co do tego wątpliwości, ale przecież, nie ma to najmniejszego znaczenia.

  • Seven Days of Falling

    Piąta płyta Esbjörn Svensson Trio wydaje się pozycją, której zawartość jest prostą konsekwencją od dawna wysyłanych w stronę słuchaczy sygnałów. To pozornie tylko klasyczne trio fortepianowe, dowodzone przez bardzo lubianego i docenianego na świecie pianistę, kompozytora i lidera Esbjörna Svensona, wydaje się, zdaniem wielu, przykładem jazzowej świeżości i nowego głosu. Czy jednak rzeczywiście jest to powiew jazzowej świeżości? 

  • Beautiful Existance

    Do tej pory wydawało mi się, że Joe Morris jeśli już coś nagra, to zawarta na płycie muzyka, a przede wszystkim dźwięki grane przez niego, zawsze będą stanowiły pewną barierę dla słuchacza. Dopiero po zmierzeniu się z wyzwaniem, po jej przejściu, odkryje się wspaniała, pełna piękna muzyka. Tymczasem omawiana propozycja kwartetu gitarzysty jest prościutka jak dobrze wyheblowana deska. Chwyta za serce od pierwszego dźwięku i tak już trzyma. Zakochać się można w tej muzyce.

  • On the Rising of the 64 Paths

    On the Rising of the Pathes jest drugą, wydaną przez Label Bleu płytą słynnego Steve’a Colemana. Czyżby więc główna gwiazda M-Base postanowiła zrezygnować z kontraktu nagraniowego z RCA? A może zmienia się twórczy zamysł słynnego lidera i nowe pomysły chce realizować już w nowej oficynie?

  • Dark Flame

    To, co gdzieniegdzie dawało o sobie znać na pierwszej mahlerowskiej płycie Caine’a Urlicht/Primal Light; to, co stawało się już mocno podejrzane przy okazji koncertowej wersji tego samego materiału na płycie Mahler in Toblach; wszystko to na Dark Flame jest już zupełnie jasne i nieznośne.

Strony