Europa: Paris
Na kartach "Wahadła Foucaulta" Umberto Eco jest miejscem historycznych wydarzeń, mekką nauki. W arcydziele "À la recherche du temps perdu" Marcela Prousta stanowi przechowalnię wspomnień. W "Spóźnionych kochankach" Williama Whartona naiwnie obnaża swój romantyzm. A jaki jest Paryż w kompozycjach Oliviera Benoit? Nie jest żadnym z opisanych Paryżów. A jednocześnie jest każdym z nich. Bo tym, co urzeka w jednym z najbardziej kosmopolitycznych miejsc na ziemi, jest jego różnorodność i nieustająca od wieków chęć poszukiwania. W moim osobistym odczuciu, Paryż zasługuje na uznanie również z powodu atencji dla muzyki improwizowanej. Zazdroszczę mu Orchestre National de Jazz.
To dobra zazdrość, taka z której zrodziło się zainteresowanie i kilkutygodniowe odkrywanie kompozycji, po kompozycji. Partii solowej, po partii solowej. Wsłuchiwanie się w puls instrumentów, który w pewnych momentach zdawał się pokrywać z moim własnym. Olivier Benoit stoi na czele Orchestre National od niedawna. Projekt "Europa" jest pierwszym, jaki zrealizuje jako dyrektor wyjątkowego kolektywu. Wyjątkowego z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że jego własna, wielowątkowa historia, tocząca się od 1986 roku nie stała się jego piętnem, ani ograniczeniem. Obecnie ONJ tworzy jedenastu muzyków, Benoit oraz dziesięciu wybranych spośród blisko trzystu kandydatów, którzy zgłosili się na przesłuchania zaordynowane przez następcę poprzedniego dyrektora Daniela Yvineca. Są to w przeważającej mierze ludzie bardzo młodzi, tacy, którzy dostali szansę na realizację swoich marzeń o dużym, improwizowanym projekcie. Wyjątkowość ONJ polega również na humanitarnym podejściu do jazzu. Bez grama kokieterii, dobrze opłaconym przez rząd podejściu. Dwupłytowy album "Paris" jest pierwszym z kilku, które ukażą się w ciągu najbliższych czterech lat, czyli w czasie kadencji kompozytora i gitarzysty Oliviera Benoit. Kolejne nawiązywać będą do specyfiki innych miast Starego Kontynentu. Dziś wiadomo, że następny przystanek w poszukiwaniu inspiracji ONJ odnajdzie w Berlinie.
Akcja tej znakomitej muzycznej powieści toczy się dwutorowo. Pierwszą ścieżkę stanowi niezwykle wyrazisty groove, drugą natomiast wielce udana improwizacja. Każdy utwór od samego początku ma swój określony charakter. Jednym razem rolę serca przejmuje fortepian Sophie Angel (Paris II, Pt. 1), innym klarnet Jean Dousteyssier'a na przemian z saksofonem altowym Huguesa Mayota (Paris I)., jeszcze innym bas Bruno Chevilliona, lub tuba Fidel Fourneyrona. Zaangażowanie niemal każdego instrumentu w zadanie typowe dla sekcji rytmicznej, rozumianej jako bas i perkusja, ewentualnie instrumenty perkusyjne, jest pierwszym ze wskaźników, które pozwolą sklasyfikować koncept orkiestrowy Benoit jako bardzo nowoczesny. Być może zabieg ten nie jest rewolucyjny na obecnym etapie przemian w pojmowaniu i wykonywaniu muzyki improwizowanej, ale za to znakomicie przeprowadzony. Idzie za tym bardzo świeża myśl o transgresji instrumentalnej. Bo zdaje się tego właśnie oczekuje dzisiejszy słuchacz. Nie tylko paryski. Nawet najbardziej złożona i perfekcyjnie wykonana kompozycja, czyniąca z mózgu durszlak, nie jest w stanie zebrać pokłosia, jakie może spowodować żonglowanie rolą instrumentu. Zwłaszcza w składzie, nie bez powodu, nazywanym orkiestrą. I nie chodzi tu o to, by przywoływać przykłady z cyrku, taniej ekspresji bliższej Moulin Rouge. Idzie raczej o to, by spojrzeć na ONJ jak na perfekcjonistów, realizujących wszelkie przywileje jakie niesie ze sobą młodość i swoboda tworzenia w środowisku niezwykle otwartym.
I z tej otwartości Paryża zdaje się czerpać kompozytor i jego dziesięciu scenicznych kompanów. Na niezwykle współczesny eksperyment składają się przeróżne konwencje: klasyczna elegancja (jakże paryska), rockowy surrealizm, improwizowany neoliberalizm, który zdaje się poddawać krytyce przewidziane jako jedyne słuszne formy jazzowe (paradoks? przecież to muzyka wolności...) oraz elektroniczne tchnienie współczesnej awangardy. Wszystko wyważone w odpowiednich proporcjach, dzięki czemu muzyka ONJ przypomina zalakowaną kopertę - wiadomość nie trafi w niepowołane ręce.
Na poziomie czysto strukturalnym album "Paris" jest bardzo ciekawie zaaranżowany. Pojawiają się momenty, w których odruchowo słuchacz koncentruje się na liczeniu i... z radością odkrywa, że "raz" wcale nie jest Świętym Graalem, ani Godotem. Wymaga skupienia, ale daje satysfakcję odczuwania. Inspiruje, pobudza wyobraźnię, przykuwa uwagę zmienną dynamiką - tak w kontekście całego albumu, jak i poszczególnych utworów. Bawi, wprowadza w zadumę. Zachwyca kreatywnością jego twórców. Każdy uczestnik spektaklu, którego jesteśmy świadkami ma szansę zaintrygować barwą wydobywanego dźwięku. Tu każdy jest solistą, przez co aż miło wyobrażać sobie, z jakim wzajemnym szacunkiem muzyków powstawała produkcja. Tu nie ma pośpiechu. Muzyka trwa, a wraz z nią trwa słuchacz. Często dwupłytowe albumy, zwłaszcza improwizowane wydają się zbyt dużą dawką "treści". Ale nie w przypadku ONJ. I to wszystko za pieniądze Francuzów.
Niezależnie od tego do Kogo - módlmy się o taki komfort dla polskiej muzyki, o pieniądze na prawdziwą sztukę. Bo choć Artystów mamy znakomitych, muszę na koniec sparafrazować Wieszcza: "Zbytkiem słodyczy na (polskiej) ziemi, jesteśmy nieszczęśliwemi".
CD1
1 Paris I 9:51
2 Paris II, Pt. 1 4:27
3 Paris II, Pt. 2 1:57
4 Paris II, Pt. 3 2:29
5 Paris II, Pt. 4 5:30
6 Paris II, Pt. 5 4:03
7 Paris II, Pt. 6 3:38
8 Paris II, Pt. 7 7:12
9 Paris II, Pt. 8 3:01
10 Paris II, Pt. 9 4:13
11 Paris II, Pt. 10 7:40
CD2
1 Paris III, Pt. 1 4:49
2 Paris III, Pt. 2 2:12
3 Paris IV, Pt. 1 5:10
4 Paris IV, Pt. 2 2:15
5 Paris IV, Pt. 3 1:46
6 Paris IV, Pt. 4 3:37
7 Paris IV, Pt. 5 2:04
8 Paris IV, Pt. 6 4:58
9 Paris IV, Pt. 7 2:04
10 Paris IV, Pt. 8 1:33
11 Paris V 4:15
12 Paris VI 3:54
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.