W Polsce, kraju, który tak bardzo przecież szczyci się swoimi jazzmanami, chwali nimi gdzie tylko się da, ale na co dzień raczej o nich nie lubi pamiętać i przypomina sobie o nich dopiero kiedy ci własnymi staraniami, wielkim trudem zdobędą szacunek za granicą, to rzecz niemal niepojęta. Może stać się tak, że z inicjatywy rządowej powstaje narodowa orkiestra jazzowa. Nie tylko powstaje, ale jest przezeń subwencjonowana i to nie tylko okazjonalnie, w roku wyborów, ale przez cały czas jej istnienia.