Recenzje

  • Bossas & Ballads: The Lost Sessions

    Mamy przed sobą płytę zawierającą materiał, na który trzeba było czekać aż 14 lat licząc od chwili nagrania, a 12 od śmierci Getza. Herb Alpert, będący producentem tej zrealizowanej w marcu 1989 r. przez A&M, a zarazem producent pośmiertnego albumu, przyznał, że materiał z tej sesji gdzieś się zapodział, wszyscy bowiem byli bardzo zaangażowani w produkcję ambitnego albumu „Apasionado”.

  • Mosaic Project

    Jeeeju! Kogo nie ma na tej płycie. I czego tu nie ma na tej płycie… Osiołkowi w żłoby dano, ale nie w dwa, nie trzy nawet, w kilkanaście.  I napchano siana oraz owsa bez litości. Ten album, nie, nie album – płyta tylko – to nie żadna mozaika, to jest wypchany po brzegi worek. Bo nie ma tu żadnego obrazu całości, za to jest tyle różnych elementów, że aż w głowie się kręci.

  • The Sixth Jump

    Francuski pianista Benoit Delbecq na nastrojonym przez Philippe’a Bailleul Bösendorferze, na kontrabasie Jean-Jacques Avenel, na perkusji i instrumentach perkusyjnych Émile Biayenda - muzyka The sixth jump to niezwykle udana podróż kompozytora współczesnej muzyki improwizowanej do serca Afryki.

  • The Classic Guide To Strategy

    Music for tortures. Ilekroć próbuję posłuchać i zrozumieć ten album, tylekroć zastanawiam się, po co w ogóle został on nagrany. Niestety najprostszą i chyba jedyną odpowiedzią jest: tak chciał Wielki Mistrz. Tylko... Od ładnych kilku lat jesteśmy już przyzwyczajeni do solowego grania saksofonistów - Braxton, Evan Parker, Lacy, Brotzmann i wielu, wielu innych doprowadzili tę koncepcję do perfekcji.

  • The Cry Of My People

    Mamy przed sobą płytę typową dla okresu nasilonego działania ruchów uświadamiających amerykańskim środowiskom murzyńskim ich afrykańskie korzenie i ciągłość kulturową. W przedsięwzięciu tym uczestniczy wielu działaczy, ludzi kultury, pisarzy, muzyków. 

  • Trio New York

    Nietypowa płyta znanego i lubianego przez różne pokolenia melomanów saksofonisty ukazała się niedawno nakładem oficyny Prime Source. Nagranie jest prezentem dla mamy lidera, noszącej sceniczny pseudonim "Bobbie Lee", która wiele lat grała na Hammondzie B3. Brzmienie tego instrumentu utkwiło małemu Ellery’emu w sercu niczym smak domowych obiadów. Po latach fascynacji kuchnią awangardową Eskelin wraca na posiłek do rodzinnego domu.

  • Off Quartet

    Rok 2011 przyniósł debiut płytowy polsko-duńskiego zespołu Off Quartet. Album „Off Quartet” zawiera muzykę wyrafinowaną metrycznie, bogatą harmonicznie i interesującą formalnie. O jej wielkiej urodzie stanowi również indywidualność trębacza Tomasza Dąbrowskiego, pewność rytmiczna gitarzysty Marka Kądzieli i pełna wigoru gra duńskiej sekcji rytmicznej - kontrabasisty Mortena Haxholma oraz perkusisty Rasmusa Schmidta.

  • Good Days at Schloss Elmau

    Gwylim Simcock jest 30-letnim pianistą z Wielkiej Brytanii, utalentowanym do tego stopnia, że określany jest przez niektórych mianem geniusza – ponoć tak powiedział o nim Chick Corea. Jest znany z twórczego łączenia muzyki klasycznej i jazzu. I rzeczywiście, gdy słuchamy solowego albumu "Good Days at Schloss Elmau", płyty zakwalifikowanej przez wydawcę do gatunku: "jazz", od razu słyszymy, że jazz to raczej nie jest. Klasyczny szkielet wydaje się tu dominujący.

  • Hard Cell Live

    Na okładce płyty winno znajdować się zalecenie: "Słuchać głośno". Wtedy ta muzyka ma odpowiedni ciężar i moc. Przy cichym słuchaniu jej część może po prostu umknąć. Z drugiej strony winno też znajdować się ostrzeżenie: "Słuchanie (bez odpowiedniego przygotowania) grozi śmiercią lub kalectwem". Nie jest to muzyka dla grzecznych dziewczynek. To muzyka dla niegrzecznych chłopców. A i ich może nieźle porazić.

  • Unveil

    Są momenty, kiedy od pierwszych dźwięków płyty wyraz mojej twarzy wpierw zamiera w uśmiechu, a następnie jedynie uśmiech ten powiększa się i poszerza. Są takie momenty, kiedy - czapki z głów - od tych pierwszych dźwięków wiem, że do czynienia mam z geniuszem.

  • Acoustic Machine

    Pierwsze wrażenie po wysłuchaniu płyty The Vandermark 5 jest takie, że ich muzyka zmieniła się nie do poznania.

  • Song

    To już kolejna płyta Marty'ego Ehrlicha, którą recenzuję i przyznam, że początkowo byłem raczej niemile zaskoczony zawartością tej płyty. Nie żeby była zła, źle nagrana, zagrana itd. - muzykom tej miary, co kwartet, który nagrywał ten materiał raczej wpadki się nie przydarzają. A jednak. Od początku czegoś brakowało. Była ona za spokojna.

  • Emphasis & Flight

    „Folkowy jazz osadzony w bluesie”. Tak sam Jimmy Giuffre lubił określać swoją muzykę. Pod tymi skromnymi, wydawałoby się, słowami kryją się jednak rewolucyjne przemiany, których to klasyczne trio, w klasycznych koncertach z 1961 roku, jest doskonałym wyrazem.

  • SF Jazz Collective plays Stevie Wonder

    Prawdę powiedziawszy to ja chyba nie powinienem recenzować płyt zespołu San Francisco Jazz Collective. Nie powinienem tego robić ponieważ to co mam na ich temat do powiedzenia to nie recenzja, ale radosna erupcja najróżniejszych entuzjastycznych myśli podsycana dodatkowo świadomością, że na co jak co, ale na albumy tej formacji nie dość, że trzeba długo czekać zanim kilka urzędów pocztowych upora się z jej dostarczeniem, to jeszcze wydatnie obciążają kieszeń.

  • Heart's Reflections

    Wadada Leo Smith zrobił nam w tym roku dużą przyjemność. Nagrał nowoczesny album jazzrockowy.  W dodatku podwójny. Momentami z jajem, momentami liryczny, czasem trochę patetyczny, a czasem lekki. Do jego realizacji zaprosił wytrawnych muzyków. Starszych i młodszych. Jest tu akustyka, prąd i elektronika. Jest groove, rockowy kop, jazzowy ogień, ale także trans i kosmiczno-nieludzkie przestrzenie. Jest super...

Strony