Recenzje

  • Kaddish

    Sięgając po najnowszą płytę Piotra Barona “Kaddish” warto najpierw wyrzucić za siebie opakowanie tego albumu. Powodów jest kilka. Po pierwsze jest brzydkie, po drugie pierwszy rzut oka na listę utworów może zniechęcić do zapoznania się z muzyczną zawartością ("Barka na jazzowo?! To musi być koszmar!!") po trzecie po to, by wrócić do niego po zasłuchaniu się w znakomitej muzyce z tej płyty, by po pokornej lekturze odczytać ją na nowo. 

  • Vote For Vein

    Ostatnia płyta szwajcarskiego zespołu Vein to swoisty concept album – jej tytuł to „Vote for Vein”, z okładki uśmiechają się do nas ubrani w garnitury muzycy, zaś tytuły niektórych kompozycji są niczym wyjęte z przedwyborczych wystąpień politycznych. Gdy dodamy do tego muzyczną stronę utworu otwierającego płytę – „Appearance And Speech” – , wydaje się, że mamy do czynienia z projektem czysto rozrywkowym. Czy cała płyta potwierdza te oczekiwania?

  • Remembering Nina & Abbey

    Najnowsza płyta Agi Zaryan "Remembering Nina & Abbey" to hołd złożony wokalistkom: Ninie Simone i Abbey Lincoln. Obie były postaciami charyzmatycznymi, diwami jazzu, które inspirowały zarówno swoim życiem, jak i twórczością. Aga Zaryan dziękuje im za swoje przeżycia i inspiracje albumem, na który składają się nowe wersje utworów z ich repertuaru. Razem z Zaryan twórczość tę celebrują doskonali muzycy: pianistka Geri Allen, gitarzysta Larry Koonse, harfistka Carol Robbins, kontrabasista Darek Oleszkiewicz i perkusista Brian Blade. Repertuar, jak i obsada, z wielkim potencjałem.

  • HOPASA

    Muzyczna podróż, w którą zabierają słuchaczy muzycy High Definition Quartet za sprawą albumu "Hopasa", to jazda bez trzymanki po drodze pełnej zakrętów. Za każdym kolejnym widzimy i czujemy co innego, zaś gdy podróż dobiega końca ... wiemy, że nie raz, i nie dwa, jeszcze w nią wyruszymy.

  • 39 steps

    Kwartet Johna Abercrombiego stał się w ciągu ostatniej dekady wzorcem (niczym wzór metra z Sèvres) współczesnego jazzu, w dodatku w formie tak uniwersalnej, że wywarł wpływ na brzmienie, a także sposób prowadzenia muzycznej narracji, wielu formacji jazzowych zarówno w Europie jak i Ameryce. Wybitny amerykański gitarzysta przez wiele lat pozostawał w cieniu swoich kolegów: Johna Maclaughlina, Pata Metheny, Johna Scofielda czy Billa Frisella, jednak był to jakby jego świadomy wybór.

  • Uberjam Deux

    To jedna z najsmutniejszych płyt, jakie wpadły mi w ręce. Jest tym bardziej smutna im bardziej myślę o Johnie Scofieldzie jak o potężnym gitarzyście, który w sporej mierze zbudował historię muzyki jazzowej, a w jeszcze większej mierze historię jazzowej gitary. Jeszcze dodatkowo jest mi smutno, bo lubię go i cenię.

  • Introducing

    Młodość ma swoje prawa. Jest wśród nich również prawo do błędów - nawet tych najbardziej spektakularnych. Młodość lubi się wszak zapatrzyć w swoich mistrzów, by skończyć w roli ich pokornych naśladowców lub też wyważać otwarte już dawno drzwi w rewolucyjnym zapale. Tworzący kwartet NSI trębacz Cyprian Baszyński, saksofonista Bartek Prucnal, kontrabasista Michael Parker i perkusista Dawid Fortuna dalecy są tak od jednego, jak i drugiego ekstremum. Swoim debiutanckim krążkiem „Introducing” lokują się blisko środka.

  • Alchemy

    Czy na jazzie trzeba się znać, by móc czerpać przyjemność z jego słuchania? Moim zdaniem nie, a ta płyta jest na to dowodem.

    Płyty tej z wielką frajdą słucham od kilku tygodni jeżdżąc na rowerze. Ma w sobie jakąś pociągającą radość i ciepło. Jest transowa a jednocześnie nieprzewidywalna. Obca i swojska.  Kiedy jednak przychodzi ten moment gdy trzeba temu nagraniu wystawić recenzję dłonie odmawiają pisania słów takich jak „mikrotonalność”, „skala nietemperowana”, iracki Makam.

  • Tone Hunting

    Trudno powiedzieć, czy Arturowi Majewskiemu bądź Kubie Sucharowi zdarzyło się przysięgę harcerską składać, ale w swojej działalności muzycznej – celowo lub nie – zdarza im się postępować zgodnie ze wzorem zasad obowiązujących w tej jakże szlachetnej organizacji. Nie dosyć, że można na nich „jak na Zawiszy” polegać, gdyż nagrywają doskonałe płyty, to jeszcze przecierając polskiej scenie jazz/impro szlaki do zasłużonych, czy nawet legendarnych światowych wytwórni w tej muzyce się specjalizujących są społecznie pożyteczni.

  • Up!

    Marek Napiórkowski to człowiek, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Grał u boku światowych sław, a płyt na których gościł jest więcej niż mostów we Wrocławiu, gdzie właśnie niedawno wydał swój nowy album „UP!“ w młodziutkiej wytwórni V-records. Jest to czwarty autorski krążek Marka, wcześniej były to„NAP“ „Wolno“  oraz „KonKubiNap“ (jak sam lubi żartobliwie określać : nieformalny związek trzech mężczyzn).

  • Absolut Zero

    Płytami z nazwiskiem Jona Irabagona na okładce zainteresować się zawsze warto, choć są jak przysłowiowe już pudełko czekoladek. Nigdy nie wiadomo, czy trafi się na mniej lub bardziej klasyczny hard bop, beztroską zgrywę biorącą na warsztat wszelkie możliwe jazzowe estetyki czy też szalone projekty elektroniczne. Ostatnio ten wybitnie utalentowany saksofonista coraz częściej skłania się w kierunku szeroko pojętej stylistyki free, a efektem takich wycieczek jest między innymi album Absolut Zero.

  • BOOT!

    Wydawniczej ofensywy Matsa Gustafssona ciąg dalszy. Szwedzki saksofonista w tym roku nie daje słuchaczom wytchnienia i trzeba przyznać, że w większości pozycje pod którymi zdążył się podpisać trzymają wysoki poziom. Przede wszystkim należałoby wymienić projekt Fire! Orchestra, który z początkiem roku zaatakował uszy jazzowych fanów z siłą i intensywnością bomby wodorowej.

  • Shaman

    Teksański trębacz Dennis González poza tym, że sam niezaprzeczalnie jest człowiekiem wielu talentów. Prócz muzyki aktywnie działa na polu sztuk plastycznych oraz literatury. Od czasu do czasu lubi też inspirować innych. Kaganek oświaty roznosi nie tylko w rodzinnym Dallas, gdzie na wzór AACM-u stworzył Dallas Association for Avant-Garde and Neo Impressionistic Music, ale zdarza mu się także docierać z nim do miejsc od południa Stanów Zjednoczonych zgoła odległych.

  • The Conversation

    Ken Vandermark. Tim Daisy. Dla tych, którym nazwiska te są znane niczego właściwie dodawać nie trzeba. Może warto zaznaczyć, że płyta, która stała się pretekestem do sporej amerykańskiej trasy tego duetu, wydana została w Poznaniu, przez Multikulti Project - nieocenionych w promowaniu muzyki spod znaku "Nowego Wieku Awangardy" Tomka Konwenta i Wawrzyńca Mąkinię. Jest jednak i grupa tych, którzy na dźwięk nazwiska Vandermark chowają się do szafy, głowę skrywając pod poduszką, w obawie, że ten free jazzowy tytan zmiecie ich z powierzchni ziemi.

  • Open

    The Necks to nie tylko, jak piszą w New York Timesie: „jeden z najwspanialszych zespołów na świecie”. To dwa takie zespoły. Pierwszy to ten, którego doświadczyć można na koncertach: trzech muzyków, którzy wchodzą na scenę i na dźwięk pierwszego tonu rozpoczynają kilkudziesięciominutową eksplorację tego, co może wydarzyć się w muzycznej przestrzeni tu i teraz.

Strony