Recenzje

  • Jazz Suite Tykocin

    Monumentalne dzieło, nie pierwsze zresztą w artystycznym dorobku Włodka Pawlika – jednego z najwyżej cenionych i najbardziej oryginalnych artystów polskiej sceny jazzowej. „Jazz Suite Tykocin” kompozycja, która ma swoją historię, co więcej związaną z dwiema wybitnymi postaciami światowego jazzu. Z Randym i Michaelem Breckerem. Obydwaj są w tej kompozycji obecni. Pierwszy jako niewątpliwie wielka ozdoba tej muzyki, wspaniały gość uchwycony w sentymentalnej podróży do swoich korzeni, do miasteczka Tykocin, które jego i Michaela dziadek, jeszcze w latach 40.

  • Walk Song

    Byłby czasy kiedy płyta „Walk Song” wywoływała dyskurs pomiędzy entuzjastami międzynarodowych projektów braci Olesiów, a adwersażami poczynań, w których do każdego nowego nagrania jako goście zapraszani są wyśmienici, ale co i raz inni zagraniczni muzycy.

  • Duo

    Duety kontrabasowo-perkusyjne to rzadkość w świecie muzyki w ogóle. W muzyce improwizowanej także. Jeśli już się trafiają to często brzmią jak oskalpowana z frontmanów sekcja rytmiczna, która wreszcie może bez najmniejszych przeszkód hasać po rytmicznych, groove'owych polach nie zważając na nic. Jako takie więc stają się bytem raczej w dłuższej perspektywie nie zbyt atrakcyjnym.

  • Chamber Quintet

    „Chamber Quintet” przywodził na myśl w chwili kiedy album wchodził na sklepowe półki myśl, że oto być może będzie kontynuacja wcześniejszej płyty „Contemporary Quartet”, na której kwartet fortepian, klarnet i sekcja rytmiczna zatapiał się w utworach wielkich polskich kompozytorów Bacewicz, Lutosławskiego czy Pendereckiego. Tutaj jest inaczej. Nagranie zawiera 11 miniatur autorstwa braci Olesiów, a sekcji towarzyszy zestaw muzyków jazzowych, których instrumenty legitymują się umiarkowanie jazzowym, rzec by można rodowodzie.

  • Shadows

    Dla miłośników jazzowego mainstreamu twórczość braci Olesiów jest zbyt awangardowa, dla awangardzistów zdecydowanie zbyt mocno poukładana. Zajmują na polskiej scenie miejsce dziwne. Jak zresztą wszyscy, którzy są zdolni, konsekwentni w artystycznych wyborach i nie podatni na muzyczną chałę. Na scenie Tygmontu raczej ich nie zobaczymy, ale światowa czołówka z Theo Jorgensmannem, Davidem Murray’em, Erik Friedlanderem, Simonem Nabatovem i ukochanym dzieckiem chicagowskiej sceny Kenem Vandermarkiem, grywa i nagrywa z nimi chętnie. Grono to powiększyło się także o Kenny'ego Wernera.

  • Live At SCJ

    Bardzo udany prezent zrobili Bracia Olesiowie miłośnikom jazzu na 10 rocznicę swojej egzystencji na płytowym rynku. Czas płynie szybko i jak w przypadku tego „rytmicznego dream teamu” - tak napisał o nich dziennikarz z niemieckiej gazety Jazzzeitung – niesie ze sobą niezwykłą ilość wysmakowanych muzycznych przeżyć.

  • I Can Do It

    „I can do it” to druga autorska płyta tria Macieja Obrary – saksofonisty młodego, dopiero zaznaczającego swoją obecność na jazzowej scenie, który jednak nie zamierza wcale, pomimo niewielkiego stażu nieśmiało czekać, aż ktoś zauważy jego talent i zaprosi do współpracy. Nie żeby tym muzykiem nie interesowali się słynni jazzmani. Sam Tomasz Stańko pobłogosławił go,  raz to zapraszając do swojego New Balladyna Quartet, raz udzielając rekomendacji wprost na płycie. Jego muzyka jest silna, dojrzał, głęboka, pełna czaru, piękna. Jego własna.

  • Simultaneous Expression

    Jak ktoś lubi skrzypce w jazzie to nie powinien się zastanawiać i czym prędzej kliknąć ikonkę „kup teraz” i poczekać chwilkę aż listonosz płytonosz przyniesie mu przesyłkę. Potem już tylko trzeba zarezerwować sobie godzinkę wolnego i oddać się muzyce New Trio. Jeśli ktoś dodatkowo lubi organy Hammonda to bym szybciej powinien skorzystać z możliwości internetowych zakupów, a jak dodatkowo poważa perkusistów i widzi w nich serce jazzowego teamu to zamiast czytać ten tekst od razu niech przejdzie do sklepu.

  • One Dark Night I Left My Scilent House

    W nocy, w ciszy, w wyobraźni. Kontemplacja, ciche szaleństwo. Świetne brzmienie. Najłatwiej opisać ten album wyrwanymi z kontekstu zdaniami, emocjami. Lepiej, zamiast opisywać, po prostu posłuchać go i często do niego wracać. Znakomita płyta.

  • Between Us And The Light

    „Between Us And The Light” to drugi album Możdżerowskiego, jak to zwykło się określać, dream teamu z Larsem Danielssonem na kontrabasie i wiolonczeli oraz Zoharem Fresco na wszelkiego rodzaju instrumentach perkusyjnych. W chwili kiedy ukazywała się pierwsza płyta tej formacji zespół był już przebojem koncertowym, wraz z wydaniem drugiej statu ten zmienił się ewidentnie na gwiazdorski.

  • Mistico Mediterraneo

    W minionym roku sukcesy wydawnicze monachijskiego ECMu przyniosły głównie nagrania amerykańskie - "Mirror" kwintetu Charlesa Lloyda (z Jasonem Moranem w składzie) oraz "Lost in a dream" Paula Motiana (także z Moranam przy fortepianie. Rok 2011 Manfred Eicher otwiera jednak wyraźnym tonem: oto jest europejski jazz, europejska muzyka improwizowana. Gdzie indziej takiej nie znajdziecie. Grupa wokalna A Filetta wykonująca tradycyjną muzykę korsykańską, spotyka się z dwoma improwizatorami z Włoch - trębaczem Paolo Fresu i bandoneonistą Daniele di Bonaventura.

  • Naha People

    „Naha People” jest czwartym autorskim projektem kontrabasisty Piotra Lemańczyka. Co więcej projektem, do nagrania którego lider zaprosił zupełnie wyjątkowego gościa, jest nim Tim Hagans – jeden z najbardziej cenionych i zapracowanych trębaczy amerykańskiej sceny, a w Polsce artysta, o którym raczej zbyt często się nie mówi, ani nie pisze. Nie zmienia to faktu jednak, że Hagans to marka uznana przez tak słynnych liderów jak Joe Lovano, Bob Belden czy Maria Schneider, że wymienię zaledwie kilka z długiej listy nazwisk.

  • Live at the Jazz Standards

    „Jestem bardzo dumny, że spotkałem tak wielki młody talent. Muzyk ten znalazł swoją drogę. Teraz możemy tylko czekać, patrzeć i słuchać.” - napisał o spotkaniu z Mateuszem Kołakowskim prawdopodobnie jeden z najwybitniejszych, a po śmierci Steve'a Lacy'ego kto wie czy nie najdoskonalszy dziś saksofonista sopranowy Dave Liebman.

  • Oylam

    Uwaga piękna płyta! Manfred Eicher ma już od dawna swój zbiór muzyków, głównie europejskich, skandynawskich, często (choć nie zawsze) bliżej drugiej młodości. Na ECMowskich płytach grają oni w najróżniejszych konstelacjach i właściwie zawsze efekt ich muzycznego spotkania wart jest uwagi. Kiedy jednak ukazuje się informacja, że Eicher wydaje płytę debiutantce, w dodatku zza oceanu, w dodatku płytę solową ciekawość wzrasta...

  • Remembrance

    Dobra, ambitniejsza muzyka nie musi boleć i wyzywać słuchacza na pojedynek do pierwszej krwi. Ketil Bjornstad, znakomity norweski pianista, kompozytor i pisarz wydał nową płytę "Remembrance". 

Strony