Recenzje

  • In for a Penny, In for a Pound

    Jazz to czy to nie jazz – można by zapytać po raz nie wiem już który, a w odniesieniu do twórczości Henry’ego Threadgilla to pytanie możnaby zadawać właściwie od zawsze. Zakładając optymistycznie, że prowadziłoby ono do czegokolwiek istotnego. Podobne czcze dylematy nie zajmowały jednak kapituły muzycznego Pulitzera. Nagroda, przyznawana dotąd raczej kompozytorom muzyki współczesnej powędrowała w tym roku właśnie do Henry’ego Threadgilla, którego uhonorowano za najnowszą kompozycję stworzoną na potrzeby kwintetu Zooid.

  • Jellyspace

    Wytwórnia Not Two Records przyzwyczaiła nas do tego, że raz na jakiś czas prezentuje słuchaczom nagrania koncertowe z krakowskiej Alchemii. Trzeba przyznać, że klub to wyjątkowy i nie tylko dlatego, że jest umiejscowiony na magicznym Kazimierzu. Atmosfera panująca w Alchemii jest niepodrabialna i jedyna w swoim rodzaju. W takich warunkach muzyka wybrzmiewa ze zdwojoną siłą. A nawet jeśli nie, to łatwiej przymknąć na to oko.

  • Dreams and Daggers

    Bilans jest bardzo prosty: Trzy albumy, dwie nagrody Grammy, jedna kobieta. „Dreams and Daggers” to najnowszy materiał Cécile McLorin Salvant  ̶  wokalistki w tym roku ponownie docenionej przez Akademię przyznającą złote gramofony. Kariera młodej Amerykanki rozwija się w zawrotnym tempie, a ona sama tworzy coraz bardziej dojrzałe i dopracowane płyty.

  • Tipico

    Od wydania pierwszego albumu kwartetu Miguela Zenona mija właśnie 15 lat. To piękna rocznica na scenie, czas więc w pełni docenić swoich współtowarzyszy i napisać materiał specjalnie z myślą o nich. Tak też zrobił Miguel Zenon: albumem „Tipico” trafił w środek tarczy, ukazując największe atuty swojego zespołu. Dzięki temu zabiegowi powstał album spójnie i równo zbudowany, a także demonstrujący siłę, jaka nieustannie tkwi w akustycznym jazzie.

  • Blattwerk

    Przenosimy się do Lizbony, a dokładnie do Galeria Monumental. Jest przedostatni dzień lutego 2017 roku. Na scenie niemal klasyczny kwartet smyczkowy (zamiast drugich skrzypiec jest … druga wiolonczela) i intrygujący zestaw perkusjonalny. Personalnie przed nami: Harald Kimmig - skrzypce, Ernesto Rodrigues - altówka, Miguel Mira i Guilherme Rodrigues – wiolonczele oraz Vasco Trilla – perkusjonalia. Panowie zagrają dwa improwizowane fragmenty, łącznie 42 i pół minuty. Dokumentacja fonograficzna koncertu zwie się Blattwerk, a firmowana jest imionami i nazwiskami całej piątki muzyków.

  • Another Raindrop

    Po wydanej w 2016 roku płycie Zbigniewa Namysłowskiego „"Polish jazz – YES!” album 22-letniego saksofonisty Kuby Więcka to drugi komponent wznowionej po prawie trzech dekadach serii Polish Jazz, której logo zdobiło niegdyś najważniejsze polskie nagrania jazzowe. Premiera noszącej tytuł „Another Raindrop” płyty Więcka budziła więc szczególne emocje, a pewnie i nadzieje – to, że debiutuje on w ramach słynnego wydawniczego cyklu, świadczy o zaufaniu, którym obdarzono młodziutkiego muzyka.

  • Highsmith

    W muzyce jazzowej i improwizowanej rzadko zdarzają się takie płyty, które udanie żenią fortepianowe wariacje z elektroniką. Zazwyczaj syntetyczne dźwięki sączone są gdzieś w tle poczynań artystów grających na instrumentach akustycznych. Niedobrze wychodzą na tym obie strony. Jazzmani nie mogą zyskać nowatorskiej łatki, a artyści elektroniczni i multimedialni są zbyt wycofani.

  • Live In New York, 2010

    Kiedy wieczorem 4 października 2010 roku David S Ware pojawił się wraz z Williamem Parkerem i Warrenem Smithem na scenie nowojorskiego klubu Blue Note, głównym pretekstem zagrania koncertu była celebracja niedawnego wydania nagranego w tym samym składzie albumu Onecept (AUM Fidelity, 2010). Saksofonista przeżywał wówczas okres twórczego wzmożenia, które stało się możliwe dzięki przebytemu rok wcześniej przeszczepowi nerki. Okazją mogłoby być zresztą cokolwiek, bo saksofonista, odzyskawszy siły po dziesięcioletniej chorobie, był zapewne spragniony grania jak nigdy wcześniej.

  • Thinking Out Loud

    Boneshaker miesza w kościach - trzeba to powiedzieć na samym początku tego tekstu. Nie bez powodu jest też loud w tytule albumu. Ma być głośno i jest praktycznie od samego początku bardzo głośno. Przed Państwem amerykańsko-norweskie free jazzowe do szpiku kości trio w barwach austriackiej wytwórni Trost Records.

  • Baby Talk

    Zarówno legendarny gitarzysta James Blood Ulmer, jak i zespół The Thing, lubią zaskakiwać swoich słuchaczy. Amerykański muzyk, którego  styl gry na instrumencie oraz dokonania na przestrzeni lat zmieniały się, jest otwarty na różne inspiracje: od bluesa, przez jazz i funk aż po wymyśloną przez Ornette Colemana muzykę harmolodyczną. The Thing pod nieformalną wodzą szwedzkiego saksofonisty Matsa Gustafssona grają głośno i energetycznie, ale podejmują współpracę z tak różnymi wykonawcami jak Neneh Cherry, Jim O’Rourke, Barry Guy, czy Otomo Yoshihide.

  • The Catastrophe of Minimalism

    Nowe wydawnictwo nie zawsze oznacza … nowe nagranie. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku Katastrofy Minimalizmu, po części, dotyczy także drugiej z omawianych dziś płyt. Oto bowiem błyskotliwa, dalece swobodna improwizacja w składzie: John Butcher – saksofon tenorowy i sopranowy, Damon Smith – kontrabas (a także odrobina elektroniki) i Weasel Walter – instrumenty perkusyjne, zarejestrowana została w czerwcu … 2008 roku (koncert w Grand Oakland, Kanada).

  • Float Upstream

    Szwajcarskie wydawnictwo Intakt Records jak dotychczas nie znalazło w Polsce stałego i skutecznego dystrybutora, przez co trudno jest odnaleźć płyty tego wydawcy w naszych sklepach sieciowych i tradycyjnych, wielka szkoda, ponieważ w swoim katalogu posiada wybitnych wykonawców współczesnej muzyki improwizowanej - nowe nagrania kreatywnych muzyków amerykańskich i europejskich oraz intrygujące współprace na międzynarodowym poziomie. Na szczęście są internety.

  • People From East

    Rzut oka na okładkę oraz na tytuły poszczególnych utworów zawartych na debiutanckim albumie pianisty Grzegorza Tarwida i saksofonisty Tomasza Markanicza może przywołać skojarzenia, że oto mamy do czynienia z muzyką posępną, melancholijną i pełną zadumy. W takim też tonie utrzymane są niektóre recenzje “People From East”, które można znaleźć w sieci. I trzeba przyznać, że jest w tym sporo racji. Nie na tyle jednak, by móc się zgodzić z takim postrzeganiem tego ciekawego, choć niekoniecznie porywającego albumu.

  • Marek Pospieszalski gra piosenki, które śpiewał Frank Sinatra

    Frank Sintara wielkim artystą był. Zna go każdy i dobrze, bo jak się jest wielkim artystą, to naród i społeczeństwo powinno takiego znać i doceniać. Powinno też podziwiać, szczególnie, że wielu wielkich mawiało o panu Franku rzeczy więcej niż pochlebne, a frazowanie cenił nawet Miles Davis, który poza sobą niewielu lubił cenić.

    Najnowsza płyta Marka Pospieszalskiego jest jak widać dowodem, że recepcja twórczości Sinatry i u nas doczekała się swojego czasu, i co ważniejsze, nie ogranicza się tylko do estradowych wyczynów pana Jarka Wista. I to cieszy.

  • Guided Tour

    „Zespół może być złożony z najlepszych muzyków na świecie, a jeśli nie staną się oni grupą, to nie stworzy nic interesującego” – tak kiedy powiedział jeden z największych na świecie wibrafonistów Gary Burton.

Strony