Przeczytaj

  • Winter Morning Walks

    „File under jazz” – do tej pory taki dopisek pojawiał się w otoczeniu muzyki Marii Schneider. I inaczej właściwie być nie mogło, ponieważ Maria i z racji swojej muzycznej biografii, jako protegowana Boba Brookmeyera i asystentka Gila Evansa, a i mając za sobą dowody w postaci nagrywanych płyt, w estetyce jazzowej mieściła się doskonale. Poszerzając tę estetykę oczywiście, ale jednak operując bez wątpliwości w jej obrębie. Teraz to może się zmienić.

  • Verneri Pohjola - to muzyka wybrała mnie.

    Niedawno zachwycaliśmy się albumem "Hic Et Nunc" ELMY, czas byśmy choć odrobinę przybliżyli postać muzyka, który dodał tajemniczości i liryzmu całemu projektowi. Verneri Pohjola - fiński trębacz jazzowy, syn znanego basisty Pekki Pohjoli - opowiada m.in. o swojej fascynacji  muzyką Tomasza Stańki, o tym, dlaczego Skandynawia jest inspirująca dla twórców, a także o tym, co dodało mu wiary we własne siły u progu muzycznej kariery.

    Kiedy zrozumiałeś, że jazz jest muzyką dla Ciebie?

  • Friends

    Pisząc o najnowszym dwupłytowym albumie perkusisty Adama Czerwińskiego, nie można abstrahować od kontekstu jego powstania. Otóż stanowi ona hołd dla zmarłego w 2013 roku wielkiego polskiego gitarzysty Jarka Śmietany, z którym Czerwiński współpracował przez dwadzieścia lat. Przez ten czas nagrali razem wiele płyt, intensywnie koncertowali i – co nie mniej ważne – oprócz bliskości muzycznej połączyła ich także wielka przyjaźń.

  • Snakeoil w Pardon, To Tu – dla takich koncertów warto żyć (muzyką).

    Gdybym próbował wiernie oddać słowami, to co działo się wczoraj w Pardon, To Tu, deprecjonowałbym jakość, jaką stworzył na scenie zespół Tima Berne’a. To był wyśmienity, a momentami wręcz niewiarygodny koncert.

  • Dwa oblicza kreatywności czyli Masecki oraz Dell z Braćmi Oleś w Studiu im. Witolda Lutosławskiego

    Nie ma co, dobrze mamy z tym Mariuszem Adamiakiem. Nie dość, że zawdzięczamy mu coroczne muzyczne przygody w postaci festiwalu Warsaw Summer Jazz Days, to jeszcze możemy i poza okresem wakacyjnym urozmaicać sobie codzienność proponowanymi przez niego koncertami jazzowymi. Dzieje się tak za sprawą cyklu w Studiu Polskiego Radia im.

  • Peter Brotzmann / Steve Swell / Paal Nilsen-Love w Alchemii - sztuka freewolnej improwizacji.

    Najpierw bardziej oficjalnie – Peter Brotzmann, Steve Swell oraz Paal Nilssen-Love. Odpowiednio 73, 60 i 40 lat. Niemcy, Stany oraz Norwegia. Jest więc międzynarodowo i międzypokoleniowo – zgrabnie symbolizuje nam to ideę muzyki improwizowanej jako muzycznego spotkania i uniwersalnego sposobu komunikacji. Nie bez znaczenia jest też oczywiście fakt, że każdy z tych muzyków należy do niekwestionowanej czołówki w swojej kategorii instrumentalnej.
     
  • Shadow Man

    Tm Berne jest jednym z najznakomitszych współczesnych kompozytorów muzyki improwizowanej. Przeczuwać mogła to kiedyś garstka fanów jego poczynań w wydawnictwie Screwgun - dziś musi to przyznać niemal każdy, zwłaszcza po spotkaniu z albumem „Shadow Man”.

  • Juice

    „Juice” jest czwartym albumem tria Medeski, Martin & Wood nagranym wraz z gitarzystą Johnem Scofieldem. Zdecydowali się oni postawić tym razem na muzykę o jasnym rozrywkowym przekazie, wplatając w nią wiele znanych i sprawdzonych pomysłów. Przede wszystkim dotyczą one repertuaru – na płycie znalazły się bowiem, obok sześciu oryginalnych utworów, takie hity jak „Light My Fire” The Doors czy „Sunshine Of Your Love” grupy Cream. Zespół operuje też brzmieniami, w których głośno rezonują popularne wpływy blues-rocka i latin jazzu.

  • 2 nights with Peter Brötzmann / Steve Swell / Paal Nilssen-Love w Pardon, To Tu

    O tym, że muzyka Petera Brötzmanna jest niebezpieczna i zasadniczo grozi uszczerbkiem na zdrowiu wszystkim, którzy znajdą się w polu jej rażenia przeczytać można w każdym właściwie tekście poświęconym niemieckiemu saksofoniście. Fakt, iż w Warszawie grać miał w towarzystwie nie stroniących od intensywnych przygód scenicznych Steve’a Swella i Paala Nilssena-Love mógł tylko jeszcze mocniej utwierdzić w przekonaniu tych, którzy uważają go za przykład muzycznego barbarzyńcy.

  • The Sign

    Michał Tokaj zadebiutował jako lider własnego zespołu 10 lat temu. Zadebiutował płytą znakomita „Bird Alone”. I to był debiut co się zowie, wydany w Japonii, w kraju w którym kochają jazz i kochają fortepianowe tria. Rozpaliły się więc nadzieje słuchaczy. Bo trio Michała to band z możliwościami, pasją talentem, zapowiadający się świetnie i mający szansę być bardzo ważną częścią jazzowej panoramy.

  • ATMA

    W zasadzie chciałbym powtórzyć się, mając na myśli swoją recenzję albumu „Inactin*” Urbaniaka napisaną dla Jazzarium, skracając całą myśl do powiedzonka: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Nagrany i wydany w 1974 roku album „Atma” to pierwsza liga nie tylko nurtu fusion, ale i ówczesnego jazzu w ogóle. Ale jak tu było go znać, skoro przez wiele lat płyty posłuchać mogli jedynie posiadaczy starej płyty winylowej albo członkowie ciężkiego, bootlegowo podziemia.

  • Jazzmani [wreszcie] razem - koncert dla Grzegorza Tusiewicza

    Camden Town, miejsce, w którym przeszłość spotyka się z teraźniejszością i nią pozostaje. Miejsce, w którym prawdziwy artysta spotyka się ze śladem drugiego artysty. Jednak „Nie zna poezji tych miejsc i tych czasów” ten, kto przysiadł tutaj dzisiaj. Francuzka z utworu Antka Krupy oraz Jarka Śmietany i my, goście Grzegorza Tusiewicza. Obaj pozostają „ze snującą się powoli historią” jak w piosence „Camden Town”, „z historią minionego czasu”, czasu lat 60. A my z pozostającym w pamięci refrenem „Camden Town, Camden Town, there is a place for me”.

  • The Soul

    Płyty solowe zawsze wiążą się dla improwizatorów z ogromnym wyzwaniem. Przy wyrabianiu sobie takiego dowodu muzycznej tożsamości bez skrępowania można wyrazić absolutnie wszystko, za przeciwnika mając wyłącznie własne ograniczenia – te jednak zazwyczaj pokonać najtrudniej. Mimo to podobny portret własny z różnych względów decyduje się zagrać wielu – by podsumować pewien twórczy etap, rozpocząć kolejny lub po prostu – by się sprawdzić. Rzadko się jednak zdarza, iż ktoś robi to w sposób, w jaki albumem The Soul zrobił to Ksawery Wójciński.

  • 15 Studies For The Oberek

    Piotr Orzechowski z regularnością godną podziwu prezentuje słuchaczom swoje kolejne wydawnictwa. Po niedawnych płytach reinterpretujących Bacha i Pendereckiego, a także albumie „Hopasa” jego kwartetu High Definition, młody pianista zdecydował się w autorski sposób przyjrzeć tradycyjnej formie oberka. Zamysł „15 Studies For The Oberek” zrodził się jeszcze podczas edukacji Orzechowskiego w hiszpańskiej filii Berklee College Of Music, gdzie artysta bronił pracę magisterską na temat związku polskich tańców ludowych ze współczesną muzyką improwizowaną.

  • Komeda Ahead

    Po czym może człowiek poznać, że żyje? Mianowicie po tym, że wnerwia innych ludzi. Bo jedną z najważniejszych cech wszelkich działań kreatywnych jest, iż w nas - odbiorcach - wywołują dysonans poznawczy. Innymi słowy: irytują, drażnią, szarpią nerwy, złoszczą, gniewają, a przede wszystkim wyprowadzają z równowagi. Jeśli zatem człowiek żyje, czyli tworzy, mówiąc górnolotnie, przeciwdziała naturalnej dla Wszechświata skłonności do wzrostu entropii, to ten akt wywołuje sprzeciw otoczenia.

Strony