23 grudnia, późny wieczór, klub Jazzarium Cafe. Jak co piątek, na scenie Marcin Olak i jego gitarowy wieczór. Chyba inny niż wszystkie do tej pory. Inne, ponieważ nikt ze zgromadzonej publiczności, która zdecydowała jednak nie lepić pierogów, albo ulepiła je wcześniej, nie spodziewał się pewnie, że dzisiejszy koncert będzie antyrecitalem. Tak zresztą nazwą go sam gospodarz.