Losy Henry'ego Grimesa są przedziwne, myślę jednak, że nie jest to miejsce na ich przedstawianie. Przede wszystkim, by uchronić wszelkich potencjalnych słuchaczy od próby poszukiwań odpowiedzi na głupie skądinąd pytanie: jak taki "dziadek", po takich przejściach, gra? Jak gra to słychać, a pytanie pozostaje głupim. Tyle, że przy nieznajomości całej otoczki, pozostaje głupim w dwójnasób.