What Else is There?
What Else is There?, to fonograficzna dokumentacja spotkania międzynarodowego, wielopokoleniowego kwartetu, który uformował się w pewnym chicagowskim studiu nagraniowym prawie dwa lata temu. Pretendujący tu do miana lidera, gitarzysta Karl Evangelista przygotował na jego okoliczność trzy kompozycje własne, wyposażone w zgrabny, rytmiczny temat, który każdorazowo stanowi zaczyn do bystrych, chwilami bardzo swobodnych improwizacji, zarówno solowych, jak i kolektywnych. Pozostałe cztery utwory, to opowieści podpisane przez wszystkich muzyków, możemy zatem domniemywać, iż noszą znamiona improwizacji, być może odrobinę predefiniowanych. I to właśnie w ich trakcie dzieje się tu najwięcej dobrego, co znajduje swoją kulminację podczas dwóch ostatnich utworów, definitywnie najciekawszych momentów płyty.
Album otwiera temat wytyczający szlak narracji tanecznym, zrytmizowanym krokiem. Pierwszy w otchłań całkiem ekspresyjnej solówki idzie pianista, potem tą samą drogą podążą gitarzysta, który nadaje swojej ekspozycji delikatny posmak rocka. Muzycy uwolnieni od jarzma notyfikacji chętnie uciekają w emocje godne free jazzu. Kolejne dwa utwory, to improwizacje. Pierwszą otwiera gitarzysta, który wchodzi w dialog z perkusistą. Opowieść nabiera wiatru w żagle, wydaje się być dość żywiołowa, niesiona falami lekko wzburzonego morza. Tu znów finalizacja pachnie free jazzem, ale tym razem mocno kontrolowanym. Trzecia opowieść budowana jest bardzo skrupulatnie, minimalistycznie i delikatnie. Formuje się w kształtną balladę, która z czasem zyskuje na dynamice.
Czwarta i piąta odsłona albumu, to dwie kolejne kompozycje gitarzysty. Obie rytmiczne, silnie nasączone jazzowymi synkopami, zgrabnymi improwizacjami i dobrą melodyką. W trakcie pierwszej z nich swoje jedyne, krótkie solo prezentuje kontrabasista. Z kolei druga znaczona jest bluesową estetyką i wydaje się być skrojona dla mniej wymagającego odbiorcy. Kolejne porcje dobrze skomunikowanych improwizacji proponują tu gitarzysta i pianista. Ten pierwszy zdaje się płynąć szerokim, płynnym strumieniem, ten drugi stawia na twarde, kanciaste formy.
Tymczasem docieramy do dwóch ostatnich opowieści, nie bez przyczyny wskazanych jako crème de la crème całej plyty. Pierwszą z nich otwierają szumiące, gitarowe pick-up’y i delikatnie pulsujące struny basu. Tymczasem fortepian i perkusja budują intrygującą strukturę rytmiczną, która nieść będzie na swych zgrabnych ramionach frazy improwizowane, tu często kojarzone w kolektywne sploty interakcji. Finałowa improwizacja lepiona jest żmudnie z drobnych, niekiedy ledwie sugerowanych fraz. Rozpoczyna perkusista, potem pojawia się brzmienie delikatnie drżących strun gitary, frazy inside piano i kontrabasowy smyczek. Plejada preparowanych dźwięków ze strony wszystkich muzyków przekształca się tu w strumień bardziej wyrazistych fraz nakierowanych na swobodną, post-jazzową ekspozycję.
1. The Jalopy 5:202. Breathe 12.203. Red Eye 8:314. AiToo 8:185. Beauregard 6:386. Kapanganakan 7:277. What Else is There? 7:50
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.