Magnitude
Płyta jest zapisem spotkania dwóch znakomitych artystów. Joe Morris to żywa legenda, jeden z najważniejszych twórców nurtu free improvised – gitarzysta, basista, kompozytor i improwizator, bywa także nauczycielem. Jeremy’ego Browna spotkał właśnie podczas wykładów, które prowadził na uniwersytecie w Calgary, w ramach stypendium Killama. Brown – wykładowca, wirtuoz i erudyta – nie dał się do tej pory poznać jako improwizator, Magnitude to pierwszy album, na którym słyszymy go w tej roli. Morris był pod wrażeniem jego umiejętności wykonawczych i znajomości muzyki improwizowanej. Natomiast dla Browna to spotkanie stało się impulsem do podjęcia ryzyka. Artyści grali i dyskutowali podczas spotkań na uniwersytecie i kilkakrotnie wystąpili przed publicznością aby w końcu zdecydować się na nagranie. Płyta jest zapisem sesji z 23. czerwca 2019 z Dimension Sound Studio.
Wszystkie te szczegóły wydają się mieć znaczenie, bo przecież mamy tu do czynienia z muzyką improwizowaną, gdzie droga przebyta przez artystów i sam moment spotkania wydają się mieć o wiele większe znaczenie niż jakiekolwiek wcześniejsze omówienia materiału czy jakiekolwiek koncepcje, założenia bądź próby.
Materiał jest urzekający. Morris gra lekko i swobodnie. Oczywiście pozostaje daleko poza klasycznie rozumianą estetyką dźwięku, ale rzecz jasna nie ma to żadnego znaczenia. Narracja gitary jest płynna i konsekwentna, a swobodna wirtuozeria Morrisa urzeka bezpretensjonalnością i mądrym budowanie wypowiedzi. Wśród muzyków klasycznych czy nawet jazzowych częstą przywarą jest bezzasadne popisywanie się sprawnością techniczną, która często staje się ważniejsza od wykonywanego utworu... Na szczęście na Magnitude obaj improwizatorzy są od tego błędu wolni. Morris gra lekko i sprawnie, ale nie ma w jego grze niczego, co nie służyłoby muzyce. Z kolei Brown gra pięknie, mądrze, znakomicie wykorzystując charakterystykę swoich instrumentów – zagrał tu na saksofonie altowym, klarnecie i flecie. Obaj panowie uważnie budują nastrój i wciągającą opowieść, która przykuwa uwagę słuchacza o pierwszych dźwięków Amount do wybrzmienia ostatnich tonów Velocity.
Dla mnie najważniejsza na tej płycie jest równowaga. Pomiędzy partiami obu improwizatorów, pomiędzy oboma narracjami współtworzącymi opowieść – ale także pomiędzy doskonałym, rzec by można profesorskim warsztatem obu wykonawców a słyszalnym entuzjazmem i zaangażowaniem, z jakim grają. Przecież improwizacja właśnie tego wymaga: szczerości, prawdy, uważności i zaangażowania…
To trudna płyta do oceniania. Zamiast wydawać sąd, wolę po prostu posłuchać jeszcze raz, być świadkiem tego inspirującego spotkania – do czego i Państwa namawiam.
1. Amount (9:22), 2. Angle (5:55), 3. Capacity (6:30), 4. Consequence (9:22), 5. Degree (7:27), 6. Extent (6:37), 7. Measure (6:51), 8. Velocity (8:21)
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.