In These Times
Makaya McCraven należy do pokolenia urodzonego w latach 80., które umiejętnie potrafi korzystać z dziedzictwa szeroko pojętego popu, współczesnego r'n'b, hip hopu, postrocka oraz innych muzycznych gatunków, przetwarzać je po swojemu i przenosić na jazzowy, bądź około-jazzowy grunt. Jego dotychczasowy dorobek sytuuje się na pograniczu jazzu i instrumentalnego hip hopu, bazuje m.in. na swobodnych jamach poddanych studyjnej edycji, czy manipulacjach samplami z archiwów jazzowej klasyki uzupełnionymi dogrywanymi na żywo partiami. Ma również na koncie płytę będącą autorską interpretacją „I'm New Here” Gila Scott-Herona.
Nagrany przez kilkunastoosobowy skład, realizowany przez kilka lat, album „In These Times” jest znacznie bardziej poukładany i precyzyjniej zaaranżowany od wcześniejszych dokonań McCravena. To wyjątkowo barwny, a przy tym przystępny muzyczny miks. Można spierać się, na ile jest to jeszcze jazz, ale nie to jest chyba najistotniejsze.
Płyta zaczyna się od repetytywnego motywu, rodem z twórczości Steve'a Reicha, który przeradza się w coś na kształt kojącego, barokowego spiritual-soul-jazzu. Utwór, podobnie jak wiele innych, ma nieco ilustracyjny koloryt. Na albumie można odnaleźć, mniej lub bardziej bezpośrednie, odwołania do tak różnych źródeł, jak West Coast jazz, dokonania Lonniego Listona Smitha, Alice Coltrane, etniczne eksploracje Dona Cherry'ego (choć w wygładzonym wydaniu), jaki i spuścizny J Dilli, Jaga Jazzist czy Tortoise (zresztą wśród muzyków występujących na „In These Times” znajdziemy gitarzystę tego ostatniego zespołu, Jeffa Parkera).
Z tych eklektycznych elementów McCraven buduje całkiem spójne, nader nośne, przejrzyste kompozycje, kładące nacisk na chwytliwe melodie, kunsztowną instrumentację i wyszukane struktury rytmiczne. Bogate, ale nie przeładowane aranżacje, wykorzystują m.in. sekcję smyczkową i dętą, harfę, wibrafon, marimbę oraz szereg innych instrumentów perkusyjnych. Całość dodatkowo dopieszczona została w procesie postprodukcji. Improwizacje są zwykle trzymane w ryzach, z rzadka nabierają bardziej ognistego wyrazu. Choć muzyka jest często silnie zrytmizowana, dominuje zrelaksowany, błogi nastrój. Na pewno nie jest to album przewidywalny, niemniej trochę brakuje mi na nim tego, co jest istotą najlepszego jazzu, co najbardziej cenię w improwizowanej twórczości – spontaniczności, pewnej dzikości czy zatracenia. Przyznam, że wolę wcześniejsze, mnie wymuskane produkcje McCravena. Nie zmienia to jednak faktu, że „In These Times” jest pełną smaczków, momentami doprawdy intrygującą, a przy tym lekką płytą, która ma szansę pogodzić fanów jazzu i amatorów instrumentalnej twórczości z pogranicza hip hopu i postrocka.
1. In These Times, 2. The Fours, 3. High Fives, 4. Dream Another, 5. Lullaby, 6. This Place That Place, 7. The Calling, 8. Seventh String, 9. Ubuji, 10. The Knew Untitled, 11. The Title
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.