Life Goes On
Dziś urodziny Carli Bley. Carla to postać arcyważna! Świetna pianistka, bardzo wpływowa kompozytorka, znamienita liderka obchodzi dziś 85 urodziny. Razem ze Stevem Swallowem, basistą równie co ona legendarnym i wypływowym oraz znacznie młodszym od nich i co tu kryć trochę mniej legendarnym saksofonistą Andy SHeppardem obchodzą inny jubileusz, 25 lecia istnienia tria.
Z tej okazji mamy nową płytę bandu, zatytułowaną Life Goes On, o której kompletnie nie wiem co napisać, a napisać może nie muszę, ale z uwagi na dioniosłość postaci i wspomniane rocznice powinienem. Że dobra to gruby nietakt, że świętnie zagrana to obrzydliwie banalne, bo niby jak miałaby być zagran skoro grają mistrzowie. Że to wydarzenie to z kolei przesada, trio bywa w studiu regularnie i choć może nie strszela albumami jak z karabinu to jednak nie pozostawia swoich fanów bez opieki na za długo.
Co więc napisać? Że podoba mi się muzyka na płycie też nie mogę, bo nie do końca tak jest, choć z drugiej strony chętnie daję się ponieść temu, w jaki sposób Carla Bley i Steve Swallow razem brzmią, jak budują strukturę, jak wypłniają przestrzeń i jak klasowo potrafią grać dokładnie tyle ile potrzeba żeby przykuć uwagę. A może napisać, że znakomitym uzupełenieniem tego duetu jest SHeppard? NO jest przecieżi wiadomo to od tak dawna, że lepiej nie popadać w pisanie takich komunałów. A może zwrócić uwagę, że na płycie są utwory, które pierwotnie przeznaczone były na większy sklad i teraz okazuje się, że i w kameralnej poetyce sprawdzają się dobrze! Tak to prawda, ale również jest prawdą, że tak wytrawna kompozytorka jak Carla właśnie w taki sposób pisze. Wie jak poukładać w przestrzeni nuty aby, kiedy zachodzi potrzeba mogły stanowić podstawę do rozwinięcia w bogatszej instrumentacji i aranżacji, a kiedy przychodzi chęć porozkoszowania się małym składem zaświecić ciepłym, aksamitnym światłem. Nic więc szczególnie nowego się w tej materii nie dzieje.
W ogóle nie za wiele się tu dzieje, ale czynić z tego zarzut byłoby głupotą zwyczajną, bo też i to wiadomo od dawna, że muzyka Carli i w ogóle tego tria nie ma charakteru wirtouzerskiego tour de force i nigdy nie jest pretekstem do popisów instruemntalnych. Mogę za to napisać, tytułem informacji, że to pierwszy album, któy nie wyprodukowała sama liderka przekazująć wspaniałomyslnie pałeczkę szefa Manfredowi Eicherowi. To novum, ale czy efekt zaskakujący? Nie szczególnie, może o tyle, że muzyka nie została utopiona w słynnym monachjskim pogłosie. I to warto odnotować. Mogę również podpisać się obydwoma rękoma, że muzyka tria to przykład zawsze niosącej pozytywne efekty zasady less is more, i choć nie włączam sobie tej płyty dla przeżyć inteletualnych ani dla stymulowania wyobraźni, nie mogę nie docenić jej oszczęnego i eleganckiego czaru.
Są urodziny Carli Bley. NIech więc będą cztery gwiazdki.
1. Life Goes On, 2. On, 3. And On, 4. And then One Day, 5. CARLA BLEY - BEAUTIFUL TELEPHONES I, 06. CARLA BLEY - BEAUTIFUL TELEPHONES II, 7. CARLA BLEY - BEAUTIFUL TELEPHONES III, 8. CARLA BLEY - COPYCAT - After YOu, 9. CARLA BLEY - COPYCAT - FOllow The LEader, 9. CARLA BLEY - COPYCAT.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.