COVID 19 nie oszczędza nikogo. Wczoraj podawaliśmy informacje o śmierci głowy rodu Marsalisów. Dzisiaj kolejna przykra informacja. 31 marca odszedł Wallace Ronney.
Był jednym z najważniejszych trębaczy jazzowych, a od początku lat 80. Także i podopiecznym wielkiego Milesa Davisa, za co zresztą bywał krytykowany. Był także gruntownie wykształconym muzykiem z dyplomami Berklee College of Music i Duke Ellington School.
Jeszcze jako bardzo młody muzyk zdobył poważnie w gronach fanów i starszych kolegów po fachu. Grywał z największymi od Tony’ego Williamsa, Ornette’a Colemana, Herbiego Hancocka, przez Arta Blakeya, Elvina Jonesa, Chick Corea, po Wayne’a Shortera, Sonny’ego Rollinsa czy Dizzy’ego Gillespiego.
Wallace Roney zmarł w szpitalu w Paterson w stanie New Jersey, do którego trafił w zeszłym tygodniu. Miał 59 lat.