When I Come Across
Trębacz Tomasz Dąbrowski, jakkolwiek uznaję również jego inspiracje sięgające wprost do tradycji jazzowej, to dla mnie jednak głównie zabójczo konsekwentny i bezkompromisowy improwizator. Protoplasta, a nader wszystko wiodący przedstawiciel niejednokrotnie opisywanego "polskiego zaciągu" w nie tak znowu odległej Danii, regularnie odwołującego się w swojej twórczości do kreatywnej, nieschematycznej, opartej przede wszystkim na wielkiej otwartości, idei europejskiej muzyki improwizowanej.
Dąbrowski znakomicie odnalazł się w tym wielkim tyglu nieoczywistych struktur (nie bez przyczyny współtworzy legendarną Globe Unity Orchestra, w której kiedyś grywał przecież sam Tomasz Stańko), gdzie kontekst wydaje się momentami nawet przytłaczać wielością intelektualnych znaczeń i rozwiązań. To trochę taka "strefa dyskomfortu", ważna dla wszystkich tych, którzy stawiają na inteligentną złożoność techniczną, czasem ekstremalnie wymagającą, zakładającą podejście na pełnym twórczym ryzyku. To miejsce, gdzie swoją jakościową pieczątkę postawili na zawsze artyści pokroju Paula Rutherforda czy Barry'ego Guya.
W tej strefie umieściłbym również "When I Come Across", czyli drugi album Tomasza Dąbrowskiego nagrany z projektem FREE4ARTS. Dla Dąbrowskiego pierwszy krążek grupy, "Six Months & Ten Drops", był dowodem, że pomimo nietypowego składu, nadal mógł grać pełną, interesującą muzykę. I chociaż nowa płyta jest stylistycznie bliska poprzedniej, to jednak przenosi kwartet na inny poziom dzięki wykorzystaniu gitary (świetny Simon Krebs) zamiast fortepianu, a sam trębacz po raz kolejny pokazuje się tu jako godny podziwu konceptualista. "When I Come Across" nie jest więc kontynuuacją rozumianą dosłownie, a raczej subtelną modyfikacją wynikającą ze wspomnianej zamiany instrumentów.
Subiektywnie odczuwam tu też jakby więcej elementów przestrzennych, tak dobrze znanych z duetowych płyt Tomasza, zwłaszcza z tej nagranej wspólnie z Bartłomiejem Olesiem. Ten jakże potrzebny od czasu do czasu oddech, rozumiany bardzo specyficznie (pamiętajmy o tym, że jednak poruszamy się na gruncie współczesnej muzyki improwizowanej), idealnie definiuje równowagę między partiami improwizowanymi, a zapisanymi. Oczywiście w tym miejscu podkreślić należy też rolę wszystkich muzyków tworzących formację - przywołanego wcześniej Krebsa, ale też Svena Dam Meinilda i Kaspera Toma Christiansena.
Zapoczątkowana na pierwszej płycie estetyka została na "When I Come Across" nieco przetworzona, i choć pojęcie to jest mocno umowne, a jego części składowe stanowią dość pojemny przekrój pojęciowy, to jednak nie naszą rolą jest kwestionowanie samego pomysłu. Muzyka improwizowana nie pozwala ani na moment zastosować wobec siebie prostego kwalifikatora i w zwyczajny sposób objąć wszystkiego jednoznacznie. Nowy album Tomasza Dąbrowskiego & FREE4ARTS jest dobrym przykładem na trudność zdefiniowania tego typu muzyki, ale jeśli za tą niedogodnością ciągle przemawiać będzie głębia samego obcowania ze sztuką, możemy śmiało zostawić za sobą jakiekolwiek przyporządkowania.
1. HBP; 2. Pegleg; 3. I Have No Idea; 4. Stand Alone Objects; 5. When You Get To Actual Playing; 6. Pulse For Me; 7. When I Come Across;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.