Podróże i powroty Keitha Jarretta
Gdy kilka miesięcy temu recenzowaliśmy na naszych łamach album „Hamburg'72” ze świeżo wydanym koncertem tria Keitha Jarretta sprzed ponad 40 lat, zastanawialiśmy się, jakie jeszcze skarby kryje Manfred Eicher w archiwach wytwórni ECM. Na częściową odpowiedź nie trzeba było czekać długo – oto kilka miesięcy później z okazji 70. urodzin pianisty monachijska oficyna prezentuje dwa nowe wydawnictwa live. Jedno z nich („Barber / Bartók / Jarrett”) zawiera nagrania z lat 80., drugie zaś („Creation”) – z ubiegłego roku.
Pierwsza kompozycja na albumie „Barber / Bartók / Jarrett” to Koncert fortepianowy op. 38 Samuela Barbera. To trzyczęściowe dzieło Jarrett wykonał w czerwcu 1984 roku z niemiecką orkiestrą radiową z Saarbrücken, pod batutą Dennisa Russella Daviesa. Po nim następuje Koncert fortepianowy nr 3 w trzech częściach Beli Bartóka, nagrany rok później z orkiestrą New Japan Philharmonic pod dyrekcją Kazuyoshi Akiyamy. Całość pointuje bis, który Jarrett zaimprowizował po występie z japońską orkiestrą i zatytułował „Nothing But A Dream”.
Pianista był pod wrażeniem kompozycji Barbera jeszcze w latach 60., niedługo po jej premierze. Dwadzieścia lat później pracował nad nim – podobnie jak nad Koncertem na fortepian i instrumenty dęte Strawińskiego czy Koncertem fortepianowym nr 2 Bartóka – i wykonywał na żywo. Gdy artysta przygotowywał się do ich rejestracji studyjnej z Houston Symphony dla wytwórni Decca, miał miejsce jego nieszczęśliwy wypadek na nartach. Do tego stopnia ranił sobie dłonie, że już nigdy nie był w stanie wykonać tych arcytrudnych kompozycji. Rejestracje zawarte na wydanej właśnie płycie są jedynymi istniejącymi nagraniami Jarretta w tym repertuarze. Są więc zapisem muzycznej treści, której artysta nie był już nigdy później w stanie stawić czoła. Z tego powodu nie można postrzegać ich jako dopieszczonej wedle nagraniowych standardów całości, wykonywanej pod kątem nagrania mającego konkurować z innymi płytowymi ich ujęciami. Należy je traktować raczej jako białe kruki, które przypadkowy los pozostawił samotne, w połowie drogi ku doskonałości. Zarówno dzieło Barbera jak i Bartóka to wielowątkowe i przebogate kompozycje, w których dosłyszeć można rozbieganą gershwinowską zabawę, impresjonistyczny liryzm Ravela, patos Mahlera i wiele innych stylistyk.
Muzyka zawarta na albumie „Creation” również jest wyjątkowa, choć nie z powodu jej nieosiągalnego już dla Jarretta poziomu trudności technicznej, a z racji ulotności improwizacji, które zawiera. Pianista autorsko skompilował na niej fragmenty swych ubiegłorocznych solowych recitali z Toronto, Tokio, Paryża i Rzymu. Zamiast rozległego fresku o zmiennych nastrojach i nieskończonej głębi – do czego Jarrett przyzwyczaił – słuchacz otrzymuje odrębne, kilkuminutowe miniatury. I, niczym bis z płyty „Barber / Bartók / Jarrett”, utwory te są arcydziełami subtelności. Są to formy intymnie łagodne, z maestrią skonstruowane, które budzą zachwyt mądrą prostotą, swoistą śpiewnością i uniwersalnym pięknem.
Zważywszy zawartość wszystkich trzech albumów – wydanej przed rokiem „Hamburg'72” i dwóch wyżej omówionych – można je postrzegać jako swego rodzaju wizytówkę głównych zainteresowań Jarretta: jazzowe muzykowanie w trio, klasyczna pianistyka i improwizowana gra solowa. Ani koncert hamburski, ani dwie najnowsze płyty, nie niosą ze sobą treści zmieniających patrzenie na artystę; bez wątpienia jednak wzbogacają katalog jego wydawnictw według istniejącej już logiki.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.