Don't go
Dla polskiej sceny niezależnej nastał owocny czas. W ostatnich latach do poszukujących jazzmanów, którzy zdążyli sobie jako taką pozycję wywalczyć i na niej okopać, śmiało dołączają muzycy zakorzenieni w brzmieniach rockowych. Jedni i drudzy grając bez kompleksów, świeżo i tak jak chcą, wymieniają się inspiracjami, oddziałują na siebie nawzajem i wspierają. W demokratycznej polityce wydawniczej celuje Lado ABC, której nakładem właśnie ukazał się debiutancki album grupy Hokei.
Co prawda Hokei to projekt stosunkowo nowy, jednak tworzą go ludzie którzy w podobnego rodzaju muzyce „grzebią” już od dłuższego czasu. Jeśli Bukowski, Ziołek, Pop i Nikiforow nie są innowatorami sceny krajowej około-post rockowej awangardy (nie jestem na tyle odważny, by zapuszczać się głębiej w gąszcz określeń pasujących tej muzyki) to na pewno stanowią ważną część tej sceny. Wystarczy wymienić nagrania formacji takich jak Ed Wood, Stwory, Pictorial Candi czy (ostatnio) Stara Rzeka by umieścić poszczególnych członków Hokei w miejscu im należnym.
Na Don't Go cała czwórka wnosi doświadczenia wyniesione z poprzednich działań, a że każdy z nich podążał w przeszłości podobnymi ścieżkami, tutaj następuje ich zespolenie i kumulacja. Kierunek jest przejrzysty: na podstawowym poziomie prostota prymarnych środków – wszystko co mamy to gitara, bas i dwie perkusje, wyżej – sowita nadbudowa syntezatorowo-produkcyjna, która matematycznie połamane kompozycje z jednej strony napędza, z drugiej zaś – uprzestrzennia. Komputerowo przetworzony lub (częściej) oddalony wokal nakłada się na gitary, które wykorzystują spory arsenał brzmień – od bezpretensjonalnie rockowych riffów, po rozlany sound kojarzony z gatunkami psychodeliczno-kosmicznymi.
Bardzo istotnym elementem jest wzmiankowana już obecność dwóch zestawów perkusyjnych, które odpowiednio tu wykorzystywane poszerzają sferę działania muzyków, nie wspominając o syntezatorach, które walnie wpływają na wszystko wyżej wymienione razem i jeszcze więcej. Przenikających się płaszczyzn tworzy się nawał, w którym łatwo byłoby się zgubić, gdyby nie fachowa robota Michała Kupisza, który ten kolaż pomógł okiełznać - w dużej mierze to dzięki niemu album brzmi tak przejrzyście i lekko. Don't Go to przy tym płyta całościowa – wyszczególnianie konkretnych jej fragmentów jest pozbawione sensu, warto natomiast zasugerować się tytułem i skupić się na przepływie dźwięków, które Hokei oddaje naszym uszom. Istnieje wtedy szansa, że będziemy chcieli tę podróż powtórzyć.
1. Primax; 2. Zodiak; 3. Ho; 4. Tap; 5. Bless; 6. Exe; 7. Koty Psy; 8. Wuef
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.