Marek Napiórkowski - Uprawianie sztuki jest wspaniałym zajęciem!
Fajny tytuł ma Twoja nowa płyta, puszczasz do swoich fanów tym samym oko czy przypadkiem taki Ci się wymyślił?
Zupełnie za niego nie odpowiadam. Po jednym z koncertów trio obecny na sali Grzegorz Turnau po raz kolejny popisał się błyskotliwością i tak opisał naszą wesołą grupę. Nazwa nas urzekła i stała się tytułem płyty.
Jest dobry, podziękuj proszę Grzegorzowi Turnauowi w moim imieniu. To inna płyta niż poprzednie, chciałeś pokazać dynamiczną stronę swojej muzycznej wrażliwości?
Od lat interesuję się różnymi odcieniami improwizowanej muzyki. Myślę nawet, że moja ekspresyjna strona dla wielu słuchaczy jest właśnie tą najbardziej naturalną. Wystarczy przywołać nagrania Funky Groove czy Full Drive Henryka Miśkiewicza. Płyta „Wolno” była wycieczką w rejony akustycznego jazzu z lekkim kontekstem skandynawskim. Była także próbą zmierzenia się z repertuarem balladowym. No w końcu nazwa zobowiązuje. Lubię grać również na gitarze akustycznej i nigdzie się nie spieszyć
Ostatnia Twoja płyta wyszła w 2007r o ile dobrze pamiętam. Długo kazałeś swoim fanom czekać na kolejną odsłonę? Leniłeś się przez ten czas czy zajmowały Cie inne sprawy?
Nie leniłem się wcale. Byłem bardzo zajęty innymi projektami. Zjechałem pół świata z Anią Jopek grając muzykę improwizowaną, inspirowaną polskim folklorem, pisałem muzykę na płyty Doroty Miśkiewicz, nagrywałem płyty z innymi wykonawcami i koncertowałem z moimi projektami. Ale w swoich sprawach wcale się nie ociągałem, bo ostatecznie poza „KonKubiNapem” mam już napisaną muzykę na kolejną, tym razem studyjną płytę. Nie każe wiec melomanom czekać tak bardzo długo:)
No niby tak, ale jest ogromne grono słuchaczy, którzy chcą Marka Napiórkowskiego w roli lidera własnych projektów, gitarzystę, którego podziwiają, bo jest prawdopodobnie najlepszym gitarzystą w Polsce, a pewnie i jednym z najlepszych w Europie. Masz świadomość swojej pozycji na gitarowej scenie?
Jesteś bardzo miły w tej ocenie. Cieszę się że są ludzie, którzy słuchają mojej muzyki. Wiem natomiast, jeżdżąc po świecie, jak wielu wspaniałych artystów gra piękną i mądrą muzykę na gitarze. Chętnych do słuchania mojej muzycznej opowieści postaram się nie zawieść i niedługo zaproponuję nowy projekt. W Polsce tez mamy wielu ciekawych gitarzystów.
Zanim zapytam Cię o ten nowy projekt, opowiedz proszę, o KonKubiNapie. Jest to pierwsza Twoja płyta koncertowa. Chciałeś nagrać taki live czy okazało się w międzyczasie, że w warunkach koncertowych trio brzmi tak dobrze, że zasługuje na płytę?
„KonKubiNap” to spotkanie starych dobrych przyjaciół. Czarek Konrad i Robert Kubiszyn to wybitni muzycy, którzy, co cenię najbardziej, uwielbiają słuchać i reagować podczas grania. Każdy koncert z nimi to wyzwanie z jednej strony, z drugiej przygoda, w której zawsze dzieje się coś nowego. Nagrywając kilka koncertów chciałem uchwycić właśnie to dzianie sie "tu i teraz". Nie byłem wcale zdecydowany przed koncertami, że wydam płytę. Jednakże po przesłuchaniu materiału uznaliśmy, że udało sie zarejestrować kilka fajnych muzycznych podroży. Granie live to przecież istota jazzu. Studio często potęguje stres albo powoduje pewna zachowawczość. Na koncertach jest inaczej. Udało nam się, jak mniemam ocalić od zapomnienia kilka dobrych momentów.
Zdecydowanie udało się. Tak jak każdy mam swoje ulubione momenty tej płyty, które cieszę się, że ocaliłeś od zapomnienia. Jakie są te Twoje ulubione?
Lubię „Mill” , „Allan” , „Wojtek”, rzeź niewiniątek w „Vietato Fumare”, odjechany „Miro”, ballady na koniec......ha ..Wyjdzie zaraz ze wszystkie utwory lubię!
Rzeź niewiniątek! Nie ma to jak solidna porcja gitarowego czadu! Pierwsze co mi przychodzi na myśl kiedy słucham Twojego tria to ogromne osłuchanie wszystkich Was. Kiedy nie grasz, nie jeździsz w trasy i nie nagrywasz płyt, to kogo słuchasz najchętniej, którzy muzycy inspirują Cie szczególnie?
Muszę przyznać że słucha dużo mniej muzyki niż kiedyś. Wciąż inspirują mnie: Wayne Shorter, Joni Mitchel ,Keith Jarrett, klasyka jazzu. Uwielbiam Scofielda, Raya Charlesa, Shirley Horn, Princa. Z młodych muzyków natomiast cenię Adama Rogersa, Kurta Rosenwinkla, Jesse van Rullera ,Roberta Glaspera , Aarona Parksa. Można by długo wymieniać..
Zatrzymajmy się na chwilę przy Adamie Rogersie i Kurcie Rosenwinkelu. To muzycy w Polsce słabiej znani. Co urzeka Cie w ich grze, tak różnej od gry postaci w stylu Metheny’ego czy Scofielda?
Metheny i Sco to idole wyżej wymienionych. Często o tym mówią. Jednakże udało im się wypracować własny głos w muzyce. Adam Rogers bardzo ciekawie rozszerza harmonię. Gra też niezwykle interesująco w sferze rytmu. Razem powoduje to że frazowanie Adama jest bardzo unikatowe i nowoczesne. Ponadto, poza mainstreamem świetnie potrafi grać groovową muzykę na telekasterze. Kurt to bardzo oryginalny gitarzysta, który także pisze też fascynującą muzykę. Szczególnie podoba mi sie u obu panów to, że ich nowoczesność jest kontynuacja tradycji. Nie ma w tym żadnej hochsztaplerki lub zastępującej warsztat ideologii.
Tak, ideologia potrafi sprowadzić na manowce, ale nie sądzisz, że zbyt wielka ufność w warsztat też nie jest dobra?
Absolutnie! Dzisiejszy świat produkuje tabuny tzw. "profesjonalistów", którzy nie mają za grosz charyzmy. Nie jest łatwo stworzyć cos nowego, ale lubię muzyków, którzy są naturalni w graniu i przemycają te cząstkę niepowtarzalności, nawet jeśli czynią to w niewielkim stopniu i dyskretnie...Prawdą jest, że cenię kunszt, ale skłamałbym twierdząc, że nie lubię też starych bluesmanów czy śpiewającego Cheta Bakera, który przecież nie był mistrzem techniki, a mimo to wzrusza. Lubię też muzyków, którzy dla dobra muzyki potrafią zapomnieć o wirtuozerii.
No właśnie, mamy sporą nadprodukcję nie tylko w dziedzinie muzyki. Czy nie sądzisz, że zbyt łatwo jest dziś wyjść do ludzi ze swoją sztuką i oczekiwać aplauzu. Odbiorca może być przez to zdezorientowany z czym naprawdę ma do czynienia.
Nadprodukcja w wielu dziedzinach to znak naszych czasów. Uprawianie sztuki jest wspaniałym zajęciem. Dla niektórych może stać się sposobem na życie. Dzisiejsza edukacja natomiast produkuje całe masy artystów. Jeśli chodzi o aspekt społeczny to jest to dobre. Sztuka przecież wzbogaca, uwzniośla i uszlachetnia ludzi. Ale jeśli chodzi o poziom artystyczny to lwia część odbiorców kultury, faktycznie jest zdezorientowana. Wiele artystycznych propozycji nie ma bowiem znaku jakości, a przez promocję, marketing, media czasem bardzo agresywne, bywa doceniana przez większość
Co by nie mówić, nie są to najlepsze czasy dla kultury.
Jest na to jakaś rada?
Szczerze mówiąc nie wiem. Dla mnie sposobem jest robić cos i starać się nie narzekać.
To prawda należysz do grona nienarzekających! Zostawmy to jednak. KonKubinap trafił na sklepowe półki. Czy jest w planie trasa promocyjna albumu.
Trasę na pewno zaplanujemy ale pewnie na początku przyszłego roku. Ciężko zebrać tę ekipę...
Naprawdę! Przecież grając u Ciebie grają w jednym z najbardziej rozchwytywanych i cenionych zespołów?
Ale też wszyscy gramy także w innych ciekawych projektach i niełatwo to zsynchronizować. Tak czy inaczej miewamy trasy i tak też będzie, mam nadzieję, tym razem.
No to przejdźmy szybko do Twojej planowanej studyjnej płyty! Muzykę masz już napisaną?
Prawie całą. Nie chciałbym zbytnio się rozwodzić nad szczegółami tego projektu, bo wiele rzeczy może się jeszcze zmienić. Wydaje się natomiast bardzo prawdopodobne że do jazzowego comba doproszę kilku symfonicznych muzyków. Ale mogę zdradzić jedno. Krzysztof Herdzin obiecał pomóc aranżacyjnie.
No proszę! Lubisz mieć za sobą duży orkiestrowy zespół?
Nie wiem czy będzie to szczególnie duży zespół tym razem. Natomiast przyznam się, że marzę by nagrać kiedyś płytę z orkiestrą symfoniczną.
Niech zatem marzenie spełni się jak najszybciej.
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.