Miles Davis w Księdze Rekordów Guinnessa

Autor: 
Redakcja

Dla fanów jazzu pojawienie się nazwiska Milesa Davisa w Księdze Rekordów Guinnessa może nie być wielkim zaskoczeniem - legenda, ikona, skoro jest na znaczku, może być i w księdze rekordów. Nie cieszmy się jednak przedwcześnie.

Trębacz trafił bowiem na listę rekordzistów 11 lat po śmierci za sprawą swoich fanów. Ci oto, gdy na sklepowe półki trafił box zawierający wszystkie koncerty Davisa na festiwalu w Montreux, zerwali się do kupowania z taką gorliwością, że album ten trafił na listę Billboardu, warty $250 zestaw stał się najdroższą płytą w zestawieniu w historii. Potem wystarczyło czekać na potwierdzenie wpisu do księgi rekordów.

Jak z przekąsem dodaje dziennikarz Corey Deitermann, potwierdza to tylko powtarzaną przez wielu opinię, że jazzu słuchają dziś jedynie bogaci starsi państwo.

W księdze rekordów Guinnessa znaleźli się też inni muzycy. Kuzhalmannam Ramakrishnan z Indii trafił do elity wyczynowców po tym jak w roku 2009 zagrał najdłuższy solowy koncert w historii świata, grając nieprzerwanie przez 501 godzin. Tak. 21 dni. Nie wiemy jak przebiegał ten występ, ale został on uznany i wpisany do księgi rekordów.

Na drugim biegunie rekordzistów jest zespół Napalm Death, którego utwór „You Suffer” jest najkrótszą piosenką na świecie. Trwa dokładnie 1, 316 sekundy. Kompozycja ukazała się w 1989 na 7-calowym singlu.

W 2008 roku zespół Chumbawamba wydał płytę o najdłuższym na świecie tytule:

„The Boy Bands Have Won, and All the Copyists and the Tribute Bands and the TV Talent Show Producers Have Won, If We Allow Our Culture to Be Shaped by Mimicry, Whether from Lack of Ideas or From Exaggerated Respect. You Should Never Try to Freeze Culture. What You Can Do Is Recycle That Culture. Take Your Older Brother’s Hand-Me-Down Jacket and Re-Style It, Re-Fashion It to the Point Where It Becomes Your Own. But Don’t Just Regurgitate Creative History, or Hold Art and Music and Literature as Fixed, Untouchable and Kept Under Glass. The People Who Try to ‘Guard’ Any Particular Form of Music Are, Like the Copyists and Manufactured Bands, Doing It the Worst Disservice, Because the Only Thing That You Can Do to Music That Will Damage It Is Not Change It, Not Make It Your Own. Because Then It Dies, Then It’s Over, Then It’s Done, and the Boy Bands Have Won.”

Najgłośniej na świecie zagrał podczas fesitwalu Ottawa Bluesfest zespół KISS, wymierzając w publiczność dźwięk o sile 136 decybeli.

Ponoć najwięcej koncertów w ciągu jednej doby - 8 w 8 różnych miastach - dał zespół The Flaming Lips, ale czy wyniku tego nie byłby w stanie pobić zespół Weekend? Mówi się, że robi to w każdy... nomen omen... weekend.

Na liście rekordzistów muzycznych jest już jednak polski akcent! Po publikacji tego tekstu na facebooku poinformował nas o tym Pan Grzegorz, któremu bardzo dziękujemy!

W niedzielę 31 stycznia 2010, o godz. 17.00 Romuald Koperski ustanowił nowy rekord Guinnessa w kategorii: Najdłuższy Koncert Fortepianowy - aktualnie rekord wynosi 103 08 sekund godziny! Tłum zgromadzonych gości wiwatował na cześć zwycięzcy, sam pianista w doskonałej formie mógłby grać dalej, ale po wybiciu 103 godziny trwania koncertu powiedział: "teraz niech ścigają się inni".

Poprzedni rekord Polak pobił aż o 2 godziny. Na finał pianista wykonał utwór "Fly me to the moon". Po każdej godzinie grania Koperskiemu przysługiwało 5 minut przerwy. Przez pierwsze 16 godzin muzyk nie wstał od fortepianu, dzięki czemu potem mógł udać się na dłuższy odpoczynek. 

Tagi: