Koncert w Budapeszcie - Keith Jarrett już pewnie nie zagra na scenie.

Autor: 
Redakcja (materiały promocyjne)

Od wczoraj na rynku muzycznym możemy cieszyć się najnowszym albumem sygnowanym przez największego żyjącego improwizującego jazzowego pianisty Keitha Jarretta. POjawienie się "Budapest Concert" to bardzo dobra wiadomość dla wszystkich miłośników jego talentu niestety publikowana w oparach wieści bardzo smutnych.

Z pewnością o tym pamiętają wszyscy zaintersowani nie tylko jego sztuką. Keith Jarrett przedł dwa udary mózgu, pierwszy na samym początku 2018 roku, drugi w nieco ponad rok później. Co prawda fani zdążyli już przyzwyczaić się do jego zdrowotnych kłopotów. WIele lat temu świat żył informacjami o jego chorobie odpornościowej skutkującej ciągłym wycieńczeniem organizmu i sennością. Jak się okazało miały one charakter neurologiczny i nie były jedynie przejściową niedyspozycją. 

Bardzo mało prawdopodobne jest żeby w efekcie wspomnianych udarów Jarrett kiedykolwiek jeszcze staną na scenie. Nat Chinen z New York Timesa  opisał rozmowę z pianista, którą ten prowadził głosem sciszonym, wątłym jakby zanikała mu pamięć. "Byłem spraliżowany. Do tej pory moja lewa strona nie jest sprawna, nauczenie chodzenia o lasce zajęło mi bardzo wiele czasu. Mogę zaledwie bawić się jedną ręką grając proste Bachowskie frazy".

POzostaje nam więc przepastna i przebogata dyskografia liczącego dziś 75 lat Jarretta i jego najnowszy album „Budapest Concert”, który ukazał się 30 października nakładem wytwórni ECM. Płyta jest rejestracją koncertu, jaki artysta dał w Béla 

Tagi: