Jazzowe Grammy bez niespodzianek, za to z kobiecą dominacją
Autor:
Redakcja
Zabrakło jazzowych Grammy dla 12-letniego Joey’go Alexandra. Jazzowym instrumentalnym albumem roku została płyta „Past Present” Johna Scofielda a jazzowe solo lepiej od młodego pianisty z Indonezji zagrał, zdaniem Amerykańskiej Akademii, Christian McBride, na płycie "Live At The Village Vanguard".
Cieszą za to złote gramofony dla jazzowych dam. W kategorii najlepsza wokalna płyta jazzowa Grammy trafiło do znakomitej Cecile McLorin Salvant za płytę „For One To Love”. Z aż dwiema statuetkami wróciła w tym roku do domu Maria Schneider. Doceniony został zarówno jej album „Thompson Fields” (najlepszy album jazzowy nagrany w dużym składzie) a także jej aranżacja utworu „Sue” Davida Bowie. Statuetka za najlepszą płytę z jazzem latynoskim trafiła do Eliane Elias.
Szczególną satysfakcję mógł poczuć Antonio Sanchez, perkusista znany choćby ze współpracy z Patem Metheny - autor ścieżki dźwiękowej do filmu „Birdman”. Obraz Alejandro González Iñárritu nie został nominowany w tej kategorii do Oscara, choć z pewnością praca Sancheza - muzyka na perkusję solo - zasługiwała na najwyższe muzyczne wyróżnienie. Teraz perkusista dostał Grammy za najlepszą oryginalną muzykę do filmu, pokonując m.in. Hansa Zimmera, Jóhanna Jóhannssona czy autora muzyki do filmu „Whiplash - Justina Hurwitza.
Wśród wielu muzycznych hołdów, złożonych wybitnym artystom, którzy odeszli, obok Davida Bowie, Glenna Frey’a z zespołu The Eagles i Lemmy’ego Kilmistersa z Motörhead, B.B. Kinga Maurice’a White’a, zabrakło ukłonu w kierunku Ornette’a Colemana.
Podczas 58 uroczystości wręczenia nagród Grammy, w najważniejszych kategoriach triumfowali: Taylor Swift (3 statuetki w tym za album roku), Bruno Mars (nagranie roku), Ed Sheeran (piosenka roku) czy Kendrick Lamar (5 statuetek, w tym za najlepszą płytę rap.