Denny Zeitlin – można o nim śmiało powiedzieć, że choć w USA traktowany jest bardzo poważnie, to muzyk kryminalnie nie doceniony w Europie, a w Polsce praktycznie w ogóle nieznany. Jego muzyka nie przenika do radiowych rozgłośni, co nie dziwi, bo przecież jego sztuka nie jest ani modna, ani nie sprowadza się hipsterskich autoafirmacji, a jego jazz w takim rozumieniu fajności wcale fajny nie jest.
Nie dostarcza także skandali towarzyskich bo jakich miałby dostarczać skoro od 1969 roku pozostaje w udanym małżeństwie z aktorką Josephine Shady.
Zeitlin choć obecny w świecie jazzu od początku lat 60. i choć zaznaczył się w jego historii ot choćby nagraniami wspólnie z Charlie Hadem, Benem Rileyem, Busterem Williamsem czy Mattem Wilsonem oraz dwukrotnym zwycięstwem w downbeatowskich ankietach Ciritics Pool, wydaje się postacią działającą w tle wielkiej, jasno oświetlonej jazzowej sceny. Ale też i nie powinno to za bardzo dziwić, ponieważ muzyka to nie jedyna pasja Amerykanina. Od ponad pięciu dekad Zeitlin pracuje z sukcesami także jako czynny profesor psychiatrii i aktywność w dziedzinie medycyny pochłania go równie mocno co muzyka.
Może sytuację jego popularności zmieni najnowszy album będący solową fortepianową refleksją nad muzyką Milesa Davisa nagraną podczas koncertu w Piedmont Piano w okolicach Los Angeles. Ale jak to u Zeitlina bywa, nie zanosi się prosty hołd, podczas którego sięgamy po evergreeny i gramy je jakkolwiek byle zagrać i czekamy aż świat to zauważy. Pianista sięga nie tylko po kompozycje samego Milesa, ale także utwory innych autorów, którzy na przestrzeni dekad związani byli z nim i zasilali swoim talentem kompozytorskich instytucję, jaką był Davis. To, jak twierdzi wydawca, stwarza okazję pochylić się nad utworami na nowo, spróbować dostrzec w nich potencjał nie dostrzegany wcześniej, jak choćby w zaskakującej wersji ballada J.J. Johnson “Lament,” fascynującej dekonstrukcji “Time After Time” Cyndi Lauper i Rob Hymana albo potraktowanej jako pretekst do przyjrzenia się technikom free kompozycji “Tomaas” Marcusa Millera.
Album zawierał będzie 15 utworów, będzie miał swoją premierę w maju i ukaże się nakładem Sunnyside.