Marcin Olak Poczytalny: Powstanie

Autor: 
Marcin Olak
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Wstałem. Przede wszystkim kawa, reszta później. Jakoś ogarnę, do tej pory się udawało, może dziś też… ale w zasadzie co za różnica, przecież to wszystko i tak jakoś się potoczy, ze mną lub beze mnie. Bez znaczenia.

Cały poranek na autopilocie. Podobno warto smakować każdą chwilę, starać się, żeby była cudowna, wyjątkowa. Wyjątkowo to mnie dziś trochę mniej boli głowa, może dam radę bez przeciwbólowych. No dobra, może ci ludzie od mądrych artykułów jednak mają racją, nigdy nic nie wiadomo… Na wszelki wypadek robię drugą kawę, celebruję pijąc w biegu. Doceniam uśmiech losu, udało mi się nie oblać wrzątkiem. Czyli sukces.

Autopilot na moment zawiesza się, kiedy wybieram ścieżkę dźwiękową do tego pasma zwycięstw. Ku mojemu zaskoczeniu ręce sięgają po „All Rise” Gregory Pottera. No faktycznie, tytuł w sumie adekwatny, przecież jestem w trakcie wstawania.

Ruszam się najsprawniej jak mogę, ale cudów nie ma się co spodziewać. Potter śpiewa tak, jak to tylko on potrafi – pięknie, miejscami słodko, czasem trochę drapieżniej. Nie narzuca się, nie zmusza do wsłuchiwania się w niuanse. Nie zatrzymuje mnie w szaleńczym galopie pomiędzy myciem zębów a próbą znalezienia koszulki… Zaraz, kiedy ja zdążyłem zrobić sobie kolejną kawę? Błogosławiony niech będzie autopilot i wszystkie utrzymujące mnie w pionie odruchy!

Potter na chwilę zatrzymuje mnie przy „Revival Song”… Fajnie by było, żeby istniała taka piosenka. Ożywiająca, naprawiająca rzeczywistość. Żeby można było ją zaśpiewać – i nagle wszystko jest OK. To, co trudne, okazuje się być tylko lekcją, po której wstaję promienny, silny i mądrzejszy… Jasne. Na razie próbuję w ogóle wstać. Kawy chyba na razie mam dosyć; cholera, może powinienem się kiedyś wyspać? Odważna koncepcja, ale kto wie, może kiedyś spróbuję, ale na razie odpuszczam. Nie mam siły, nie zależy mi. Nie dziś.

Słucham jeszcze raz „Revival Song”. Może zadziała i ożywi, a jeśli to nie pomoże, spróbuję napisać swoją. A jeśli i to nie wyjdzie, to w razie czego wszystko potoczy się samo dalej. Taki autopilot to jednak fajna rzecz.