Marcin Olak Poczytalny

marci Olak Poczytalny: O Słuchaniu

Słuchanie muzyki wcale nie jest takie łatwe i oczywiste, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Czy ucha. Choć podobno w dobie streamingów nic prostszego, wystarczy kliknąć. Nie wiem, może to ja jestem trochę oderwany i niedzisiejszy, bo mi nie wystarczy. Cały czas słucham muzyki z płyt. I jeszcze wolę słuchać albumów w całości, tak, jak artysta to ułożył.

Marcin Olak Poczytalny: Szkielety

Nie lubię jakoś szczególnie programów do słuchania muzyki, ale czasem używam. Bo widzisz, te programy czasem coś podpowiadają. Obserwuję kilka playlist prowadzonych przez muzyków, których szanuję, i to zazwyczaj ciekawe podpowiedzi. Ale wiesz, bardzo różnorodne, przecież słuchamy naprawdę szeroko, wszystkiego; a to z kolei powoduje, że algorytmy głupieją.

Marcin Olak Poczytalny: Bla bla bla

Śnieg w zimie, kto by pomyślał? Zasadniczo jestem zdania, że zima powinna przydarzać się komuś innemu, dla kogo może byłaby czymś fajnym. Ale taki dzień jak dzisiaj, że śnieg i słońce, jest nawet OK. Więcej białego niż szarości, do tego jest całkiem jasno, w sumie może być.

Marcin Olak Poczytalny: Nowe

Święta weszły naprawdę mocno. Choinki, mikołaje, zakupy, pośpiech, żeby kupić, przygotować, zdążyć… Zupełnie jakby wszyscy szykowali się na jakiś ostateczny audyt skrzyżowany z kontrolą Sanepidu i konkursem na najlepszy piernik. Na polu minowym. A teraz nowy rok, bez chwili przerwy. Znowu tłok w sklepach, pod lokalnym marketem nie ma ani pół miejsca do parkowania. Dużo wszystkiego – jedzenie, szampan, petardy… Petardy?

Marci Olak Poczytalny: Dzyń dzyń

To nawet jest jakoś fajne. Te gałązki, Mikołaje, dzwoneczki. I renifery, dużo reniferów. Tak, miesiąc za wcześnie, ale przecież w handlu magia świąt błyszczy najszybciej, przenajpierwsza gwiazdka, takie tam. Kiedyś to bardziej irytowało, że komercja, że przecież nie o to chodzi – ale dobra, odpuszczam, bo to fajne, że można obdarować, zauważyć człowieka obok. I nawet nie tylko fajne, ale bardzo, bardzo ważne. Żeby widzieć, zauważać.

Marcin Olak Poczytalny: Żeby odpuścić

Kilka dni temu wpadł mi w ręce artykuł, w którym ponoć cytowano jednego z przywódców Hamasu. Ponoć, bo artykuł nie wskazywał źródeł, to zawsze budzi wątpliwości. A przy tym wypowiedzi były tak bulwersujące, tak przerażające, że nie chce mi się wierzyć, że naprawdę ktoś to powiedział.

Marcin Olak poczytalny: 1948

Czasem mam wrażenie, że słowa zupełnie rozmijają się z rzeczywistością. Nie opisują. Nie stają się żadnym ciałem. Dziś tak mam.

 

Marci Olak Poczytalny: Za późno

Już prawie północ. Słucham muzyki, co innego mógłbym robić? „Ballady i protesty”, Fisz, Emade, Tworzywo. Siedzę, słucham, piszę. To taki moment, kiedy już odłożyłem gitarę, już więcej nie zagram. Mogę posłuchać, ewentualnie złapać oddech. I może jutro spróbuję znowu, jeszcze nie wiem.

Marcin Olak Poczytalny: Sugar Man

Próbuję wyobrazić sobie ten moment. Facet pewnie siedzi w domu. Zmęczony, może odpoczywa po pracy. Takiej ciężkiej, fizycznej, nie jestem pewien, chyba pracował na budowie. Może w kącie pokoju stoi stara gitara. Ta sama, na której nagrał tamtą płytę. To było tak dawno… Ale może czasami bierze instrument do ręki i coś gra. Dla rodziny, dla przyjaciół albo sam dla siebie. Ciekawe, co myśli.

Marcin Olak Poczytalny: Parawan

Nadmorski kurort się budzi. Jak co rano - śniadanie, jaka pogoda, żeby tylko nie padało bo zaraz na plażę, kostium, przygotuj leżak, kocyk, parawan, weź piłkę, trochę pada, może przejdzie bokiem? Tu na szczęście spokojnie, bez dyskotek, nawet straganów z tandetą nie za dużo, choć przecież są, muszą być. To chyba jakaś konieczność, coś nieuniknionego, może nawet zaszytego w ludzką naturę? Bo przecież teoretycznie można by bez tych plastikowych budek stylizowanych na cholera-wie-co, psychodeliczne domki krasnali?

Strony