Przeczytaj

  • Kronos Quartet na festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie

     26tą edycję Krakowskiego Festiwalu Kultury Żydowskiej relacjonować będziemy niekoniecznie w kolejności chronologicznej. Tak więc do drugiego dnia festiwalu i koncertu projektu Liebelid Olgi Bilińskiej, który zasadniczo otworzył muzyczną stronę festiwalu, wrócimy jeszcze żeby przy okazji napisać parę zdań o wydanej przez zespół płycie.
  • Henri Texier Hope Quartet w Studiu Radiowym im Witolda Lutosławskiego

    Mam ogromny sentyment do Henriego Texiera. Jeszcze z dawnych czasów, kiedy odkrywałem jego muzykę, którą wydawał w latach 90 i kiedy istniały jego Azurowe zespoły, najpierw kwartet a potem kwintet. Z czasów, kiedy jeszcze nie grał z nim na co dzień jego syn Sebastian, na fortepianie można było usłyszeć Bojana Z, a na puzonie znakomitego Glenna Ferrisa, którego bardzo mi teraz w texierowych bandach brakuje. Nie na tyle jednak żeby coś zmieniło się w moim podejściu do texierowskiej muzyki.

  • Quantum Trio w sopockim Teatrze BOTO

    Fakt, iż (zwłaszcza przy współczesnej nadprodukcji muzyki) oryginalny pomysł na siebie wielu składom znaleźć  trudno. Nie jest to jednak nieosiągalne, choć sztuka ta wymaga spełnienia kilku niezmiennych od zawsze warunków, które często w obliczu wymuszanych okolicznościami artystycznych kompromisów schodzą na drugi plan. Obok wyobraźni muzycznej i kreatywności, wzmożonej pracy nad materiałem przede wszystkim wymaga to czasu, którego przy mnogości jednocześnie prowadzonych działań jest zawsze za mało.

  • In side Shout

    Tomasz Gadecki i Marcin Bożek to duet bardzo wytrwały. Funkcjonowanie nieco na uboczu nielicznej i, co tu dużo ukrywać - niszowej sceny polskiego free-improv wymaga sporej determinacji, mimo to muzycy nie ustają w regularnym działaniu i konsekwentnym samodoskonaleniu artystycznego języka. W przyszłym roku Olbrzym i Kurdupel będzie świętował dekadę scenicznej obecności, i choć praca w duecie pozostaje wciąż na pierwszym miejscu, wycieczki w kierunku kooperacji z innymi artystami zdarzają się im coraz częściej.

  • Black Orpheus

    Przykre to okoliczności, gdy nowo wydany album należy skomentować w kontekście niedawnej śmierci występującego na nim artysty. Komentarz nabiera jeszcze większego ciężaru, gdy dotyczy on płyty stanowiącej zapis jego ostatniego koncertu, który do tego był występem solowym. A w muzyce improwizowanej gra solo to wyjątkowa płaszczyzna dla prezentacji tego, co najbardziej intymne w duszy twórcy. Taki kontekst dotyczy albumu „Black Orpheus” Masabumiego Kikuchi, wydanego niespełna rok po śmierci tego wyjątkowego pianisty.

  • Six Months And Ten Drops

    Bez pracy nie ma kołaczy. Zwolennikiem tego prostego przysłowia jest najwyraźniej Tomasz Dąbrowski: polski trębacz z Kopenhagi, który w tym roku wydał już trzy albumy studyjne.  Ostatni z nich -  Six Months And Ten Drops - to krótka próba zobrazowania jak szerokim i niejednoznacznym zjawiskiem jest muzyka free. Powołany do tego zespół FREE4ARTS zdecydowanie wie z jak wielu, różnorodnych źródeł należy czerpać, aby tworzyć ją w pełni syntetyczny sposób.

  • Delusions

    W opublikowanym na Jazzarium.pl felietonie “10 powodów, dla których zapamiętam 2015 rok”, pisałem o tym, co najbardziej przykuło moją uwagę w muzyce jazzowej w minionych dwunastu miesiącach. Pojawiło się w nim sporo różnych wątków, a swoją uwagę skupiłem głównie na dokonaniach rodzimych artystów. W tekście jako pierwszoplanowego muzyka tamtego okresu wymieniłem kontrabasistę Ksawerego Wójcińskiego.

  • Alive Out There

    Jakiś czas temu miałem przyjemność pisać na łamach jazzarium na temat płyty "Embrace The Wild" firmowanej przez zespół Mike Parker's Unified Theory. Nazwa zespołu jest swoistym muzycznym credo lidea, który stara się w swoich kompozycjach połączyć różne stylistyczne fascynacje. Pochodzący z Nowego Jorku basista znalazł swój drugi dom w Krakowie, docenił aktywne, młode środowisko krakowskiego jazzu. Przedstawicielem tegoż jest Sławek Pezda, saksofonista , który zasłużenie zdobywa uznanie swoją grą w The Flash! czy PeGaPoFo (grał również na wspomnianej wyżej "Embrace The Wild").

  • Autobiografia. Improwizacja. Rozmowa z Rafałem Mazurem

    Rozmowa z Rafalem Mazurem miała charakter bardzo swobodny, było o muzyce, o heavy metalu, o koncertach Improwizji, o planowanych płytach, o piwie (i przy piwie). Z całej dyskusji wyłaniają się dwia główne wątki: 

    Wątek pierwszy to muzyczna biografia Rafała, historia ważna, dlatego, że w pewnej chwili historia personalną splata się w jedno z historią całego środowiska muzycznego i tak opowieść Rafała, jest też opowieścią o środowsku improv z persperktywy krakowskiej (być może tą część historii będzie kiedyś okazja pogłębić).
    Drugi wątek to bardzo dojrzała refleksja na temat natury improwizacji, jej zasad, jej celów.  Muzyczna autorefleksja na temat prawideł własnej sztuki.
    Kolejne części tych opowieści pojawiały się swododnie, bez precyzyjnych pytań, wystarczyło raczej pociągnąć Rafała dodatkowo za język. 
    Przy okazji, w imieniu Rafała, zapraszam serdecznie szczególnie na 2 koncerty w najbliższych dniach.
    20 marca, Kraków, klub Literki - duet z Marco Eneidi. 21 marca, Sopot, Art Hotel Lalala – trio z Marco oraz Jerzym Mazzollem.
    W swoim imieniu natomiast zapraszam na anglojęzycznego bloga jazzalchemist.blogspot.com. Udanej lektury.

  • Fredensborg

    Państwo zapewne doskonale wiedzą, co to jest za płyta. Wystarczy przeczytać nazwiska, wypisane na okładce wielką czcionką, a wszystko staje się mniej więcej jasne. Dzicy faceci znów się ujawnili.  

  • Ardent

    Augusti Fernandez występował wiele razy w Krakowskiej Alchemii, miałem szczęście być świadkiem wielu z tych koncertów, poznać go jako muzyka wybitnego, mistrza radykalnej improwizacji, otwartej formy, niestrudzonego poszukiwacza nowych sonorostycznych rozwiązań. Każdy koncert był oczywiście niespodzianką, ale nie było wielkim zaskoczeniem to, że Augusti potrafił spędzić cały set nie dotykając nawet klawiatury, ale schowany pod pokrywą fortepianu, demiurg szarpiący struny.
  • She Sleeps, She Sleeps

    Rok bez Gustafssona byłby rokiem straconym. Wie o tym zarówno duża część czytelników jazzarium, jak również sam zainteresowany. Jeżeli Mats swą grą zamienia rzeczy w popiół, to bynajmniej nie po to, by cokolwiek w nim zasypywać. Tutaj chodzi raczej o użyźnianie gleby. Sezon wydawniczy 2016 saksofonista zainaugurował więc bardzo szybko płytą She Sleeps, She Sleeps, przygotowując jednocześnie grunt pod kolejne - z trzecią odsłoną Fire! Orchestry na czele.

  • A New Kind Of Dance

    Mike Reed, częsty bywalec poznańskiego Made In Chicago, to niezwykle aktywny i pracowity muzyk. Jego doskonały tegoroczny koncert na rzeczonym festiwalu (Flesh and Bones), skutkował u mnie osobiście m.in. wejściem w stan posiadania stosunkowo świeżego krążka Nowy Rodzaj Tańca, jego stałego w sumie projektu (przepraszam, nie znam lepszego określenia) – Ludzie, Miejsca i Sprawy.

  • Take Me to The Alley

    To z pewnością najbardziej zmysłowy baryton naszych czasów, a może i w historii muzyki w ogóle. Status Gregory’ego Portera pozostaje niezagrożony. To za sprawą czwartego w karierze, a drugiego dla wytwórni Blue Note albumu „Take Me to The Alley”, na który spojrzeć należałoby co najmniej z dwóch perspektyw.

  • Maggid

    Ich pierwszy album był spontanicznym przedsięwzięciem, zarejestrowanym podczas II. Festiwalu Nowej Muzyki Żydowskiej. Spontaniczny sukces. Ich drugi album, to muzyka bardziej przemyślana, zaplanowana, więc i  rozbudowana. Godna jeszcze większej uwagi. Trio Sefardix (bracia Oleś i Jorgos Skolias) nagrało album Maggid – muzykę ponownie zainspirowaną kulturą Morza Śródziemnego, tym razem wykraczającą jednak poza motywy sefardyjskie.

Strony