Ardent

Autor: 
Bartosz Adamczak
Agusti Fernandez
Wydawca: 
Free Form Association
Data wydania: 
03.02.2016
Dystrybutor: 
Multikulti
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Agusti Fernandez - piano
Augusti Fernandez występował wiele razy w Krakowskiej Alchemii, miałem szczęście być świadkiem wielu z tych koncertów, poznać go jako muzyka wybitnego, mistrza radykalnej improwizacji, otwartej formy, niestrudzonego poszukiwacza nowych sonorostycznych rozwiązań. Każdy koncert był oczywiście niespodzianką, ale nie było wielkim zaskoczeniem to, że Augusti potrafił spędzić cały set nie dotykając nawet klawiatury, ale schowany pod pokrywą fortepianu, demiurg szarpiący struny.
Zaskoczeniem dla mnie był solowy recital, którego posłuchać można jako części boxu Ad Libitum, ale zaskoczenie byłoby zapewne mniejsze, gdybym miał wcześniej okazję obcować z płytą “Ardent”. O taką okazję mogło być co prawda dość trudno - “Ardent” to debiutancka płyta Augusti Fernandeza, wydana 30 lat temu, wyłącznie na winylu, przez hiszpańską oficynę Blau. Na szczęście okazją pojawia się teraz, bo muzyka doczekała się wznowienia w kompaktowej formie w naszym pięknym kraju dzięki wydawnictwu Freeform Association.
 
 
“Ardent” to recital fortepianowy, kolejne utwory pokazują wirtuozerską szybkość, precyzję i doskonałą klarowność gry Fernandeza. Takie utwory jak “Znort!” czy “Roma” tworzą wręcz iluzję komputerowej manipulacji, wyraźnie słychać fascynacje muzyką serialną, ale efekt nieustannej zmienności / ciągłości, do którego uzyskania Steve Reich potrzebował 18 muzyków, Augusti osiąga sam. “El Mar Soto La Neu” buduję napięcię kontrastując najniższy i najwyższy rejestr instrumentu. 
W tradycji muzyki romantycznej zakorzenione są takie kompozycje jak “Tina” czy “Esclava Del Desig”. Mój ulubiony na płycie “Metros” przypomina z początku najpiękniejsze utwory Erika Satie, jesienny, liryczny, każdy dźwięk rozbrzmiewa powoli. Później faktura zagęszcza się, pojawić się mogą skojarzenia z filmową muzyką Michaela Nymana czy liryczno-optymistyczną twórczością Georga Winstona. Płytę kończy wzruszający hołd muzyce hiszpańskiej - “Bolero Pa' Ti”.
 
“Ardent” znaczy mniej więcej tyle co “żarliwy”, co bardzo dobrze opisuje grę Fernandeza na tej płycie – liryczną, romantyczną ale też pełną temperamentu i odrobiny abstrakcji, absolutnie wirtuozerską. Ale to ładunek emocjonalny zawarty w tych melodiach, a nie wirtuozeria, jest tej płyty największą wartością. Najbardziej awangardowi twardziele odkryją w sobie duszę romantyka. To zupełnie po prostu piękna muzyka, absolutnie dla każdego. 

1. Znort! (2:42), 2. El Mar Sota La Neu (4:26), 3. Ardent (6:54), 4. Per Por De La Por (5:34), 5. Esclava Del Desig (2:31), 6. Tina (4:21), 7. Metros (3:57), 8. Roma (4:25), 9. Bolero Pa'ti (4:45)