Michael Zerang - rozmowy część druga

Autor: 
Alicja Dylewska
Autor zdjęcia: 
Dawid Laskowski ( https://michaelzerang.com/)

Wcześniej zajmowałeś się również nauczaniem muzyki, czy nadal to robisz?

MZ: Masz na myśli kilka różnych kwestii. Jeżeli ktoś chce uczyć się grać na perkusji, to są tu pewne specyficzne techniki. Na początku nie ma sensu skupia się na muzykalności czy improwizowaniu. Ważne jest to, jak trzymasz pałki, w jaki sposób uderzasz, istnieją pewne wzory etc. i zależnie od instrumentu, jakiego uczę – czy jest to gra na perkusji, czy granie dłońmi, czy na innych perkusjonaliach – istnieją specyficzne techniki dla każdego z tych instrumentów. Jest to zatem jedna kwestia – technika. I myślę, że to bardzo ważna sprawa. Nie twierdzę, że to jedyna rzecz, którą trzeba znać, ale jest z pewnością bardzo ważna. Jeżeli przychodzi do mnie ktoś, kto na przykład chce grać na darbuce, nie skupiam się od razu zanadto na filozofii, czy kreatywności. Na początku ważne jest to, jak siedzisz, jaką masz pozycję ciała, jak powinno się trzymać instrument, jak powinny pracować dłonie, w jaki sposób nimi poruszasz, jaki jest rytm etc.

Kiedy prowadzę warsztaty muzyczne, od razu zapewniam studentów, że nie mogę nauczyć ich, jak należy improwizować. Wszystko to, czego mogę ich nauczyć, poprzez różne ćwiczenia, jest jak być przygotowanym do improwizowania. Nie sądzę, by był jakikolwiek sposób, by kogoś nauczyć, w jaki sposób improwizować. Można nauczyć ich w jaki sposób oddychać, w jaki sposób ciało funkcjonuje w relacji z otoczeniem i instrumentem, można nauczyć ich mechaniki ich ciała, jak słuchać, jak słyszeć i wykonywać specyficzne ćwiczenia ze słuchania i słyszenia. Tego wszystkiego uczą się zanim jeszcze dotkną instrumentu. Kiedy w końcu mają już w dłoniach instrument, mogę nauczyć ich rozumienia dynamiki, która istnieje w zespole, różnicy pomiędzy brzmieniem instrumentów akustycznych i elektronicznych i w jaki sposób brzmią w danej przestrzeni. Wiele uczę ich o tym, jak muzyka brzmi w danej przestrzeni, ponieważ każda przestrzeń jest inna.

Każdego wieczoru jest inna akustyka. Miejsce, jak to, w którym dzisiaj zagramy, w części jest zakryte, ale jest w otwartej przestrzeni i jest odmienne od tego, w którym graliśmy wczoraj, czyli w dużym namiocie! Ok więc musisz użyć swoich uszu i wykorzystać swoje możliwości słyszenia, by zrozumieć czym jest środowisko akustyczne. Poprzez ćwiczenia mogę pomóc im to zrozumieć. To zupełnie inna sprawa, niż uczyć kogoś, jak improwizować. Nie umiem tego robić. Mogę przygotować ich do wejścia na scenę i improwizowania. W rzeczywistości jest to ich indywidualna sprawa, ich własna kreatywność, ich sposób interakcji. Te rozwiązania będą ich własnymi, nie moimi. Mogę powiedzieć im, co ja robię, ale nie jest to dla nich przydatne. Przygotowanie może być wszystkim, sposób w jaki żyjesz, sposób w jaki radzisz sobie z innymi ludźmi, sposób w jaki z nimi pracujesz, nie ważne czy dotyczy to muzyki, czy nie, to jest sposób przygotowania do improwizowania.

Muzyka, którą studiujesz, każda muzyka na świecie, jakiej słuchasz, cała różnorodna muzyka, jaką słyszysz każdego dnia i sposób, w jaki na ciebie wpływa, wszystko to jest częścią personalnego wizerunku, kiedy więc zaczynają improwizować, to albo wykorzystują to wszystko, albo nie, by być świadomym, kiedy coś tworzą, a kiedy po prostu odtwarzają coś, coś wcześniej usłyszeli. Robienie tego nie jest złe, ale brak tej świadomości. To jest szeroki zakres spraw w ćwiczeniach warsztatowych nad muzyką improwizowaną, które mogą pomóc ludziom przygotować się do improwizowania i występowania na scenie. Są to więc bardzo różne sprawy: improwizacja i technika. Technika jest czymś specyficznym i nie ma w niej niczego magicznego.

Jak odczytujesz, że młody muzyk, który właśnie wkracza na ścieżkę muzyczną i posiada już jakieś wypracowane techniki, jest gotowy, by zacząć improwizować?

MZ: Jeżeli mówimy konkretnie o technice – rozwijanie technik nigdy się nie kończy.  Są pewne sposoby, by nauczyć się, nazwijmy to klasycznych technik i kiedy o tym mówię, mam na myśli dobrą klasyczną technikę, poprzez wykorzystanie której zużywasz najmniej energii do osiągnięcia najwyższych wyników. To jest klasyczna technika. Poza tym są odmienne techniki, które rozwijasz, gdy zaczynasz improwizować i chciałbyś uzyskać jakiś dźwięk, ale nie wiesz, jak to zrobić, ponieważ na przykład słyszysz coś, na co chciałbyś odpowiedzieć, możesz więc użyć zupełnie odmiennej techniki i w ten sposób ona staje się również twoją techniką gry, której wcześniej nie stosowałeś i uzyskujesz pewien efekt, co prowadzi cię do czegoś zupełnie innego. Tak więc technika wciąż się rozwija. Ja bezustannie uczę się techniki, zawsze. To  nie jest tak, że mówisz ‘ok, teraz mogę to robić, umiem to i to wszystko’. Zawsze jest coś, co powoduje, że zmierzasz do różnych miejsc i także, gdy improwizujesz, jesteś  na scenie z innymi ludźmi, a nie sam, musisz więc odpowiadać na to, co się na niej wydarza. Czasami jest coś poza twoim zasięgiem dźwiękowym, więc musisz spróbować zrobić coś,  czego wcześniej nie robiłeś i rozwijasz nową technikę, nawet jeżeli w  danym momencie nie masz tej świadomości. Zdajesz sobie sprawę, że ‘ok, nigdy wcześniej tego nie robiłem’ i zaczynasz stosować to poza i na scenie i to może poprowadzić cię do innych miejsc. Myślę, że jeżeli mówisz o młodych muzykach, którzy mają za sobą jakiś rodzaj tradycyjnego klasycznego grania i podążają w kierunku muzyki improwizowanej, jedynym sposobem, by to zrobić jest granie i uczenie się czegoś nowego za każdym razem. Mogę siedzieć w domu i praktykować wiele technik, ale największy przełom wydarza się na scenie. To wydarza się w momencie, kiedy muzyka jest kreowana z innymi ludźmi. Wtedy te techniki są .. no wiesz, czasami one prowadza donikąd, ale to, co się wydarza, wynika z postępu w twoich technikach.

Czy uważasz, że istotnym jest, by młody muzyk miał klasyczne przygotowanie, zanim zajmie się improwizowaniem?

MZ: Nie koniecznie, chociaż ja ją przeszedłem i mi to pomogło. Uczyłem się klasycznych techniki i dobrze, że je znałem. Pomogły mi chociażby zrozumieć kompozycję w jakiś sposób, czy podstawy muzyki. Nie uważam, że jest to konieczne dla wszystkich, ale tak było w moim przypadku. To było dla mnie bardzo ważne. Wielu ludzi pochodzących z różnych stron - rock’n’roll, jazz, noise.. zaczyna improwizować. Nie musisz mieć klasycznego przygotowania, by improwizować.

Dobrze więc, czy jeżeli nie potrafię grać na pianinie, ale chciałabym improwizować, to jestem w stanie to zrobić?

MZ: Weźmy na przykład pianino. Zazwyczaj, gdy ludzi uczy się grać na pianinie, kiedy są dziećmi, uczy się ich siedzieć prosto, kładzie ich palec wskazując na środkowym C i gra ‘bumbumbum’ (gama) prawda? To zły sposób, by zacząć uczyć gry na pianinie. To, co powinno się zrobić, to otworzyć wieko pianina i wsadzić tam głowę dziecka, uderzyć w klawisz, poruszyć struny i powiedzieć ‘zobacz, tak działa ten instrument, posłuchaj tego, zobacz to i poczuj’. Wówczas dowiadują się, czym jest dany instrument w bardzo fizyczny, wibracyjny i mechaniczny sposób. Następnie możesz usiąść i położyć palec na środkowym C, uczyć skal, jak czytać nuty i wszystkiego innego. Kiedy zaczynasz od nauczania skal, pomijasz zasadniczą część. Pierwszym krokiem powinno być wskazanie, czym jest ten instrument. Czym są te wszystkie młoteczki, te mechanizmy, które uderzają w struny. Jak brzmią, dlaczego w taki, a nie inny sposób. Myślę, że to bardzo istotne sprawy. A jeżeli badasz te rzeczy, w pewnym sensie zaczynasz improwizować. To nie musi być spektakl muzyczny, nie musisz robić tego na scenie, ale w pewnym sensie improwizujesz, ponieważ badasz materiał. Odpowiadając więc na twoje pytanie myślę, że tak, możesz improwizować, nie musisz być mistrzem pianistyki, by improwizować. Z drugiej strony musisz zapoznać się z pianinem, dosłownie! Czasami musisz zrozumieć, czym jest instrument, zanim więc zagrasz jakiś dźwięk, masz jakieś pojęcie czym ten dźwięk jest i jak jest wytwarzany, skąd on pochodzi, poziom głośności, czym jest jego tekstura i wszystko inne. Zbadanie instrumentu jest więc tym, co trzeba zrobić. Jeżeli nie grasz na pianinie jak klasyczny pianista, ok, w porządku, ale to nie oznacza, że nie powinnaś grać na pianinie, jeżeli tego chcesz.

Z tego, co powiedziałeś, każdy może improwizować?

MZ: Improwizujemy każdego dnia, w każdym momencie naszego życia. Wstajesz rano i wydaje się tobie, że wiesz, co się wydarzy danego dnia. Możesz myśleć że wiesz. Możesz mieć jakiś plan, ale gdy tylko przekroczysz próg domu, czasami nawet zanim to zrobisz, masz do czynienia z dzikim światem. Improwizacja nie jest czymś zarezerwowanym wyłącznie dla sztuki, to właśnie staram się powiedzieć. Ona może być częścią naszego życia. Improwizujemy każdego dnia, na różne sposoby, zawsze.

Tak, wiem. Właśnie improwizuję. [śmiech]

MZ: I dobrze ci to wychodzi [śmiech]

Bardzo dziękuję! Masz na swoim koncie wiele projektów z różnymi muzykami. Czy są wśród nich takie, które są dla ciebie ważniejsze niż inne?

MZ: Gram w chicagowskim tentecie Petera Brötzmanna, to jest 11-osobowy zespół. Uwielbiam go! Gram z tą grupą już od 14 lat. To duża grupa. Gram w trio Survival Unit III z Joe McPhee i Fredem Lonberg-Holmem, to także jeden z moich ulubionych projektów. Także kwartet z Petererem Brötzmannem, Joe McPhee i Kentem Kesslerem, to również jeden z moich ulubionych projektów! Mam bardzo wiele grup, z którymi współpracuję i każda z nich ma szczególną wartość. Nie potrafię wybrać jakiegoś szczególnego projektu, ale tak długo, jak muzycy mają otwarte uszy i umysły i są gotowi się zaangażować, uwielbiam to!

Improwizacja może składać się z wielu aspektów, ale dla mnie ważne jest, że muzycy ze sobą współpracują, naprawdę nad czymś pracują, w danym momencie, nie wiedząc, dokąd ich to zaprowadzi. Gram też dużo z różnymi grupami, czy ludźmi, z którymi nigdy wcześniej nie grałem. W niektórych gram regularnie, z którymi gram trasy tygodniowe lub 2-tygodniowe i po 6-8 miesiącach, czy po roku spotykam się z tymi samymi ludźmi. Lubię grać, dlatego jestem szczęśliwy, że mam tak wielu wspaniałych współpracowników. Jest tylu znakomitych muzyków, z którymi grałem i którzy mnie wzbogacili i poprowadzili na kolejny poziom. Po prostu lubię muzykę!

Kiedy wracasz do Chicago, czy grasz w klubach, jak miałeś wcześniej w zwyczaju?

MZ: Tak, gram. Oczywiście urodziłem się i wychowywałem w Chicago, więc zagrałem w wielu klubach i lokalach. Od czasu, kiedy sporo podróżuję, kiedy jestem w domu, poświęcam czas na refleksję, trochę ćwiczę, komponuję, maluję, czytam, oglądam filmy, wykonuję fizyczne ćwiczenia każdego dnia, tego typu rzeczy robię. Jestem tez swoim własnym managerem, więc zajmuję się kolejnymi trasami i wszelkimi detalami z tym związanymi etc. wszystko to musi być załatwione. To jest praca sama w sobie! Kiedy nie jestem w trasie, mam więcej czasu na te sprawy. Kiedy jestem w trasie, występuję i spotykam się z ludźmi. I robię to z tygodnia na tydzień. Kiedy jestem w domu, nie wychodzę za często. Kiedy gram koncert, to po prostu gram, ale bardziej skupiam się na swojej artystycznej praktyce. Zabiera i nieco czasu po przyjeździe, zanim jestem gotów zresetować swoje życie, ale to właśnie robię, gdy jestem w domu. To jest czas na moje inne artystyczne działania i to wzbogaca muzykę, kiedy ponownie wyruszam w trasę.

Czy masz jakieś nowe projekty, które chcesz zrealizować w przyszłości?

MZ: Mam tak wiele projektów! Nigdy nie ma problemu, by stworzyć nowy projekt. Tak, nagrywam solowy projekt, kiedy wrócę do Chicago, dla polskiej wytwórni Not Two Records. Pracowałem nad nim przez ostatnich osiem miesięcy. Podejmuję również ponownie współpracę z teatrem kukiełkowym Blaira Thomasa. Będę pracował nad muzyką do kukiełkowej wersji Moby Dicka. Komponowałem również muzykę orkiestrową w ostatnich latach i myślę o tym, by tę muzykę zagrać.. to będzie kosztowało sporo wysiłku! Mam tak wiele projektów. Problemem jest sfinansowanie ich i zorganizowanie wszystkiego, by je wszystkie zrealizować.

Czy będą to projekty realizowane z nowymi muzykami?

MZ: Właśnie grałem przez 18 dni w Niemczech, zanim przyjechałem do Polski. Grałem w tym czasie z 24 muzykami w różnych małych składach i mogę powiedzieć, że z połową z nich nigdy wcześniej nie grałem. To jest kolejna rzecz, która ekscytuje mnie w muzyce improwizowanej. Oczywiście są muzycy, z którymi regularnie grywam, ale zawsze są nowi ludzie i za każdym razem doświadczasz innej perspektywy, gdy grasz z nimi. Każdy nowy muzyk, z którym gram, wnosi coś odmiennego do muzyki i muzyka improwizowana bezustannie w ten sposób jest wzbogacana. To jest wspaniałe! Na prawdę uwielbiam to robić. Także w Polsce, kiedy wrócę do Warszawy, zagram przez trzy wieczory i każdego z nich będą to różne grupy, w których zagraj lokalni muzycy. Z wieloma z nich wcześniej grałem, z niektórymi jeszcze nie. Sporo uczę się o polskiej scenie muzycznej i o tym, kto co robi. Młodsi muzycy wnoszą inny rodzaj energii, odmienne podejście. To mnie na prawdę wzbogaca i jest to dla mnie bardzo ważne.

Czy nadal komponujesz dla teatru?

MZ: Tak. Uwielbiam komponować dla teatru kukiełkowego, jak już powiedziałem i robię to już od dłuższego czasu. Napisałem też wiele muzyki dla teatru i tańca, trochę do filmu, ale głównie występuję na żywo. Robię to, kiedy tylko mam możliwość. Muszę realizować bardzo specyficzne projekty, ponieważ sporo podróżuję. Muszę tak organizować czas, by przeznaczyć miesiąc lub dwa na dany projekt. Nie jest to łatwe, ponieważ wymaga to odmienne struktury pracy, szczególnie jeżeli chodzi o teatr, tu potrzeba innego rodzaju zaangażowania czasowego.

Otrzymujesz propozycje współpracy od młodych muzyków?

MZ: Tak. Często kontaktują się ze mną ludzie, którzy zainteresowani są współpracą. Niektórzy są młodsi, inni starsi. Zawsze są jacyś nowi ludzie, którzy dopiero zaczynają, czy też starsi z dużym doświadczeniem, ale pochodzący z innych miejsc. To nadal bardzo ważne i ekscytujące dla mnie, by pracować z różnymi muzykami. To mnie wzbogaca i mam nadzieję, że ich również. Nie chcę grać wyłącznie w jednej, małej grupie.

A czy poznałeś jakichś swoich fanów?

MZ: Tak, kilku.

I jak to na Ciebie wpływa?

MZ: To mi pochlebia! Oczywiście to jest wspaniałe. Mam na myśli, że wspaniałe jest to, gdy ludzie mają czas, by powiedzieć ‘cześć’ i ‘podoba mi się ta muzyka’, albo kupują płyty i śledzą moją pracę. To mi bardzo pochlebia!

Michael, bardzo dziękuję za poświęcony czas i cierpliwość. To była ogromna przyjemność poznać cię i porozmawiać. Oczywiście mam nadzieję na kolejne spotkanie!