September Night

Autor: 
Maciej Karłowski
Tomasz Stańko Quartet
Wydawca: 
ECM
Data wydania: 
23.06.2024
Dystrybutor: 
Universal
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Tomasz Stańko - trąbka Marcin Wasilewski - fortepian Sławomir Kurkiewicz - kontrabas Michał Miśkiewicz - perkusja

W materiałach prasowych zapowiadających album September Night czytamy: Wcześniej niewydany koncertowy album Tomasz Stańko Quartet, nagrany w monachijskiej Muffathalle we wrześniu 2004 roku, zatytułowany September Night, jest fascynującym dokumentem, rejestrującym wyjątkowy rozdział w twórczości ikonicznego dziś trębacza. Dokumentuje niesamowity muzyczny rozwój grupy na ścieżce ich twórczości między albumami Suspended Night a Lontano. Występ w Monachium był najważniejszym wydarzeniem w roku, w którym Kwartet Stańki zagrał rekordową liczbę koncertów, odbywając rozległe trasy po Stanach Zjednoczonych i Europie. Genialny Stańko prezentuje się na nagraniu jako charyzmatyczny lider, wyraźnie zainspirowany energetyczną grą Marcina Wasilewskiego, Sławomira Kurkiewicza i Michała Miśkiewicza, dynamicznych muzyków, dla których był i pozostał mentorem. Album koncertowy został wyprodukowany przez Manfreda Eichera." Zatem wszystkie najistotniejsze informacje o tym jak powinniśmy mysleć o muzyce zawartej na płycie podane zostały na tacy.

Jest tu więc dobitna informacja o geniuszu pana Tomasza (to dla międzynarowego odbiorcy) jest sygnał o jego ikoniczności (to dla publiczności polskiej ku potwierdzeniu już nie intuicji, ale narodowej pewności). Jest także informacja o szczególnej wadze tego koncertu na tle pozostałych ówczesnorocznych występów bandu (choć jak zapytać Marcina Wasilewskiego to był to specyficzny koncert, jednorazowy, zagrny tuż po wakacyjnej przerwie) jest info o tym jak wyjątkową postacią był Stańko dla pozostałych muzyków z zespołu, ale i jak bardzo lider tymi muzykami sam był zainspirowany (to dla tych nielicznych słuchaczy pewnie generacyjnie najmłodszych, których uwadze fakt ten jakimś cudem mógłby umknąć. Tak na marginesie szał jaki ogarnał dziennikarzy i publiczność w tamtych latach był tak wielki, że na konferencji prasowej promujacej album Lontano bodaj w knajpie nieopodal Teatru Rozmatitości, jeden z prominentnych dziennikarzy drukowanej prasy codziennej w pewnym momencie wstał i w trybie bez trybu wygłosił z zapałem odważny statement o tym, że Tomasz Stańko największym artytą na świecie jest. Taki to był czas, patriotyczne postawy w sporcie ogniskował Adam Małysz, a w jazzie Tomasz Stańko. W tej kwestii opinia publiczna była niepodzielona. Z majową akcesją Polski do Unii Europejskiej nie było już aż tak różowo.

Skoro już na wstępie wiemy jaki skarb dostajemy do rąk, to i na końcu wiadomo raczej jaka będzie w tym roku płyta roku i myśl, że nie zwycięży chyba tylko w kategorii najlepszy debiut jazzowy nie wiele zmiania. Szczerze mówiąc zupełnie mnie to nie zdziwi, bo w istocie koncertowe nagranie pomieszczone na płycie September Night układa się w naprawdę bardzo dobrą płytę, a słuchanie kwartetu Stańki w wydaniu koncertowym, choć oczywiście pod wzgledem brzmienia nie oddaje tego co słyszeli bywalcy ówczesnych koncertów zespołu, to wielka przyjemność. Mam wrażenie, że nawet Ci nieliczni, którzy w aż taką euforię nie wpadali na myśl o panu Tomaszu będą więcej niż zadowoleni. Z perspektywy czasu widać jak dłoni, że tamten kwartet Stańki, był niezależnie czy jest się miłośnikiem ówczesnej muzyki lidera muzyki czy nie, wyśniemitym bandem, intuicyjnym, zamaszystym wehikułem znakomicie realizującym ówczesne koncepcje ikonicznego trębacza. Bardzo dobrze słucha się tej muzyki, choć przecież nie bójmy się tej myśli, nie opowiada ona żadnej innej historii niż ta, którą od dawna znamy i nie wniesie niczego nowego do ikonicznego obrazu rysowanego przez kolejne pokolenia słuchaczy i pisaczy.

Album September Night wypełnia w całości koncert zarejestrowany w Muffathalle w Monachium, który wpisany został w kontekst sympozjum muzyki improwizowanej pod hasłem Unforeseen, a którego  współorganizatorem była instytucja Kulturreferat i wydział muzykologii Uniwersytetu Ludwiga Maximilliana. Przywołuję tę informacje, mając pełną świadomość, że i ona nie wnosi niczego istotnego do spiżowości pomnika pana Tomasza Stańko. Nie mniej, z pewnością warte zapamiętania jest to, że na okoliczność tego wydarzenia odbyły się wówczas także dwa inne koncerty,  wcześniej już wydane nakładem ECM: Evan Parker „Boustrophedon” oraz Roscoe Mitchell „Composition/Improvisation Nos. 1, 2 & 3”.

I to tyle. A ja tak sobie tak po wielkiemu cichu wyobrażam, jakby to było gdyby kiedyś doszło do wydania takiego koncertu pana Stańko, w którym towarzyszyło mu trio RGG. Być może wówczas można byłoby ciekawie i mniej hagiograficznie podyskutować który z polskich zespołów pana Stańki stworzył bardziej intersującą muzykę i która z formacji pełniej wpisywała się w naturę jego muzyki. Byc może nawet można by ten ukochany przez fanów dyskurs rozszerzyć mocniej i pozbyć się rozgraniczenia na polski i niepolski rodowód. (kompozycje Euforila i Ceclina nagrane były odpoweidnio na albumie Leosia i Matka Joanna). Ale na to się pewnie nie zanosi, z powodów wielu, z których najbardziej prawdobodobnym jest także i ten, że takowego nagrania zwyczajnie zapomniano dokonanać.  

1. Hermento’s Mood, 2. Song For Sarah, 3. Eurorila, 4. Elegant Piece, 5. Kaetano, 6. Celina, 7. Theatrical