Dużo nauczyłem się o życiu i muzyce od Ornette Colemana - wywiad z Jamaaladeenem Tacumą

Autor: 
Piotr Wojdat

Z Jamaaladeenem Tacumą rozmawiam o legendarnym Ornette Colemanie, scenie muzycznej w Filadelfii i zbliżającym się dużymi krokami koncertem z trębaczem Arturem Majewskim i perkusistą Vasco Trillą.

Jesteś artystą, basistą, producentem, nauczycielem ... który z tych zawodów jest dla Ciebie obecnie najważniejszy?

Jamaaladeen Tacuma: Działam w branży już od dłuższego czasu i każdą z tych funkcji wciąż wypełniam. Na początku wydawało mi się, że nie ma czegoś takiego jak najważniejsze aktywności. Bycie artystą jako basista, producent, kompozytor, stylista mody jest dla mnie jednocześnie ważne.

Myślę jednak, że w moim wieku mam wiele do zaoferowania jako producent. Pomaganie innemu twórcy w realizacji jego muzycznych pomysłów jest czymś, co sprawia mi przyjemność i chyba mam do tego dar. Na tym etapie mojej kariery mam ogromne doświadczenie, w tym znam techniki nagrywania, listę muzyków, inżynierów i studia nagrań, studia projektowe do grafiki, doradztwa promocyjnego i PR, które działają dobrze razem. Spajam to moją intuicyjną naturą i wyczuciem kreatywności osób, które dają z siebie wszystko w muzyce. Pod pewnymi względami jestem punktem kompleksowej obsługi. W pewnym sensie jest to coś więcej niż producent i obejmuje rolę kogoś w rodzaju doradcy zawodowego.

Czy Filadelfia to dobre miejsce do tego, żeby rozwijać się jako muzyk? Jak to było, kiedy zaczynałeś karierę i jak jest teraz?

JT: Filadelfia to bardzo ważne miejsce dla muzyki, ponieważ wielu artystów pochodzi właśnie stąd. A kiedy zaczynałem, tak dużą miłością obdarzono mnie jako młodego muzyka.

Wciąż jest tu dużo miłości i wszyscy starsi i młodsi muzycy współpracują ze sobą i przekazując to, co wiedzą następnym pokoleniom. Filadelfia to miejsce ekstremalnej kreatywności muzycznej. Jak dorastałem, istniała tu ogromna scena klubowa. Młody artysta mógł pracować i uczyć się. W szkołach były programy muzyczne, w ramach których uczyli nas muzycy z wysokiej półki. Dziś wszystko się zmienia, ale społeczność podąża nowymi drogami. Mamy tutaj wspaniałe szkoły muzyczne takie jak Celf Club of Jazz, który jest nie tylko centrum edukacji, ale także świetnym miejscem. Ciężko pracują, aby rozwijać muzykę i kształcić kolejne pokolenie wykonawców. CEC to kolejne miejsce sztuki wspierające lokalnych muzyków. Artyści muzyczni znajdują sposoby na występowanie w alternatywnych miejscach, a miasto Filadelfia i inne organizacje kulturalne oferują dotacje i wsparcie dla prezenterów i niezależnych muzyków. Dużo się tu dzieje, wiele osób przenosi się z Nowego Jorku i innych miejsc, ponieważ życie jest tańsze i wciąż daje dużo możliwości rozwojowych.

Grałeś na historycznych płytach Ornette Colemana. Która jest Twoją ulubioną i dlaczego?

JT: Kocham je wszystkie, ale myślę, że „Dancing In Your Head” jest mi najbliższa, ponieważ od tego albumu zacząłem współpracę z Ornette Colemanem. To właśnie wtedy poznałem koncepcje pełne improwizacji kompozytorskiej w odniesieniu do pełnego zespołu i mojej gitary basowej.

Jaki był Ornette Coleman?

JT: Ornette Coleman był mistrzem muzyki, a także życzliwym i ciepłym człowiekiem. Był również bardzo pracowitym i poważnym kompozytorem, ciągle pisał i miał ścisłą etykę pracy. Szczególnie podczas prób, kiedy potrafiliśmy w rzeczywistości ćwiczyć jedną piosenkę przez 12 godzin dziennie. Bardzo nas pragnął przygotować, muzycznie na scenie improwizacja była w sercu tego, co robiliśmy. Długie próby sprawiły, że wszyscy jesteśmy świetnymi improwizatorami. Ornette pomógł nam oduczyć się ograniczeń zachodniej muzyki i nakłonił nas od znalezienia własnego, unikalnego głosu muzycznego. Dużo nauczyłem się o życiu i muzyce od Ornette Colemana. Będąc tak młodym, kiedy zacząłem z nim pracować, był dla mnie jak ojciec.

Kiedy i gdzie poznałeś Artura Majewskiego?

JT: Poznałem Artura, kiedy jego zespół przyjechał, aby zagrać w Filadelfii. Tak naprawdę nie wychodzę tak często, aby posłuchać muzyki. Tej nocy przyjaciel zaprosił mnie na koncert i cieszę się, że poszedłem. Doceniam sposób, w jaki Artur grał na swoim instrumencie i miał z nim bezpośrednie muzyczne zrozumienie.

Jak to się stało, że zdecydowałeś się z nim współpracować?

JT: Zdecydowałem, że chcę współpracować z Arturem po tym, jak zobaczyłem jego pasję do improwizacji i jego wiedzę na temat dźwięków trąbki i otoczenia. Po obejrzeniu jego występu w Filadelfii wiedziałem, że możemy bardzo dobrze komunikować się w muzyce razem. Bardzo się cieszę, że ta możliwość pojawiła się w Warszawie.

Co sądzisz o Vasco Trilli, z którym będziesz także grał na Jazz Jamboree?

JT: Będę podekscytowany graniem z perkusistą Vasco Trillą, ponieważ słyszałem, że jest poważnym i kompletnym muzykiem i perkusistą.

Masz swój własny festiwal. Czy możesz mi powiedzieć, jak to się stało, że postanowiłeś go zorganizować?

JT: Kilka lat temu miasto Filadelfia rozpoczęło program mający na celu podkreślenie historii jazzu Filadelfii i jej wkładu w światowy rozwój tego nurtu. Urodziło się tu wielu znanych i wpływowych muzyków jazzowych, którzy spędzili tu wiele czasu. O wiele więcej niż myślisz.

5 lat temu otrzymałem zaproszenie do ratusza na przyjęcie burmistrza z okazji Philadelphia's Jazz Appreciation Month i zostałem poinformowany, że moje zdjęcie zostanie umieszczone na wielkim plakacie, który będzie wyświetlany w mieście. Zostałem wybrany spośród wielu innych wpływowych muzyków jazzowych z Filadelfii. Pomyślałem też, że to zabawne, ponieważ nie zostałem poproszony o występ w ciągu miesiąca. Odbyło się wiele koncertów, ale nikt nie zaprosił mnie do gry. Postanowiłem więc zrobić własny koncert. Po otrzymaniu darowizny od filantropa w Filadelfii, miałem fundusze na utworzenie pierwszego festiwalu muzyki outsiderów od improwizacji i kreatywnego myślenia.

Byłem kuratorem, a mój partner pomógł mi z grafiką, administracją i logistyką. Wszystko udało się spiąć w ciągu 3 tygodni. Mieliśmy 25 wykonawców. Moim celem było zaoferowanie improwizatorom i kreatywnym muzykom miejsca do zaprezentowania się i podkreślenia ich wkładu w całą muzykę obecną w Filadelfii. Chciałem też zapewnić publiczności wrażenia jak z europejskiego festiwalu muzycznego, na którym występowałem od lat.

Wielu z tych muzyków może podróżować po świecie, ale nie bierze udziału w bardziej komercyjnych festiwalach tutaj w USA. W kwietniu tego roku odbył się nasz piąty festiwal i mieliśmy 5 wydarzeń z okazji naszej rocznicy. Ornettes Prime Time z udziałem Odeana Pope’a, Marshalla Allena i Sun Ra Arkestry. Od początku istnienia festiwalu pojawili się ponadto King Britt, John Zorn, Henry Grimes, James Brandon Lewis, Abe Speller, Will Calhoun, Vernon Reid, Elliott Sharp, Oliver Lake, Kelvyn Bell, Craig Harris, David Murray, Harriet Tubman. Właśnie mieliśmy nasz pierwszy międzynarodowy festiwal w Vancouver w BC i pracujemy nad innymi lokalizacjami na rok 2020.

Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

JT: Moje plany na przyszłość to dalsze praktykowanie mojej wiary i dążenie do bycia najlepszym człowiekiem, jakim mogę być.

Muzycznie pracuję nad kilkoma nowymi projektami i współpracą, której celem jest wydanie kilku interesujących albumów w 2020 roku. Odbędą się też koncerty z The Last Poets and the Band of Resistance w celu promocji naszej płyty “Transcending Toxic Times”. No i jest też nowe trio  sygnowane moim imieniem i nazwiskiem, a w którym występują też Gary Bartz i Ronnie Burrage. Będziemy razem koncertować.

Instagram_ ReddCarpetRoom
Twitter - Tacumasong
Facebook - Jamaaladeen Tacuma and Jam All Productions
Website: www.jamaaaladeenmusic.com