The Music of Wayne Shorter plays JLCO
Najsłynniejszy i kto wie czy nie najlepszy, jeśli w ogóle można kryteria sportowe przypisywać sztuce, big band świata Lincoln Center Jazz Orchestra ma w swojej misji zachować, poszerzać i wspierać jazz jako dobro światowej kultury i czynić to poprzez edukację, doradztwo prawne, ale przede wszystkim poprzez wykonywanie muzyki jazzowej zapisanej w kompozycjach największych jego twórców na przestrzeni całej historii gatunku.
Były więc nagrania muzyki Jelly’ego Roll Mortona, Duke’a Ellingtona, Theloniousa Monka, Charlesa Mingusa, Johna Coltrane’a przyszedł też czas aby uhonorować kolejnego wielkiego jazzowego twórcę Wayne’a Shortera. Był 2015, Shorter miał wówczas 81, przyjął zaproszenie Wyntona Marsalisa aby przez 3 wieczory, na scenie przy Lincoln Plaza grać na czele orkiestry. To był szczególny moment. Choć w karierze saksofonista miał okazję grać nie tylko najróżniejsze gatunki jazzu, ale także w najróżniejszych formułach osobowych, to nigdy wcześniej nie występował z klasycznym big bandem. Tak więc dla historyków pojawienie się podwójnego CD z wyborem wykonań z tamtych trzech wieczorów to niewątpliwie wielka gratka i rzecz warta co najmniej wyraźnego odnotowania.
Wart wzmianki jest także skład orkiestry. Piętnastu muzyków, każdy będący bardzo zajętym twórcą i wziętym sidemanem, a wśród nich tak solidni jazzmani jak Ryan Kisor, Marcus Printup, Walter Blanding, Ted Nash oraz będąca znakiem rozpoznawczym bandu sekcja rytmiczna, Dan Nimmer, Carlos Henriquez i Ali Jackson.
W sumie album składa się z 10 kompozycji, pochodzących z różnych okresów działalności Shortera, z pominięciem ostatniego okresu oraz epizodu współpracy z Weather Report. Nie wdawajmy się w tym miejscu w snucie podejrzeń czy to przypadek czy może celowe działanie i wyraz Marsalisowskiego desinteresment dla zarówno dla najnowszej muzyki Shortera, jak i tej, którą pisał w epoce najsilniej pachnącej woniami fusion. Ważne też by nie zniechęcał nas brak na track liście „Footprints”, Dance Cadaverous”, „Ana Maria” czy „El Gaucho”. Są inne piękne utwory, jak “Armageddon” (z płyty „Night Dreamer”), „Teru” ze słynnej Adam’s Aple w zwiewnej marsalisowskiej aranżacji, “Yes and No” (z Juju), “Diana” (z Native Dancer), “Mama G” z początkowego okresu kariery pod własnym nazwiskiem oraz trzy klasyki, “Hammer Head”, “Contemplation” i “Lost.”, które Shorter pisał będąc częścią legendarnej Jazz Messengers Arta Blakeya.
W sześciu utworach Shorter gra na tenorze, w pozostałych czterech, a więc “Dianie”, “Endangered Species”, “Lost” i “The Three Marias” na saksofonie sopranowym, a więc instrumencie na którym gra zdaniem wielu SHorter wpisała go na listę największych i najzacniejszych innowatorów.
Czy zatem potrzeba czegoś więcej? Choćnie jestem najbardziej zawołanym admiratorem koncepcji jazzu WYntona Marsalisa to powiem, że nie potrzeba! Bo jeśli komuś brakuje aranżacji pisanych przez Shortera, to niech sobie sięgnie do jego autorskich płyt, jeśli liczył, że usłyszy muzykę wychodzącą poza jazz, to niech powróci do abumu „Emanon” albo wcześniejszego „Without A Net”, tam jest jej w bród. W ujęciu Marsalisowskiej JLCO muzyka Shortera brzmi zdecydowanie jazzowo, wyrasta z historycznych koncepcji brzmieniowych i lokuje Shorterowskie utwory w takim właśnie klasycznym rzecz można continuum. Jeśli ktoś spodziewał się czegoś innego, to nie powinien po ten album sięgać. Zapewniam jednak, że gdy chcemy posłuchać jazzu na najwyższym poziomie to nie co kombinować i trzeba sobie tę płytę kupić i nie baczyć na cenę, ani koszty wysyłki. Ostatecznie jak powiedział kiedyś Wynton Marsalis nie znajdziecie nikogo, kto byłby w naszej muzyce na poziomie wyższym niż Wayne’a Shorter i raczej nie znajdziecie stricte jazzowej orkiestry, która dziś dałaby się porównać do JLCO .
Yes or No, Diana, Hammer Head, Contemplation, Endangered Species, Lost, Armageddon, The Three Marias, Teru, Mama G
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.