For the love of fire and water

Autor: 
Antoni Szczepański
Myra Melford's Fire and Water Quintet
Wydawca: 
Rogue Art
Data wydania: 
29.04.2022
Dystrybutor: 
RogueArt
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Myra Melford: piano and melodica Mary Halvorson: guitar Susie Ibarra: drums and percussion Ingrid Laubrock: tenor and soprano saxophones Tomeka Reid: cello

Zawsze interesują mnie artyści, których myślenie wykracza poza jeden gatunek muzyczny, poza jedną estetykę. Artyści, którzy potrafią oderwać się od tradycji muzycznej, w oparciu o którą ukształtowali swój styl. Jedną z takich postaci na światowej scenie muzyki improwizowanej jest Myra Melford. Liderka, kompozytorka, pianistka. W ciągu kilku dekad swojej kariery Melford wydawała płyty w najróżniejszych składach: solo, w duetach, triach, kwartetach, kwintetach. I choć skład z najnowszej płyty artystki, zatytułowanej For the love of fire and water, to także kwintet - nie jest to kwintet zwyczajny.

Zespół, funkcjonujący pod nazwą Myra Melford's Fire and water quintet to, mówiąc żartobliwie, dosyć gwiazdroska ekipa: Myra Melford (fortepian), Ingrid Laubrock (saksofon sopranowy, saksofon tenorowy), Mary Halvorson (gitara), Tomeka Reid (wiolonczela) oraz Susie Ibarra (perkusja). Iinstrumentalistki z tego zespołu to nie tylko szanowane artystki z dziedziny muzyki swobodnie improwizowanej ale także uznane liderki. Mamy tu więc prawdziwie wyborny skład. Zdarzało się już jednak w historii, znamy przecież takie przypadki, kiedy to obiecujące nazwiska na okładce płyty, często tworzące tak zwany all-stars-band, nie były wstanie spełnić dużych oczekiwań słuchaczy. Jak jest w tym przypadku? Wydaje mi się, że jest dobrze. Myra Melford w satysfakcjonujący sposób skompletowała swój najnowszy zespół i efekt ich działań wart jest zaciekawienia się i posłuchania płyty.

 

Muzyka zawarta na For the love of fire and water wydaje się być w głównej mierze swobodnie improwizowana, chociaż słychać tu momentami fragmenty skomponowane. Nie wykluczone też, że improwizacje zostały w jakiejś mierze wyreżyserowane, czy też wywiedzione od jakichś koncepcji, pozostaje to jednak słodką tajemnicą zespołu. Wszystkie instrumentalistki na płycie dysponują charakterystycznymi brzmieniami, co przekłada się na intrygujące brzmienie całego zespołu. Każda z Pań jest bardzo doświadczonym muzykiem, stąd ich spotkanie pełne jest porządnej dawki interakcji i wzajemnego słuchania. A o to przecież w muzyce free improvised chodzić powinno.

Lubię bywać przez muzykę zaskakiwany i takie też odczucia towarzyszyły mi podczas słuchania For the love of fire and water. Części skomponowane są raczej mało konwencjonalne i choć momentami tęskniłem za jakimiś fragmentami może bardziej lirycznymi, to ilość zmian narracji, a także ekspozycji nowych części, pozwoliła mi nie tracić uwagi i ainteresowania muzyką. Melford - co zauważyłem słuchając innych płyt firmowanych jej nazwiskiem - lubi oddawać swoim muzykom naprawdę dużo przestrzeni do improwizacji. Usłyszymy tu więc na przykład kilka duetów, które pozwalają w pełni docenić współbrzmienia charakterystycznych, jak już wspomniałem, instrumentalistów. Nie miałem po przesłuchaniu tej płyty uczucia przesytu czy też zmęczenia, jak to czasami niestety bywa w przypadku muzyki free improvised. Minimalistyczne podejście do improwizacji (oczywiście nie cały czas) pozwala wsłuchać się w interakcję i muzyczne dialogowanie instrumentalistek. Balans między częściami improwizowanymi i skomponowanymi również wydaje się być przemyślany, nie ma na tej płycie dłużyzn, czy dźwiękowego wyżywania się. Ekspresja muzyków wydaje się służyć muzyce, a nie indywidualnym potrzebom.

W mojej opinii For the love of fire and water spełnia pokładane w tym albumie nadzieje i pokazuje, że pięcioro doświadczonych i dojrzałych artystów jest w stanie zaproponować nam muzykę eksperymentującą, poszukującą i przede wszystkim ciekawą. Warto przesłuchać całą płytę chociażby dla zaskoczenia, które wywołuje utwór ostatni, zabierający nas w zupełnie inny klimat. Nie chcę jednak zdradzać zbyt dużo. Album jak najbardziej godny polecenia - nie tylko dla fanów obecnych na nim instrumentalistek. To po prostu dobra, dojrzale zaimprowizowana i ciekawie zagrana muzyka.

I (7:53), II (2:11), III (3:17), IV (5:21), V (2:40), VI (4:26), VII (6:25), VIII (2:56), IX (4:16), X (4:50)