Love in Exile

Autor: 
Maciej Karłowski
Arooj Aftab / Vijay Iyer / Shahzad Ismaily
Wydawca: 
Verve
Dystrybutor: 
Universal
Data wydania: 
24.03.2023
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Arooj Aftab - voice / Vijay Iyer - piano synth, Shahzad Ismaily - electric bass, electronics

Idealna płyta dla ludzi kochających muzykę nieoczywistą, ale jednocześnie nie będącą eksperymentem. Znakomity album dla wszystkich ceniących kobiecy głos z przestrzeni orientalnych snujący opowieść daleką od zaszufladkowania jako muzyka etniczna.

Love in Exile to w ogóle bardzo udany album. Czarodziejski można śmiało powiedzieć. Rozpięty pomiędzy językiem urdu, śpiewem pakistańskim, syntezatorowymi interwencjami niemal z muzyki minimalnej, eterycznymi partiami fortepianu brzmiącymi poza jazzowym kontekstem a gitarą basową niekiedy schodzącą tak nisko, że ziemia się odrobinę trzęsie, ale nie wali na głowę. Ileż tu przestrzeni! Ile miejsca dla każdego! Ile umiaru i w końcu, ile inspirującej nieoczywistości!

 

To oczywiście nie jest płyta jazzowa i całe szczęście, że żadnego z muzyków nawet nie zaświerzbiło, żeby w stronę jazzu spojrzeć! Ba nawet w tej niejazzowości tkwi największy jej urok, choć sprawiedliwie trzeba powiedzieć, że powstała w metodzie pracy z jazzu zapewne w jakiejś mierze się wywodzącej, bo ostatecznie, całość została nagrana w jednym podejściu, bez posprodukcyjnych editów i ulepszeń na zasadzie niech się spotkają! Są muzykalni, mają szerokie horyzonty, konieczny kunszt i erudycję! Niech grają wokół siebie, niech reagują na zdarzenia i nie ograniczają się do konwencji. Żadnej konwencji, nawet tej piosenkowej.

Jako trio silnych indywidualności, pakistańska śpiewaczka Arooj Aftab, amerykański pochodzenia indyjskiego pianista Vijay Iyer i mieszkający w USA Pakistańczyk Shahzad Ismaily działają od kilku lat, ale Love Exile to ich pierwsza płyta! To jest dopiero debiut wydawniczy! Szkoda tylko, że jak gdzieś w trawie piszczy band nie ma zamiaru dalej wspólnie działać. Szkoda, ale może wcale nie szkoda, po właśnie nagrali piękną, tajemniczą i uduchowioną muzykę. Szkoda byłaby o wiele większa, gdyby potencjał takich na kolejnych albumach zgubić. Cieszmy się więc tym co mamy i nie patrzmy na okładkę. W żadnym calu nie dorównuje muzyce!

To Remain/to Return, Haseen Thi, Shadow Forces, Sajni, Eyes of the Endless, Sharabi