Recenzje

  • Incantations

    Bardzo jazzowa, nowojorska produkcja z Tony Malabym, jako zasadniczym tytułem wykonawczym. Temu już nie młodemu saksofoniście przypiąłem onegdaj łatkę bardzo kompetentnego rzemieślnika i niech tak już pozostanie. Do kwartetu Paloma Recio zaprosił sprawną sekcję (Opsvik, Waits) i ciekawego gitarzystę z prądem Ben Mondera. Z jego chwilami bardzo nieśpieszną narracją zetknąłem już jakieś dwadzieścia lat temu, gdy jako początkujący fan dźwięków nieoczywistych, z lubością zachwycałem się nowojorską sceną Downtown.

  • In motion

    Choć perkusista Richard Poole jest wymieniony jako pierwszy na okładce albumu „In Motion”, to większą uwagę skupią na sobie najpewniej jego znakomici towarzysze: pianistka Marilyn Crispell i kontrabasista Gary Peacock. Ten gwiazdorski duet spotkał się już nie raz – choćby podczas realizacji wspólnych płyt dla wytwórni ECM. Ich album z Poole'm, wydany przez szwajcarską Intakt Records, to pierwszy owoc pracy tria w tym składzie.

  • Blue Moon

    Ahmad Jamal ma 86 lat. To dla artysty bardzo trudny wiek, w którym łatwo może zamienić się we własną karykaturę i rozmienić na drobne. Ahmad Jamal ma 86 lat, ale myślę, że tak naprawdę ma kilkadziesiąt mniej. Zawsze trudno przychodzi mi zapoznawanie się z nową płytą lubianego, ale wiekowego już, artysty. Często towarzyszy temu nieprzyjemne poczucie obawy przed rozczarowaniem. Płyta „Blue Moon” to zupełnie inna sprawa.

  • Claws And Wings

    Nietypowa płyta w dyskografii znanego wiolonczelisty i kompozytora, długoletniego współpracownika Johna Zorna, nagrana w trio z udziałem Sylvie Courvoisier oraz Ikue Mori, od wielu lat aktywnych artystycznie osobowości nowojorskiego Downtownu, jest w swojej istocie elegią dedykowaną zmarłej żonie artysty. Muzyka oparta na neoklasycznych wątkach melodycznych, powściągliwa emocjonalnie, zrównoważona harmonicznie, z wyraźnie zarysowaną linią melodyczną i dyskretną, acz wyrafinowaną elektroniką w tle, bliska jest twórczości minimalistów niż współczesnej muzyce improwizowanej.

  • In side Shout

    Tomasz Gadecki i Marcin Bożek to duet bardzo wytrwały. Funkcjonowanie nieco na uboczu nielicznej i, co tu dużo ukrywać - niszowej sceny polskiego free-improv wymaga sporej determinacji, mimo to muzycy nie ustają w regularnym działaniu i konsekwentnym samodoskonaleniu artystycznego języka. W przyszłym roku Olbrzym i Kurdupel będzie świętował dekadę scenicznej obecności, i choć praca w duecie pozostaje wciąż na pierwszym miejscu, wycieczki w kierunku kooperacji z innymi artystami zdarzają się im coraz częściej.

  • Black Orpheus

    Przykre to okoliczności, gdy nowo wydany album należy skomentować w kontekście niedawnej śmierci występującego na nim artysty. Komentarz nabiera jeszcze większego ciężaru, gdy dotyczy on płyty stanowiącej zapis jego ostatniego koncertu, który do tego był występem solowym. A w muzyce improwizowanej gra solo to wyjątkowa płaszczyzna dla prezentacji tego, co najbardziej intymne w duszy twórcy. Taki kontekst dotyczy albumu „Black Orpheus” Masabumiego Kikuchi, wydanego niespełna rok po śmierci tego wyjątkowego pianisty.

  • Six Months And Ten Drops

    Bez pracy nie ma kołaczy. Zwolennikiem tego prostego przysłowia jest najwyraźniej Tomasz Dąbrowski: polski trębacz z Kopenhagi, który w tym roku wydał już trzy albumy studyjne.  Ostatni z nich -  Six Months And Ten Drops - to krótka próba zobrazowania jak szerokim i niejednoznacznym zjawiskiem jest muzyka free. Powołany do tego zespół FREE4ARTS zdecydowanie wie z jak wielu, różnorodnych źródeł należy czerpać, aby tworzyć ją w pełni syntetyczny sposób.

  • Delusions

    W opublikowanym na Jazzarium.pl felietonie “10 powodów, dla których zapamiętam 2015 rok”, pisałem o tym, co najbardziej przykuło moją uwagę w muzyce jazzowej w minionych dwunastu miesiącach. Pojawiło się w nim sporo różnych wątków, a swoją uwagę skupiłem głównie na dokonaniach rodzimych artystów. W tekście jako pierwszoplanowego muzyka tamtego okresu wymieniłem kontrabasistę Ksawerego Wójcińskiego.

  • Alive Out There

    Jakiś czas temu miałem przyjemność pisać na łamach jazzarium na temat płyty "Embrace The Wild" firmowanej przez zespół Mike Parker's Unified Theory. Nazwa zespołu jest swoistym muzycznym credo lidea, który stara się w swoich kompozycjach połączyć różne stylistyczne fascynacje. Pochodzący z Nowego Jorku basista znalazł swój drugi dom w Krakowie, docenił aktywne, młode środowisko krakowskiego jazzu. Przedstawicielem tegoż jest Sławek Pezda, saksofonista , który zasłużenie zdobywa uznanie swoją grą w The Flash! czy PeGaPoFo (grał również na wspomnianej wyżej "Embrace The Wild").

  • Fredensborg

    Państwo zapewne doskonale wiedzą, co to jest za płyta. Wystarczy przeczytać nazwiska, wypisane na okładce wielką czcionką, a wszystko staje się mniej więcej jasne. Dzicy faceci znów się ujawnili.  

  • Ardent

    Augusti Fernandez występował wiele razy w Krakowskiej Alchemii, miałem szczęście być świadkiem wielu z tych koncertów, poznać go jako muzyka wybitnego, mistrza radykalnej improwizacji, otwartej formy, niestrudzonego poszukiwacza nowych sonorostycznych rozwiązań. Każdy koncert był oczywiście niespodzianką, ale nie było wielkim zaskoczeniem to, że Augusti potrafił spędzić cały set nie dotykając nawet klawiatury, ale schowany pod pokrywą fortepianu, demiurg szarpiący struny.
  • She Sleeps, She Sleeps

    Rok bez Gustafssona byłby rokiem straconym. Wie o tym zarówno duża część czytelników jazzarium, jak również sam zainteresowany. Jeżeli Mats swą grą zamienia rzeczy w popiół, to bynajmniej nie po to, by cokolwiek w nim zasypywać. Tutaj chodzi raczej o użyźnianie gleby. Sezon wydawniczy 2016 saksofonista zainaugurował więc bardzo szybko płytą She Sleeps, She Sleeps, przygotowując jednocześnie grunt pod kolejne - z trzecią odsłoną Fire! Orchestry na czele.

  • A New Kind Of Dance

    Mike Reed, częsty bywalec poznańskiego Made In Chicago, to niezwykle aktywny i pracowity muzyk. Jego doskonały tegoroczny koncert na rzeczonym festiwalu (Flesh and Bones), skutkował u mnie osobiście m.in. wejściem w stan posiadania stosunkowo świeżego krążka Nowy Rodzaj Tańca, jego stałego w sumie projektu (przepraszam, nie znam lepszego określenia) – Ludzie, Miejsca i Sprawy.

  • Take Me to The Alley

    To z pewnością najbardziej zmysłowy baryton naszych czasów, a może i w historii muzyki w ogóle. Status Gregory’ego Portera pozostaje niezagrożony. To za sprawą czwartego w karierze, a drugiego dla wytwórni Blue Note albumu „Take Me to The Alley”, na który spojrzeć należałoby co najmniej z dwóch perspektyw.

  • Maggid

    Ich pierwszy album był spontanicznym przedsięwzięciem, zarejestrowanym podczas II. Festiwalu Nowej Muzyki Żydowskiej. Spontaniczny sukces. Ich drugi album, to muzyka bardziej przemyślana, zaplanowana, więc i  rozbudowana. Godna jeszcze większej uwagi. Trio Sefardix (bracia Oleś i Jorgos Skolias) nagrało album Maggid – muzykę ponownie zainspirowaną kulturą Morza Śródziemnego, tym razem wykraczającą jednak poza motywy sefardyjskie.

Strony