Hamburg '72
Ze sporą dozą prawdopodobieństwa można założyć, iż każdy, kto czyta te słowa, mógłby wymienić przynajmniej kilka słynnych albumów jazzowych, których nieznajomości się wstydzi. Jazzowe listy TOP 100 i inne zestawienia bezlitośnie weryfikują dobre samopoczucie wielu fanów, którym zdaje się, że muzeum jazzu przemierzyli wzdłuż i wszerz. Sądzę jednak, że płyta „Hamburg' 72” nie zginie pośród dziesiątek płyt do odsłuchania.
Nie stanie się tak z tej prostej przyczyny: choć zawiera materiał z koncertu Keitha Jarretta, Charliego Hadena i Paula Motiana zagranego przez nich przed ponad czterdziestoma laty, to została ona wydana dopiero w 2014 roku. Jest to więc płyta nowa, a jej ukazanie się wzbudziło nie lada sensację i można ją już zaklasyfikować jako klasyczną dla gatunku. Album ten bowiem to spektakularna jazzowa celebra. Wielowątkowość kompozycji, ich emocjonalne urozmaicenie, swoista nagłość muzycznych zdarzeń, fascynująca spontaniczność gry – te wszystkie cechy czynią „Hamburg' 72” płytą pełną wolności, bycia poza czasem i przestrzenią, z dala od oczekiwań i konwencji. Tu zdarzyć może się wszystko.
Otwiera ją kompozycja „Rainbow”, gdzie rozbudowanej narracji Jarretta z nie mniejszą pomysłowością i muzyczną siłą towarzyszą Haden i Motian. Utwór kończy się pełnymi rozmachu, spektakularnymi akordami fortepianu, które prowadzą nas do kolejnej kompozycji: „Everything That Lives Laments”. W niej Jarrett sięga po flet, Motian po rozmaite perkusjonalia zaś Haden operuje dźwiękami swojego kontrabasu w wysokich rejestrach. Tytułowy lament jest przejmujący, wydaje się być pierwotnym krzykiem nieszczęścia, wyrazem ponadczasowego cierpienia. „Piece For Ornette” to bezkompromisowy free jazz, w którym Jarrett przy rozpędzonym akompaniamencie sekcji prezentuje pełne histerycznej ekspresji frazy, mogące przywieść na myśl grę Janusza Muniaka na płycie „Purple Sun” Tomasza Stańki. Następny utwór – „Take Me Back” – przynosi odprężenie: muzycy pozwalają sobie na nieco zabawy, prowadzą błyskotliwe dialogi, a dynamiczny rytm mógłby nawet posłużyć do tańca. Drobiazg „Life, Dance” stanowi improwizowane ogrywanie tematu napisanego przez Jarretta, zaś „Song For Che” to rozbudowana, jazzowa suita, w której każdy z muzyków, w skupieniu, zwierza się, krzyczy, płacze …
Szef ECM Manfred Eicher, podejmując decyzję o wydaniu zarejestrowanego w 1972 roku koncertu, ofiarował fanom muzyki improwizowanej wspaniały prezent. Pytanie, jakie jeszcze skarby trzymane są pod kluczem w monachijskiej wytwórni?
Rainbow; Everything That Lives Laments; Piece for Ornette; Take Me Back; Life Dance; Song for Che
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.