Black Orpheus
Przykre to okoliczności, gdy nowo wydany album należy skomentować w kontekście niedawnej śmierci występującego na nim artysty. Komentarz nabiera jeszcze większego ciężaru, gdy dotyczy on płyty stanowiącej zapis jego ostatniego koncertu, który do tego był występem solowym. A w muzyce improwizowanej gra solo to wyjątkowa płaszczyzna dla prezentacji tego, co najbardziej intymne w duszy twórcy. Taki kontekst dotyczy albumu „Black Orpheus” Masabumiego Kikuchi, wydanego niespełna rok po śmierci tego wyjątkowego pianisty.
Z takimi artystami u boku, jak Paul Motian, Elvin Jones, Gary Peacock czy Sonny Rollins, przez lata wykonywał on muzykę niekonwencjonalną, odważną, wobec której klasyfikacja gatunkowa jest cokolwiek nie na miejscu. Nie inaczej sprawa wygląda z „Black Orpheus”, gdzie mamy do czynienia z jedenastoma utworami: dwiema kompozycjami oraz dziewięcioma improwizacjami. Introwertyczny Kikuchi kreuje je w skupieniu, w pełni samodzielnie wytyczając eksplorowane przestrzenie. Jego muzyka oddycha jego oddechem, zaś klarownemu głosowi fortepianu nieraz towarzyszą chropowate odgłosy samego artysty.
Z początku wydaje się, że „Black Orpheus” wypełniać będzie dojrzała subtelność i mądry minimalizm. Ale takie oczekiwanie szybko okazuje się nietrafione, bowiem Kikuchi zabiera słuchacza we wcale niełatwą przeprawę. Wybrzmiewające harmonijne akordy są dla niego ważne, ale nie mniej istotne są dźwięki niedoskonałe, swego rodzaju oberwania i uskoki. Pośród szerokich muzycznych panoram i podniosłych fraz pojawiają się błądzące arabeski, niespodziewane zapętlenia, groźby upadku w przepaść. Niespiesznie budowane impresjonistyczne nastroje Kikuchi burzy silnym kontrastem, sekwencją transową, ekspresyjnym uderzeniem. W jego pianistyce Debussy spotyka się ze Stockhausenem.
Tym samym jedenaście utworów, które Kikuchi prezentuje, to jedenaście epizodów, których wyłącznym autorem jest Japończyk. Jego jakże osobisty styl podany na 70-minutowym albumie stanowi wyzwanie, za podjęcie którego słuchacz otrzymuje największą nagrodę: spotkanie z oryginalnym twórcą, poważnie traktującym i siebie, i odbiorcę.
1. Tokyo Part I; 2. Tokyo Part II; 3. Tokyo Part III; 4. Tokyo Part IV; 5. Tokyo Part V; 6. Black Orpheus (Manhã de Carnaval) 7. Tokyo Part VI; 8. Tokyo Part VII; 9. Tokyo Part VIII; 10. Tokyo Part IX; 11. Little Abi
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.