Recenzje

  • Hidros 6 – Knockin’

    12 zapaleńców improwizacji właśnie dokonało kolejnego dzieła: obszernie wydany materiał, w postaci ośmiu albumów (w tym film DVD, dwa LP i pogrupowane nagrania solo).  Hidros 6 – Knockin’ to materiał nagrany przez NU Ensemble, Matsa Gustaffsona. Dziwny i hałaśliwy free jazz od zawsze wydawał mi się interesujący. W tym przypadku jest nie tylko ciekawy, ale też niebywale estetyczny. To po prostu kawał dobrej muzyki.

  • Return of the Jazz Communicators

    Gdy sięga się po nowy album artysty mającego za sobą przeszło pięć dekad muzycznej kariery – jak jest to w przypadku Louisa Hayesa – to obok naturalnego zainteresowania płytą, ktoś mógłby też powątpiewać w to, czy tak doświadczony muzyk może mieć jeszcze cokolwiek ciekawego do zaoferowania swoim słuchaczom.

  • Tear The Roof Off

    Grooviący funk, elementy drum ’n’ bass, popisy MC, zabawa elektroniką – wszystko spięte jazzową klamrą.  Tear The Roof Off, to tytuł drugiego albumu Schmidt Electric.  Na albumie, zmianie uległa nie tylko nazwa dotychczasowego składu Piotra Schmidta (dawniej – Piotr Schmidt Electric Group). Pojawiła się również konwencja rozszerzenia granic polskiej sceny jazzowej. Czy te aktualizacje wyszły muzykom na dobre?

  • Lightning Over Water

    Ken Vandermark i Paal Nilssen-Love są trochę jak stare dobre małżeństwo. Pracują ze sobą w różnych konstelacjach już tak długo i znają się tak doskonale, że jeden drugiego nie jest już chyba w stanie niczym muzycznie zaskoczyć – a mimo to wciąż się sobą nie znudzili. Najcelniej bodaj świadczy o tym ich długoletnia działalność w duecie, w przypadku której trudniej niż gdzie indziej o częste urozmaicenia czy też nowe inspiracje. A jednak – chociaż od zestawienia Vandermark/Nilssen-Love panowie robią sobie coraz dłuższe przerwy, to na zawieszenie tej formuły na razie się nie zanosi.

  • Aura

    Aura, najnowsza płyta RGG jest wielkim sukcesem zespołu. Wiadomo wydać album w OKEH Records, w wydawnictwie istniejącym od 1918 roku, która wydawała niegdyś Louisa Armsotornga, niedocenianego u nas ciągle Bixa Beiderbecka czy wielkiego Ahmada Jamala, a teraz błyszczy albumami Sonny’ego Rollinsa, Billa Frisella, Dee Dee Dridgewater czy Branforda Marsalisa to jest coś.

  • Qui Pro Quo

    Qui pro quo to łacińska sentencja oznaczająca nieporozumienie będące efektem wzięcia kogoś za inną osobę. Równie dobrze pomyłka może dotyczyć rzeczy czy zdarzeń. Takie błędy zdarzają się nam niemal na każdym kroku, wywołując niekiedy zabawną konsternację.

  • Essence of Mystery

    W cieniu Billy’ego Cobhama, dysponującego najpotężniejszym brzmieniem i grającego najbardziej widowiskowo perkusity, żyło sporo wysokiej klasy perkusistów. Cobham zbratał się jednak z McLaughlinem i wspólna gra w Mahavishnu zapewniła mu dożywotnią populnarość. Mouzon z Coryellem aż tak dużego szczęścia nie mieli. Ale tak naprawdę nie wiem co stanęło na przeszkodzie, żeby Mouzon był wymienieny chórem obok Billa, bo grał iście po wirtuozowski – raz szybko i głośno, raz z etniczną delikatnością.

  • The String of Horizons

    Powiem szczerze, że powiedzenie czegokolwiek o tej płycie wymagało ode mnie przesłuchania jej wiele razy. A i tak trudno o niej mówić. Bo jest to płyta wymagająca. Wymagająca przez to, że doskonała i jednocześnie niełatwa.

  • Chapters

    Po czym najłatwiej poznać klasowych muzyków jazzowych? Po tym, że grając razem, nigdzie się nie spieszą oraz zachowując spokój, wytrwale poszukują różnych form swobodnej wypowiedzi. Ta sztuka, co trzeba przyznać, udaje się jednak nielicznym.

  • Invitation To Openess

    Kilka ostatnich roczników lat 60. i kilka pierwszych lat 70. ma coś w sobie z epoki odkryć geograficznych. Ruszano w nieznane, odkrywano rzeczy, o których wcześniej nikt nie śnił, poznawano smaki i przyprawy, które diametralnie zmieniały proste potrawy. To taki okres, w którym znany głównie z soulowo-bluesowych wokaliz i gry fortepianie muzyk mógł na chwilę zmienić swoje oblicze i zanurzyć się w mistycznym, elektrycznym fusion.

  • Flutistry

    Zarejestrowana w 1990 roku we włoskim studiu nagraniowym Barigozzi płyta Flutistry to krążek ze wszech miar wyjątkowy. Mamy bowiem do czynienia z unikatowym ansamblem złożonym z czterech flecistów.

  • Emphasis & Flight

    „Folkowy jazz osadzony w bluesie”. Tak sam Jimmy Giuffre lubił określać swoją muzykę. Pod tymi skromnymi, wydawałoby się, słowami kryją się jednak rewolucyjne przemiany, których to klasyczne trio, w klasycznych koncertach z 1961 roku, jest doskonałym wyrazem.

  • Popyt

    Pierwsze albumy w karierze często przypominają papierki lakmusowe. Oczekujemy, że posłużą do wykrycia stężenia substancji potocznie zwanej "talentem". W przypadku płyty kwartetu Mateusza Pałki i Szymona Miki nasza percepcja gwałtownie zmienia swoje zabarwienie. Jest talent, pomysł, lekkość, chciałoby się powiedzieć - szlachetność w brzmieniu. Imponuje nie tylko wysoki poziom instrumentalny, ale przede wszystkim jakość kompozycji.

  • Symmetries

    Barry Guy to bezwzględnie jeden z najwspanialszych wizjonerów, a jednocześnie wirtuozów kontrabasu w nowoczesnej muzyce jazzowej. Prawdę mówiąc, z tym jazzem to lekka przesada, bowiem jazzu jako takiego muzyk ten nigdy nie grał.

  • Bird Calls

    Rudresh Mahanthappa znany jest z tego, że o swoich korzeniach opowiada z dużą ochotą. Czynił to już wielokrotnie, włączając elementy tradycyjnej muzyki południowych Indii w wiele spośród płyt, które dotychczas pod jego nazwiskiem się ukazały. Nie inaczej sprawa się miała z jego poprzednimi nagraniami wydanymi pod szyldem wytwórni ACT – Samdhi oraz Gamak. Tytuł najnowszej płyty z tej serii nie brzmi już co prawda egzotycznie, ale też o innego rodzaju korzenie tym razem chodzi.

Strony