Ad Rem
Kiedy zastanawiałem się nad tym, jak zacząć recenzję drugiej płyty ELMY, dosyć długo nie mogłem znaleźć słów, które choć w minimalnym stopniu oddawałyby sedno muzyki polsko-fińskiego kwartetu. “Ad Rem” będące drugą odsłoną tego projektu, skłoniło mnie do przemyśleń na temat istoty improwizacji i jej postrzegania. Kontekst ten, jak sądzę, jest kluczowy dla zrozumienia oryginalnego zamysłu twórczego następcy “Hic Et Nunc” wydanego przez słowacką wytwórnię Hevhetię.
Improwizacji nie należy odnosić tylko do jazzu, ale na potrzeby tego tekstu zrobimy wyjątek. Wszak album ELMY najwięcej wspólnego ma właśnie z tym nurtem muzycznym. Improwizowany jazz zazwyczaj kojarzy się z czymś gwałtownym, hałaśliwym i pełnym zwrotów akcji. W przypadku “Ad Rem”, a więc kolejnego już wydawnictwa eksperymentującej wokalistki ELMY, swobodna forma nie przynosi jednak muzyki stricte awangardowej, arcytrudnej do udźwignięcia dla słuchacza. Punktem wyjścia dla oryginalnej wypowiedzi artystycznej kwartetu jest głos ELMY, który funkcjonuje tu na zasadzie głównego instrumentu i siły napędowej. Towarzyszą jej znani z poprzedniego wydawnictwa fiński trębacz Verneri Pohjola, pianista Dominik Wania oraz kontrabasista Maciej Garbowski. Efektem jest wysublimowana muzyka o szerokim wachlarzu emocjonalnym. Raczej spokojna, melancholijna, momentami wycofana, dużo rzadziej - dynamiczna i chropowata. Poszczególni muzycy odnajdują się w nawiązywaniu dialogów instrumentalno-wokalnych, a szczególnie dobre wrażenie robi Dominik Wania z powodzeniem stosujący zasadę, że czasami mniej znaczy lepiej. Odnosi się ona zresztą do muzyki zawartej na “Ad Rem”, gdzie każdy dźwięk wybrzmiewa w pełni i urzeka swoją barwą.
1. I’m Ready, 2. REM I, 3. REM II, 4. REM III, 5. REM IV, 6. REM V, 7. REM VI, 8. REM VII, 9. REM VIII, 10. REM IX, 11. REM X, 12. REM XI
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.