Recenzje

  • Travelogue

    Zagorzali fani Joni Mitchell nie będą zadowoleni biorąc w ręce ten krążek słynnej pieśniarki. Nie będą zadowoleni, ponieważ ich ulubienica tak daleko odeszła od swej muzycznej codzienności, czyli: małych składów, leniwie toczących się piosenek zaaranżowanych na gitarę, bas oraz perkusję, w których głównie eksponowanym komponentem jest głos artystki i tekst.

  • Christian aTunde Adjuah

    Dzięki bogu za Christiana Scotta. Urodzony w Nowym Orleanie, wykształcony w Berklee i stacjonujący na Manhattanie trębacz wydaje się ucieleśniać wszystko, co w jazzie najcenniejsze. Tak muzycznie jak intelektualnie. W czasach jazzowego postmodernizmu, gdy Nicholas Payton ogłasza koniec historii, a różni muzycy wydzierają sobie nawzajem jedyną słuszną definicję jazzu, Scott jest jak powiew świeżego powietrza.

  • After Bach

    Brad Mehldau zmierzył się z czterema preludiami Bacha, a także jedną fugą ze słynnego cyklu „Das Wholtemperierte Klavier”. Na tej kanwie zbudował wirtuozowski solowy album, do którego dodał pięć własnych kompozycji, zainspirowanych bachowską polifonią. „After Bach” to zbiór niezwykły. Przy czym daleko mu do popularnej dziś konwencji „bach na jazzowo”. To po prostu przepiękna, nieśmiertelna polifonia, której od ponad trzystu lat uczy nas wielki Jan Sebastian.

  • Your Queen is a Reptile

    W siłowym dążeniu do stworzenia wiecznie pożądanej nowej jakości w muzyce wielu twórców zapędza się w bardzo odległe rejony, tymczasem najskuteczniejszą metodą często okazuje się zwrócenie się do wewnątrz i spojrzenie wstecz. To twórcze nawiązanie do własnych korzeni kulturowych w wielu wypadkach owocuje powstaniem muzyki prawdziwie świeżej i interesującej, zwłaszcza, gdy za rzecz biorą się twórcy tak kreatywni, jak Shabaka Hutchings.

  • The Study Of Touch

    Krytyczny tekst na temat najnowszej płyty Django Batesa – „The Study Of Touch” na pewno pianiście nie zaszkodzi, ponieważ w swojej dyskografii ma wystarczająco wiele nagrań dobrych, aby ta jedna recenzja nie zmąciła artystycznego wizerunku jednego z najbardziej kreatywnych twórców brytyjskiej sceny jazzowej.

  • When I Come Across

    Trębacz Tomasz Dąbrowski, jakkolwiek uznaję również jego inspiracje sięgające wprost do tradycji jazzowej, to dla mnie jednak głównie zabójczo konsekwentny i bezkompromisowy improwizator. Protoplasta, a nader wszystko wiodący przedstawiciel niejednokrotnie opisywanego "polskiego zaciągu" w nie tak znowu odległej Danii, regularnie odwołującego się w swojej twórczości do kreatywnej, nieschematycznej, opartej przede wszystkim na wielkiej otwartości, idei europejskiej muzyki improwizowanej.

  • Peace Planet & Box Of Light

    Kompozytor i perkusista Whit Dickey zgromadził już spory katalog nagrań jako lider zespołów, a także jako współpracownik zapewne kilkudziesięciu innych. Współpracował do tej pory między innymi z Davidem S. Warem, Matthew Shippem, Ivo Perelmanem czy Joe Morrisem. “Peace Planet & Box of Light” zostało nagrane przez jego dwa kwartety, których składy różnią się między sobą. Whit Dickey i saksofonista Rob Brown są wspólnymi mianownikami dla obu zespołów.

  • Combobulated

    Tom Rainey stale wprowadza nowe pomysły do swojego muzycznego menu. Na “Combobulated” ten trend zostaje podtrzymany. Przy okazji dołączają do niego saksofonistka Ingrid Laubrock i gitarzystka Mary Halvorson. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że te postaci razem i osobno gwarantują moc wrażeń ze słuchania ich ekscytujących i złożonych improwizacji.

  • Columbia Icefield

    Amerykański trębacz Nate Wooley, to muzyk, którego dokonania artystyczne śledzimy wyjątkowo skrupulatnie. Czas zatem na kolejny odcinek muzycznych przygód z jego udziałem. Tak się składa, że jeśli Wooley rejestruje ostatnimi czasy dźwięki po drugiej stronie Atlantyku, na ogół jest to muzyka komponowana, gdzie proces improwizacji jest tylko pewnym skutkiem działań przedprodukcyjnych. Sięgamy więc po album Columbia Icefield.

  • Noise of Our Time

    „Noise of Our Time” – taki tytuł nosi premierowy krążek kwartetu, który narodził się podczas rezydencji Kena Vandermarka w nowojorskim klubie The Stone przed dwoma laty. Wówczas po raz pierwszy Amerykanin wyszedł na scenę w towarzystwie trębacza Nate'a Wooley'a, pianistki Sylvie Courvoisier i perkusisty Toma Rainey'a. Rok później zebrali się ponownie – już nie podczas koncertu, ale w studiu nagraniowym, czego owocem jest wydany właśnie przez szwajcarską wytwórnię Intakt album.

  • Lucidity

    Nawet trwając w uwielbieniu dla obecnego w muzyce improwizowanej czy też jazzie elementu nieprzewidywalności dobrze jest móc czasem poobcować z pewnikami. Istnieją na szczęście muzycy, którzy może niespecjalnie gustują w sprawianiu niespodzianek, ale jeśli już coś wypuszczą, sięgnąć po to można bez mrugnięcia okiem. Do tej grupy bez wątpienia należą skandynawowie z Atomic.   

  • Slavic Spirits

    Recenzja, którą piszę, jest bardziej krótką polemiką niż opisem płyty. Nadaję tekstowi taki, a nie inny ton, gdyż peanów wygłaszanych na temat “Slavic Spirits” namnożyło się już sporo i wciąż wyrastają jak grzyby po deszczu. Moje krytyczne podejście nie oznacza jednak, że źle oceniam ten album. Chciałbym to już na wstępie zastrzec, a świadczy o tym, np. moja ocena. W tym przypadku uważam jednak, że nie warto nadmuchiwać balonika i wygłaszać płomiennych mów, bo balonik może pęknąć. Lepiej zejść na ziemię i spojrzeć na to całe zamieszanie z lekkim dystansem.

  • Anguis Oleum

    Nowojorskiego alcistę Tima Berne’a nie zaliczylibyśmy do nadmiernie pracowitych muzyków, wszakże w ramach swojej bieżącej formacji Snakeoil, dostarcza nam nowe płyty dość regularnie. Po trzech studyjnych ujawnieniach w ramach monachijskiego ECM, tym razem edycja koncertowa, zrealizowana przez osobistą wytwórnię Tima – Screwgun Records, w edycji limitowanej, dwustu sztukowej.

  • Crepuscule In Nickelsdorf

    Z pewnością jednym z najważniejszych wydarzeń koncertowych bieżącego roku, z punktu widzenia miłośników muzyki improwizowanej, była obecność Evana Parkera i jego niezwykłego przedsięwzięcia artystycznego pod nazwą Electro-Acoustic Ensemble na 14. edycji warszawskiego Festiwalu Ad Libitum.

  • Littlefield Concert Hall Mills College

    Kiedy myślimy Roscoe Mitchell najczęściej pierwszym co przychodzi do głowy to Art. Ensemble Of Chicago. AEC wisdomo band słynny i emblematyczny nie tylko dla drugiej chicagowskiej awangardy, ale w ogóle dla świata muzyki improwizowanej. Wbrew pozorom nie tak wielu pamięta, że na samym początku było Roscoe Mitchell Art. Ensemble, a ikoniczna nazwa bandu powstała dopiero we Francji, do której grupa przeniosła się na przełomie 60. I 70. lat.

Strony