EL Contorno Del Espacio
Pozostajemy z dużą ilością jazzu pomiędzy zębami. Trio zwie się SLD, co stanowi bez wątpienia akronim pierwszych liter nazwisk muzyków, nie ma zatem jakichkolwiek konotacji… politycznych. Wytrwana, otwarta, dobrze skonstruowana opowieść jazzowa wprost z Buenos Aires, za powstanie której odpowiadają: Paula Shocron na fortepianie, także melorecytacja w utworze ósmym, German Lamonega na kontrabasie oraz Pablo Diaz na perkusji. Nagranie studyjne z września ubiegłego roku (Estudio Libres), składa się z dziesięciu kompozycji (dziewięciu autorstwa muzyków tria, jedna to standard Ellingtona), łączny czas - 47 minut i 14 sekund.
Trójka Argentyńczyków zaprasza nas na intrygującą podróż po zakamarkach kameralnego jazzu, którego sercem pozostaje improwizacja, na ogół czyniona bardzo kolektywnie. Pianistka dobrze porusza się w estetyce klasycznej, także współczesnej, czuje się też jak ryba w wodzie, gdy trzeba puścić wodze fantazji i uciec w bystrą stylistykę free. Dużo świetnej roboty czyni tu kontrabasista, który na ogół rysuje szlak narracji zwinnym pizzicato, a jeśli sięga po smyczek, robi to w dramaturgicznie uzasadnionych przypadkach. Perkusista świetnia uzupełnia partnerów, stylowo akompaniuje, raczej stroni od indywidualnych ekspozycji.
Utwór otwarcia stawia raczej na minimalizm, dobra gra wstępna bez fajerwerków. W trakcie drugiej części pojawiają się pierwsze kanty, zadziory, a narracja z sukcesem szuka wewnętrznej dynamiki. W kolejnym pojawiają się pierwsze preparacje, głównie pianistki, ale także drummera. Szczególnie udane wydają się fragmenty piąty i szósty. Dynamika piana raz pnie się ku górze, innym razem stylowo opada, kontrabas sięga zaś po smyczek i buduje masywny nastrój. Gdy trzeba, trio zmysłowo wchodzi w obszar ciszy, gdzie króluje niczym nieskrępowany barok smyczka, rezonans talerzy i tłumiona ekspresja czarnych klawiszy fortepianu. Co ciekawe, najbardziej dynamicznym utworem na płycie jest kompozycja Ellingtona, która swinguje i stawia na masywny drumming. Po stronie bezapelacyjnych plusów SLD należy też zapisać epizod przedostatni (znów smyczek, znów czarne klawisze!), gdzie narracja rodzi się w ciszy, stąpa na palcach, szuka zaczepki, by po paru chwilach wyczekiwania, uciec w niemal free jazzową kipiel. Ostatni utwór, niezwykle taneczny, zawadiacki, pachnie zmysłowym latino, co niechybnie przypomina nam o miejscu powstania tego naprawdę udanego nagrania open jazzu.
1. El contorno del espacio; 2. Jiwasa; 3. Secreto 2; 4. Secreto 3; 5. Trascender; 6. Secreto 1; 7. Melancholia; 8. Transformación; 9. Máquina Verde; 10.Caída Libre;
- Aby wysyłać odpowiedzi, należy się zalogować.