Sobotni wieczór. Bilety nietanie. Jazzarium Cafe zapełnione do granic możliwości. To nie sztuka, powiedzą jedni, bo przecież klub to mały i kilkadziesiąt osób to jeszcze nie jest wielkie audytorium, ale przecież z drugiej strony wcale taka sytuacja do tej pory się nie zdarzała, a nawet bywało, że na tej scenie klubowej stawały także słynne wokalistki. Publiczność zajęła wszystkie krzesła i te przy stolikach, i te barowe. Zabrakło też chyba miejsc stojących. Za chwilkę na scenie pojawić się mieli muzycy, dla których słuchacze tak licznie przybyli.