Melomańskie znaki zodiaku

Autor: 
Marta Jundziłł
Zdjęcie: 

Muzyki jazzowej można słuchać na wiele sposobów. Niektórym wystarczy odtwarzanie na „pierdzącym” telefonie, inni do włączenia przycisku play potrzebują wygłuszonego pomieszczenia i tantalowych rezystorów. Często do sposobu słuchania muzyki można dorzucić cały zestaw cech osobowościowych i stworzyć coś na miarę melomańskich znaków zodiaku.

Złoty Kabel
Złoty Kabel to popularny typ słuchacza „inteligienckiego”, który ponad wszystko ceni wysoką impedancję swojego wzmacniacza lampowego, tantalowe rezystory i rzecz absolutnie niezbędną do słuchania czegokolwiek — stopień wyjściowy budowany bezpośrednio na żarzonej triodzie. Dopiero z taką bazą można przejść do słuchania właściwego. Do odtworzenia muzyki Złoty Kabel potrzebuje osobnego, akustycznie odizolowanego pomieszczenia, wygłuszonego skalną mineralną wełną sprowadzaną z północy (warunek konieczny!) Islandii, o grubości stanowczo większej niż 15,95 cm, ale też znacznie mniejszej niż 15,97 cm. Kiedy oddaje się słuchaniu, w domu wyłącza wszystkie złośliwie zakłócające odbiór urządzenia elektryczne, takie jak lodówka, pralka, czy najbardziej uciążliwa ze wszystkich — żarówka w przedpokoju, a nie rozumiejącą jego pasji, nieczułą na audiofeelskie potrzeby rodzinę wysyła na kilkugodzinny spacer po oddalonym o siedem kilometrów hipermarkecie. W takich warunkach siada na specjalnie wyprofilowanym fotelu, w swoim pokoju wygłuszonym skalną mineralną wełną sprowadzaną z północy (warunek konieczny!) Islandii i po kilku głębokich wdechach oddaje się najnowszej płycie... Nory Jones.

Outsider
Swoje nauszne słuchawki popularnej trzyliterowej firmy z Ameryki zabiera ze sobą absolutnie wszędzie. Podróżuje z nimi środkami komunikacji miejskiej, wynosi z nimi śmieci, rano idzie do piekarni, a wieczorem... do łóżka. Kiedy przychodzi nieszczęsny moment rozstania (właściwie tylko wtedy gdy wchodzi do swojego biura lub siada do rodzinnego obiadu) wpatruje się tempo w oddalony punkt lub bezmyślnie przytakuje, na wszystko, co się do niego mówi. Outsider z nikim nie dzieli się swoją muzyką. Jest samowystarczalny, ustalając w popularnym serwisie streamingowym coraz to nowsze playlisty, w oparciu o swój aktualny (zazwyczaj posępny) nastrój. Uwielbia opcję ‘repeat’, dzięki niej katuje jeden utwór tak długo, dopóki nie nauczy się na pamięć wszystkich solówek, łącznie z kontrabasową. Zdarza mu się nucić odsłuchiwany utwór. Zawsze wydaje mu się, że nikt go nie słyszy. Właściwie, to więcej nuci, niż mówi. Najczęściej płaczliwe solówki Cheta Bakera.

Misyjniak
Słuchacz misyjny to dusza filozoficzna, otwarta i znajdująca w muzyce o wiele więcej niż przeciętny zjadacz chleba. O muzyce może rozwodzić się godzinami, tworzy wiele teorii na jej temat i często przedstawia je wszystkim tym, którzy mają jeszcze siły słuchać jego monologów. Podoprogowo nastawia swoich znajomych przeciwko jazzowemu mainstreamowi, który według niego jest miałki i zachowawczy. Sam gra zazwyczaj na saksofonie, ale słabo. Próbował też swoich sił z gitarą, ale szybko zaprzestał, gdy okazało się, że do Pata Martino mu daleko. Wówczas postanowił zostać krytykiem muzycznym, bo przecież kto, jeśli nie on ma wystarczającą wiedzę na temat muzyki, by być opiniotwórczym. Jednak tę pasję też szybko zarzucił. Nikt nie rozumiał jego wynurzeń, a redakcja przestała płacić, bo artykuły miały za mało lajków na fejsie. Teraz jeździ na Uberze i swoich współpasażerów katuje najnowszymi projektami Steve’a Colemana.

Hipster
Zawsze na czasie, zniewolony przez coraz to nowsze kanały na Youtubie. Śledzi wszystkie nowinki i uwielbia dzielić się nimi wrzucając linki do płyt, recenzji i pojedynczych numerów na swojego facebookowego „walla”. Kiedy dorwie się na imprezie do komputera, rozpoczyna słynne Youtube Party, z namaszczeniem komentując filmiki pt. „unbelievable bass solo”. Nie ma dla niego znaczenia, czy muzyka będzie prezentowana na laptopie, czy na wzmacniaczu lampowym. Najbardziej na świecie bawi go Electric Band Chica Corei, w wersji shredsowej. Oglądał ten durny filmik ponad 150 razy, ale za każdym razem zaśmiewa się na nim do łez. Typowy zajawkowicz. Nadużywa hipsterskich muzycznych słówek. Jeśli coś według niego było dobre, wyraża się o tym jako o „sztosowym gigu” lub „świecie”. Dobry instrumentalista to według niego „sążny kot”. Nie ma rozmowy, podczas której nie wyciągałby telefonu i nie pokazywał najnowszego filmiku harmonizacji Jacoba Colliera.

Kiedy wszystkie cztery melomańskie znaki zodiaku spotkają się na koncercie kwartetu Maćka Obary, każdy z nich będzie miał skrajnie różne wrażenia. Według Złotego Kabla – akustyk zje... dnoczy wszystkich audiofeeli w przekonaniu, że „bębny przykryły wszystko”. Outsider w trakcie koncertu, już po pierwszym utworze zacznie szukać całego albumu na Spotifaju, żeby móc go dodać do swojej najnowszej playlisty. Misyjniak będzie zniesmaczony oklepaną formą solówek, niejako obrażony na muzyków do końca wieczoru. Zaś Hipster cały koncert nagra na telefon i będzie tak skupiony przesyłaniem go na Instagram, że właściwie nic innego na temat występu, oprócz uniwersalnego „świat” nie będzie w stanie powiedzieć.